ROZDZIAŁ DRUGI

2.2K 219 9
                                    

Uśmiechnęłam się do siebie, czując przyjemne ciepło rozlewające się po ciele. Westchnęłam cicho i poprawiłam się na kocu, opierając na łokciach, żeby spojrzeć na morze. Byliśmy już trzeci dzień w Grzybowie, ale to była jedna z pierwszych godzin, gdy świeciło słońce. Przez poprzednie kilkadziesiąt cały czas padało.

– Spalisz się na skwarkę – rzucił Michał, kładąc się na kocu obok.

– Nie spalę – mruknęłam, mrużąc oczy. Nie widziałam Mateusza, a przecież poszli razem do wody. – Gdzie...

– Poszedł kupić coś do jedzenia – przerwał mi i szturchnął w ramię, przez co na niego spojrzałam. – Dzięki.

Uniosłam brew, bo nie bardzo wiedziałam, o co mu chodziło.

– Że nie rzucasz się na niego z nożami. – Uśmiechnął się.

Zdusiłam w sobie chęć parsknięcia śmiechem. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Wytrzymałam jakieś dwa dni jako potulny baranek, ale gdy pierwszego dnia pobytu w Grzybowie, Mateusz zeżarł mi moje ostatnie przekąski, zaczęłam się irytować. Dalej jednak udawałam oazę spokoju. Szalę goryczy przelał moment, w którym Mateusz rzucił komentarz na temat mojego brzucha. Michała wtedy nie było przy samochodzie, a ja się nie wyspałam, byłam zmierzła i ostatnie, na co miałam ochotę, to głupie przytyki Mateusza.

Przypadkiem wylałam wodę na jego materac. Ups? Wiedziałam, że zachowywałam się jak rozwydrzony dzieciak, ale nie potrafiłam się powstrzymać.

Większość następnego dnia spędziłam w toalecie z rozstrojem żołądka. Odniosłam wrażenie, jakbym miała zaraz wyzionąć ducha i wiedziałam, po prostu wiedziałam, że Mateusz musiał mi coś dosypać do kawy. Zbyt wiele razy przyłapałam go na tym, że mnie obserwował, uśmiechając się przy tym kpiąco.

Sam chciał wojny, a ja nie zamierzałam jej przegrać.

– Nie ma za co – mruknęłam do Michała i położyłam się z powrotem na kocu.

Nie poleżełam jednak za długo w spokoju, bo nagle poczułam coś zimnego i mokrego na brzuchu. Pisnęłam i zerwałam się do siadu, spoglądając w dół. Zacisnęłam dłonie w pięści i wlepiłam wkurwione spojrzenie w stojącego nade mną Mateusza.

– Czy ciebie pojebało? – warknęłam, jednocześnie odganiając od siebie osę. Zrobiłam to jednak tak niefortunnie, że mnie użądliła w rękę. Syknęłam i zacisnęłam mocno zęby, wstając z koca.

Wytarłam szybko brzuch wilgotnymi chusteczkami, a potem posłałam wściekłe spojrzenie Mateuszowi i zaczęłam pakować rzeczy do plecaka. Czułam pieczenie i coraz większy ból w ręce, przez co w oczach stanęły mi łzy. Szybko mrugalam powiekami, żeby je odgonić.

– Idziesz już? – Michał pojawił się obok, gdy zakładałam plecak na ramiona.

– Tak – odpowiedziałam mu, nawet na niego nie spoglądając. – Nie chcę się spalić na skwarkę.

Zaśmiał się, a potem zaczął coś mówić do swojego kumpla. Zmrużyłam oczy i spojrzałam na Mateusza. Wyraźnie widziałam, że uśmiechał się kpiąco. Miałam ochotę zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy, ale przygryzłam wnętrze policzka i postanowiłam odpuścić. Na razie. Nie chciałam robić burdy na pół plaży.

Zasrany dupek. Nic się nie zmienił, a przed Michałem udawał, że był milutki.

Miałam ochotę go udusić!

Jak tylko wróciłam do samochodu, położyłam się na łóżku i wyciągnęłam telefon. Napisałam do Anki, przyjaciółki, która aktualnie siedziała na wakacjach w Grecji. Nie przebierałam w słowach, włącznie z tym, że zaplanowałam morderstwo idealne. Oczywiście w żartach, czego później cholernie mocno żałowałam.

Oskarżona | PREMIERA 24.05.2023 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz