~3~

2 0 0
                                    

Następny dzień w budzie zapowiadał się całkiem normalnie, czyli jak każdy inny przez te trzy lata.

Zostawiłam niepotrzebne książki w szafce jaką każdy z nas tu posiadał. Każda granatowa z kodem i numerkiem na górze.  Czasami mam wrażenie, że wolałabym mieszkać gdzieś w innym kraju. Może to by była Norwegia albo Szwecja. Lubię zimne klimaty albo nawet Australia. Akurat w niej jest w chuj gorąco ale zawsze to jest jak najdalej od zasranego Austin.

-Siema lasia. Masz jakiś nowy układ?-moje serce mało co nie wyrwało się z klatki piersiowej ponieważ Becca skoczyła na moje plecy gdy ja nawet nie wiedziałam, że ona jest w pobliżu. Odpowiedziałam jej ciche 'jeszcze nie' i odwróciłam się do reszty.

-Hejka dupo.- przytuliłam się do Parkera a tak właściwie to do Jason'a Torres'a Parkera. Zdecydowanie to właśnie z tym blondynem najlepiej się rozmawiało, to on zawsze wiedział co zrobić.

-Cześć kochana. -następnie przytuliłam Lię i już odpuściłam myśl, że on też się przywita tak jak zakładaliśmy.

-Cześć Inez.- a jednak. Puscił mi oczko i aha jednak tak. Wszyscy popatrzyli się na niego jakby ducha zobaczyli a ja uniosłam kąciki ust do góry i bez żadnych oporów zrobiłam to. Przylgnęłam swoim ciałem do jego i objęłam go w pasie. Nigdy więcej jego durnych planów. Nie ma mowy.

-Cześć Rush. -odpowiedziałam puszczając go, czarnowłosy posłał mi ten banalny usmiech a naszej trójce znajomych aż szczęki opadły.

-Wy..wy..wy. Wy- Parker nie mógł się wysłowić ale pomogła mu w tym Lia.

-Co z wami nie tak?- jej nienaturalnie wysoki głos rozniósł się po połowie budynku. Też nie wiem co z nami nie tak. Może wiem tylko co ze mną.

-Z nami? Przecież zawsze się tak witamy.- prychnął czarnowłosy. No tak, to bardzo normalne. Kurwa szczyt naszej kultury by nie napluć sobie w twarz. Japierdole. Jedno cześć i durny przytulas. Jeszcze trzy lata temu to była norma. Ile bym dała, żeby to cofnąć.

-Ccco?-Jason naprawdę rozchylił usta tak, że z łatwością dało się obejrzeć całe jego uzębienie. Trochę mnie to obrzydzało.

-Parker dostał ciężkiego urazu mózgu.- Jedyna przytomna czyli Becca skomentowała stan naszego przyjaciela, który właśnie zaczął dopiero rozkminiać co się stało.

-To jest nie mozliwe. To na pewno wina dyrka. To on wam kazał.-tym pretensjonalnyn tonem akurat przyciągnął do nas nikogo innego jak tylko właśnie staruszka.

-Co im kazałem?-zapytał z ciekawością rozbijając nasze kółko różańcowe.

-Przywitać się bez kłótni.-wyjaśniła Lia bo Parker chyba się zawstydził. UPS!

-Nie, nie kazałem ale miło słyszeć dzieciaki. - popatrzył w naszą stronę i odszedł do swojego gabinetu. Ta. Koniec szopki. Walnęłam tego pajaca z łokcia w bok a on mi zaraz oddał w prosto w plecy. Szuja. Nigdy więcej.

-Idę się umyć bo od niego jakiejś wenery się nabawie. -prychnęłam i odeszłam w stronę toalet. No dobra tak naprawdę to podobało mi się to.

- Lepiej to ja raczej muszę uważać nie ty. Nie bój się. -pajac, debil, idiota, dupek, tchórz i fleja. Popełniłam błąd i wiem to no nie musi mi skurwysyn wypominać tego za każdym razem. Dlatego go nienawidzę.

-Spierdalaj ode mnie. -syknęłam i odeszłam dalej. Miałam go dość. Podwinęłam rękawy mojej bluzy ale od razu je odwinęłam. Świeże blizny.

-Jebnięci!- zanim weszłam do toalet dało się usłyszeć krzyk naszych przyjaciół.

Zamknęłam się w kabinie i zdjęłam bluzę. Nie zrobię tego w szkole. No przecież nie mam nawet bandaża. Pierdolenie.
Zawsze mam. Tak na wszelki wypadek. Jakby w pobliżu był on.

Lista rzeczy zakazanychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz