Punkt Widzenia #1

229 17 11
                                    

Nie mogłem w to uwierzyć. Spędziłem dwa lata, przyzwyczajając się do bólu. Dwa przeklęte lata, wiedząc, że osoba, która uratowała mnie od samobójstwa sama to zrobiła.

Sherlock Holmes się zabił.

Widziałem to, widziałem jak skacze ze szpitala, widziałem jego zwłoki na ziemii, byłem przy jego grobie, to wszystko widziałem.

I on nagle wrócił. Magicznie zmartwychwstał, pieprzone sztuczki magiczne, tak mi mówił przez telefon. Z naszej rozmowy zrobił sobie list pożegnalny, a ja byłem jedynym, który miał go wysłuchać.

Dlaczego mi to zrobił? Dlaczego nie powiedział? Przez głupią siatkę Moriarty'ego? Mógł mi powiedzieć, pomógłbym mu, byłoby jak zawsze- Holmes i Watson w akcji, chłopcy z Baker Street.

Przez dwa lata próbowałem zapomnieć o bólu, byłem w żałobie, nie miałem siły oddychać. Każde otworzenie oczu rano, sprawiało mi tak dużo bólu. Bo wiedziałem, że gdy je otworze, obudze się, nie usłysze pięknego dźwięku skrzypiec, nie zobacze tego wysokiego kretyna krzyczącego „nuda", to po prostu nie było możliwe.

Ułożyłem sobie życie od nowa, wyprowadziłem się, jednak to ze względu na to, że mieszkanie było wynajęte przez Sherlocka. Przeprowadzka wymagała ode mnie mniej papierkowej roboty. Znalazłem całkiem ładne mieszkanie, zacząłem pracę w przychodni. Wszystko szło dobrze. Poznałem nawet dziewczynę. Chciałem wszystko zacząć od nowa.

Byłem z Mary dość blisko, wspierała mnie po jego śmierci. Opowiadałem jej nasze wspólne przygody, o Moriartym, Mycrofcie, Gregu, wszystkim i wszystkich.

Postanowiłem się jej oświadczyć. Zrozumiałem, że jestem facetem w wieku czterdziestu lat i dalej nie mam rodziny.

Wszystko było zaplanowane perfekcyjnie. Ale wtedy pojawił się on. Człowiek, za którym tak tęskniłem, ożył i dodatkowo zniszczył mi najpiękniejszy dzień w życiu. Mógł pojawić się w każdy dzień, krzyknąć „cześć, John, żyje!" Zamiast tego, w momencie gdy miałem zapytać Mary, czy zostanie moją żoną, pojawił się, pojawił się po dwóch latach. Jak gdyby nigdy nic, po prostu, się zjawił. Nie chciał mi nawet nic wytłumaczyć, pierwsze co, to kazał mi ogolić wąsy. Dupek.

Dwa lata, dwadzieścia cztery miesiące, siedemset trzydzieści dni. A on wraca i chce, żeby wszystko wróciło, do normy. Jak ma wrócić? Zniknął, przeżyłem żałobe, ułożyłem sobie życie. Koniec. Trudno zrozumieć?

Nie raz chciałem sobie strzelić w łeb. Moje życie straciło wtedy sens. Raz, Pani Hudson powstrzymała mnie od zabicia się. To wspaniała kobieta, zastępuje mi matkę.

Sherlock Holmes umarł i nigdy nie powinien wracać.

Sherlock One Shots~ Another StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz