❝ғᴏʀʙɪᴅᴅᴇɴ❞ ғᴇʟɪx x ᴍᴀʀɪɴᴇᴛᴛᴇ ᴍɪʀᴀᴄᴜʟᴏᴜs

Prolog

Atramentowo włosa dziewczyna stała przy barierce swojego balkonu. Za duża o kilka rozmiarów fiołkowa bluza, pasowała do koloru jej oczu, a dwa już i tak roztrzepane kucyki rozwiewał nocny wiatr. W jej dłoniach znajdował się czerwony kubek z parującym kakao, które co jakiś czas popijała, rozkoszując się słodkim smakiem, i widokiem gwieździstego nieba. Nie zwróciła nawet uwagi na Tikki, która podleciała do niej z telefonem w jej małych rączkach:

- Marinette, Alya wysłała do ciebie chyba z milion wiadomości, to chyba coś ważnego... - powiedziała kwami piskliwym głosikiem, na co nastolatka otrząsnęła się, i skinęła głową do stworzonka, biorąc telefon w wolną rękę. Jak na zawołanie z urządzenia wydobyła piosenka pod tytułem "Symphony", a na ekranie telefonu pojawiło się zdjęcie uśmiechniętej mulatki, przytulającej swojego chłopaka. Mari nie wiele myśląc odebrała połączenie:

- Alya, wiesz, która jest godzina? Druga w nocy. Czego ty ode mnie chcesz?

- Lepiej sprawdź listę naszej klasy na stronie szkoły... - głos oliwkowo okiej był dziwnie przestraszony i zaszokowany, przez co Marinette nie mogła określić co się właściwie stało

- To, że Chloe, będzie z nami to żadne zaskoczenie... - ziewnęła dziewczyna

- Tu nie chodzi o nią, Mari...

- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że przydzielili Adriena do inn... - nie dokończyła, bo zniecierpliwiona przyjaciółka jej przerwała

- Po. Prostu. Sprawdź. - wysyczała i rozłączyła się

- O co jej znowu chodzi... - mruknęła do siebie i wpisała w wyszukiwarkę nazwę swojego liceum, a gdy na pierwszej pozycji zobaczyła stronę szkoły szybko w nią klikneła. Chwilę później udało jej się znaleźć listę jej klasy, po czym zaczęła szukać czegoś podejrzanego... Na pierwszy rzut oka wszystko było okay... Aż nie doszła do nazwisk na literę "G"... Telefon prawie wypadł jej z ręki, a malinowe usta rozwarły się w zdziwieniu...

Co do cholery robił tam Fèlix Graham De Vanily?!