Rozdział 2 - "Brak wyobraźni"

47 5 1
                                    


     Parę godzin później kiedy moje ciało adekwatnie do sytuacji zaczęło odmawiać posłuszeństwa, szukałam miejsc do schronienia. Chociaż jak dla mnie przeszłam kilkadziesiąt kilometrów bagna a las dalej się nie kończyły. W pewnym momencie stwierdziłam, że może krążę w kółko, ale mapa mnie od tego odwiodła. Nie wiem nawet czy był dzień czy wieczór, jedyne co dawało mi znać że pora na sen to moje ciało, za to rozum krzyczał, że nie mogę spać sama w tym mało przyjaznym lesie. 

Nie miałam czasu czytać stronic książki, skupiłam się tylko na trasie, jak widać bardzo długiej. Zrezygnowana i wycieńczona padłam pod pierwszym ogromnym drzewem które znalazłam. Urzekły mnie jego liście a teraz miałam sposobność ich dotknąć. Miękkie niczym puch, oplatały moje palce, jakby szukały ciepła.

- Nie jesteście same maleństwa ja też go potrzebuję. 

Na szczęście chrustu było ogrom, każda gałązka i każdy martwy liść oznaczał, że coś w tym lesie umiera, a przez to ogarnął mnie smutek, może i las był przerażający ale na razie mnie chronił. Nie wpadłam na żadnego mordercę, nie spotkałam nienawistnych istot, nawet zwierzęta jakby zapomniały o tym ogromnym lesie. Byłam tylko ja i on, ognisko które dzięki szkoleniom babci udało mi się rozpalić, ogrzewało zmęczone stopy. Jestem sama, ale spokój który odczuwałam był wręcz nienaturalny, wyciągnęłam ciążący mi tom księgi i zatopiłam wzrok w słowach płynących z niej.

 Na Północ istnieją istoty zwane Borlingami, są to potężne wilczury, które upajają się mordowaniem niewinnych istot. Nie wiem czemu tam zaczyna się moja podróż, ale przypuszczam, że to chyba nie najgorsze co może mnie spotkać. Z tego co się dowiedziałam ludność tą dosięgła potężna klątwa, której od stuleci nikt nie może zdjąć. Tak więc, krwiożercze wilki były kiedyś ludźmi. Nie wiem czemu ale przypomina mi się opowieść mojej babci o wilkołakach, którzy borykają się z utratą świadomości przy każdej pełni. Na jednej ze stronic znajduję się malunek- piękny biały wilk z oczami jak złoto, postawa świadczy, że jest potężny a ja byłabym jak Calineczka w pobliżu bestii. 

Świat spowiła ciemność a ja odpłynęłam w błogi stan snu.

    Nie wiem ile czasu minęło od czasu gdy zamknęłam oczu, ale wycie które dobiegło gdzieś z lasu obudziło by nawet zmarłego. Był to skowyt, jakieś zwierzę, pierwsza oznaka życia na tym świecie - gdzieś tam cierpi. Nigdy nie byłam bohaterem, nigdy nie pakowałam się w kłopoty, ale tutaj w tej chwili wiem , że muszę pomóc biednemu stworzeniu. Przedzieram się przez gęstwiny, jakby las chciał mnie zatrzymać w miejscu. Nogi grzęzły mi błocie, tym razem oplatały całe moje buty, im bliżej skowytu, tym głębiej się zanurzałam. 

-Puść mnie lesie, muszę mu pomóc.

Powtarzam sobie w duchu, ale on mnie nie słucha, po kolana taplam się w bagnie. Płaszcz zaczyna mi przeszkadzać, zwijam go w kłębek i zarzucam do plecaka, dam radę, pomogę - muszę i kiedy serce mi podpowiada , że taki jest mój cel, oczy mówią coś przeciwnego, przede mną ukazuje się bestia w wilczej skórze. Przed tym powstrzymywał mnie las, stałam się przekąską na własne zawołanie i kiedy zaczyna ogarniać mnie panika, na pięknym białym futrze, ogromnej bestii dostrzegam krew. Wilk szarpie się i próbuje złapać coś w swoje ostre jak brzytwa kły. Mam dwa wyjścia, spieprzać gdzie pieprz rośnie, albo pomóc biedakowi, który bez niej szczeźnie tutaj. Już wiem czym pachnie las - pochłania ranne stworzenia , które próbują się tutaj ukryć, karmi się nimi. Więc dlaczego mnie nie dopadł? To pytanie na później i kiedy mam już się powoli wycofać, znów słyszę te żałosne wycie. Nie Elizabeth musisz mu pomóc, co może ci zrobić ogromny wilk, który na dodatek jest ranny? Zjeść!!!? 

Powoli stąpam w jego kierunku, ale niestety moje skradanie mało mi wychodzi, i kiedy odgłos łamanej gałązki pod moimi nogami dobiega do bestii on odwraca wzrok w moim kierunku. Łowca wpatruje się w swoją zdobycz, wyszczerza w moim kierunku kły, no w końcu to wilk, chciałby mnie spożyć na kolację. Nie daję po sobie poznać, że się boję, jestem coraz bliżej, wilk się nie rusza, tylko przygląda moim ruchom. Wiem to jest komiczne, sama zbliżam się do mojego kata, ale działa tutaj coś silniejszego. Wystawiam rękę by dotknąć jego pięknego pyska, jego oczy płaczą, a ja razem z nim.

Strach w mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz