Prolog

52.9K 1.2K 100
                                    







Leże w kałuży własnej krwi w obskurnym magazynie, który miał służyć za miejsce transakcji dużej ilości towaru narkotyków. Stały klient, z którym robiłem interesy od lat, postanowił sprzymierzyć się z konkurencją. Zdradził. Skazał na pewną śmierć. Mniemane niezgodności, przez które musiałem stawić się osobiście, okazały się zwykłą pułapką.

Czuję, jak moje ciało staje się coraz słabsze, a obraz przed oczami zaczyna robić niewyraźny.

Dostałem postrzał w ramię i prawą nogę. Tętnica udowa.

Patrzę prosto w oczy mężczyźnie stojącym nade mną, który mierzy do mnie z broni.

Zamykam oczy gotowy, by przywitać za chwilę samego Lucyfera.

Wystrzał roznosi się echem po całym pomieszczeniu a za nim kolejny głośny huk.

Nie czuję nic.

Podnoszę ociężale powieki i staram się wyostrzyć wzrok.

Anioł.

Postać niedoszłego kata zastąpiła najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widziałem w całym swoim życiu.

Upada na kolana tuż przy moim ciele. Czuję szarpnięcie za rękaw koszuli, a po chwili dziewczyna zawiązuję coś na mojej nodze.

- Umarłem. - stwierdzam ledwie słyszalnym głosem, wpatrzony w zajmującą się mną postać.

Jej piękna twarz zwraca się w moją stronę i uderza we mnie moc jej spojrzenia. Duże oczy w kolorze błękitnego nieba sprawiają, że czuję wrzenie w żyłach, ale także niewyobrażalny spokój.

Pochyla się, przez co jest tylko kilka centymetrów od mojej twarzy. Do moich nozdrzy dociera jej różany zapach.

- To jeszcze nie twój czas.-mówi do mnie szeptem swoim melodyjnym głosem.

Jej drobna dłoń niczym dotyk piórka sunie po skórze mojego policzka. Ogarnia mnie nieporównywalna do niczego wcześniej przyjemność, przez którą moje powieki ponownie opadają.

Naglę, wszystko znika.

Dotyk, zapach róż i mój anioł.

Wysłannicy Lucyfera: Upadły AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz