ROZDZIAŁ PIERWSZY

2.8K 239 8
                                    

Tylko spokojnie, Maja, wdech, wydech. Pamiętaj, jesteś oazą spokoju, a ten dupek, który siedzi obok ciebie i pieprzy trzy po trzy o tym, jak to zajebiście będzie na wspólnej wycieczce, jest tylko wytworem twojej wybujałej wyobraźni...

– Maja?

– Huh? – Spojrzałam na Michała rozkojarzonym wzrokiem. Pomrugałam szybko powiekami i zmarszczyłam brwi, domyślając się, że chyba zadali mi pytanie. – Sorry, nie słuchałam was.

Michał przewrócił oczami, a Mateusz tylko spojrzał na mnie kątem oka. Czekałam na jakiś jego durny komentarz, ale się nie doczekałam.

– Pytałem, co myślisz o tym, żeby pojechać najpierw w stronę Kołobrzegu, a potem wzdłuż wybrzeża na wschód.

Wzruszyłam ramionami. Było mi wszystko jedno – najważniejsze, żeby spędzić czas z bratem, próbując nie zwracać uwagi na Mateusza. Wymyśliłam nawet własne motto na ten wyjazd:

„Mateusz nie istnieje".

– Wszystko mi jedno, Michał – mruknęłam i wstałam z kanapy z zamiarem zabrania z lodówki piwa. Mieliśmy wyjeżdżać za jakieś dwie godziny, a ja wiedziałam, że nie wytrzymam towarzystwa Mateusza na trzeźwo.

– I taka z tobą gadka – burknął pod nosem z irytacją.

Otworzyłam usta, żeby mu się odgryźć, ale w końcu zacisnęłam je w wąską kreskę. Nie. Nie zamierzałam się z nim kłócić ani tym bardziej dawać satysfakcji Mateuszowi, że denerwowała mnie jego obecność.

Pamiętaj, Maja, on nie istnieje. To tylko wytwór twojej wyobraźni, nic więcej!

Zabrałam z lodówki piwo i od razu je otworzyłam, a potem upiłam kilka łyków i wróciłam do salonu. Po drodze minęłam kilka torb podróżnych, do których spakowaliśmy się z Michałem. Nie były wielkie i nie miały też za wiele w środku, bo nie było aż tyle miejsca w samochodzie, żeby wywozić pół domu.

– Michał mówił, że wyjeżdzasz do Szkocji w październiku.

Spojrzałam na Mateusza, marszcząc przy tym nieznacznie nos.

– Tak – przytaknęłam mu powoli i upiłam kolejny łyk alkoholu.

– Do tego całego fotografa, którym się tak fascynowałaś? – Wlepił we mnie zaciekawione spojrzenie.

Zmrużyłam oczy i popatrzyłam na Michała. On jednak pisał coś na telefonie i kompletnie nie zwracał na nas uwagi.

Dupek.

– Tak, do tego całego fotografa, którym się tak nadal fascynuję – odpowiedziałam Mateuszowi i oparłam się biodrem o komodę, nie spuszczając z niego wzroku. Czekałam na jakiś jego głupi komentarz. Zawsze się nabijał z moich pasji i dodatkowych zajęć w szkole.

– Cieszę się, że ci się udało. – Uśmiechnął się. Szczerze.

Czekaj, co?

Pomrugałam powiekami, próbując zrozumieć, co się właściwie stało. Odniosłam wrażenie, jakbym się znalazła w jakiejś pieprzonej, równoległej rzeczywistości. Mateusz się uśmiechnął. Gbur się uśmiechnął. Do mnie. A do tego szczerze!

Spojrzałam na etykietę na piwie, sprawdzając, czy może przypadkiem nie wzięłam jakiegoś dziwnego wynalazku, które czasami kupował Michał. Ale nie, piłam Tyskie, więc...

Otworzyłam usta, ale za chwilę je zamknęłam, bo sama nie wiedziałam, co powiedzieć. Zabrakło mi języka w gębie. Nie byłam przygotowana na to, że Mateusz będzie... Miły! Raczej szykowałam się na wojnę z nim, a nie miłe rozmówki o wszystkim i o niczym.

Oskarżona | PREMIERA 24.05.2023 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz