III. Przeklęta księżniczka

237 5 0
                                    

Izbę przepełniał przyjemny chłód i delikatne promienie słońca wpadające do komnaty przez ogromne okno znajdujące się naprzeciw wejścia. W pomieszczeniu panował względny spokój i cisza, przeszywana co jakiś czas ledwo słyszalnymi westchnięciami siedzącej na parapecie kobiety, której wzrok błądził po krajobrazie roztaczającym się na zewnątrz. Łzy cisnęły się do jej oczu, nie płakała jednak, zagryzała mocno dolną wargę w niemej złości. Krótka, czarna, krzywo przystrzyżona grzywka drażniła jej czoło, księżniczka nie pofatygowała się jednak, żeby zmieść kosmyki niesfornych włosów z twarzy. Siedziała tylko i wbijała tępo wzrok w jakiś punkt przed sobą. Po chwili oparła głowę o szybę i przymrużyła oczy. Stłoczone pod powiekami łzy spłynęły po jej policzkach i opadły na granatowy kaftan. Otarła je szybko grzbietem dłoni, nie przyznając się przed sobą do chwili słabości. Gdy westchnęła po raz kolejny, powstrzymując jęk rozpaczy, do jej uszu dotarło cichutkie skrzypienie drzwi. Na powrót wbiła wzrok w krajobraz roztaczający się za oknem. Słyszała kroki stawiane na kamiennej posadzce, słyszała nawet oddech idącego w jej stronę wiedźmina. Czekała jednak, aż on odezwie się pierwszy. Nie patrzyła na niego.

- Syanno - zaczął zimno. Nie podskoczyła, gdy wypowiedział jej imię. Nie zareagowała też w żaden inny sposób. - Wiem, kto miał być twoją piątą ofiarą - mruknął. Czarnowłosa zaśmiała się perliście. Wiedźmin poczuł ciarki przechodzące po jego karku.

- Świetnie - odpowiedziała z niesmakiem. - I co z tym zrobisz? I tak siedzę zamknięta w tej chędożonej wieży. Bez broni, bez czegokolwiek, co mogłoby być niebezpieczne. Psiakrew, zabrali mi nawet wstążeczkę od Artoriusa. Nie stanowię więc już dla nikogo zagrożenia - syknęła, zakładając nogę, na nogę. Białowłosy westchnął.

- Wiem, że twoja siostra miała być zabita jako ostatnia - powiedział, krzyżują ręce na piersi.

- Jesteś wścibski - przyznała. - Masz chyba jakiś problem ze sobą. Powtórzę ostatni raz, ja siedzę w więzieniu, Dettlaff nie żyje, to już koniec, Geralt. Skończ już węszyć, bo zaraz się dowiem, że planowałam zamach na Emhyra - mruknęła, otrzepując kurz ze spodni. Spojrzała na niego przelotnie. Widział rozpacz i gniew kotłujące się w jej oczach.

- Przestań.

- Słucham? - zmarszczyła brwi.

- Przestań udawać, że cała ta sytuacja jest ci obojętna, nie wychodzi ci to najlepiej. A i mnie to już zaczyna drażnić - wyjaśnił. Po chwili milczenia przysiadł na skraju parapetu, na którym siedziała i także spojrzał w punkt, na którym skupiała swój wzrok. Milczała. Zagadnął więc - Czemu chciałaś ją zabić? - w odpowiedzi  usłyszał tylko głuchy śmiech, taki jak wtedy, gdy oznajmił, że zna tożsamość ostatniej ofiary. Syanna poruszyła się niespokojnie.

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - zapytała, w końcu patrząc na niego. Przytaknął. - Słuchaj więc...

***

Komnata wypełniona była po brzegi przeróżnymi domkami dla lalek, kredkami i malutką zastawą przeznaczoną dla pluszowych misiów. Poza panującym w niej bałaganem - porozrzucanymi wszędzie lalkami, drewnianymi klockami i innymi wymyślnymi zabawkami, których zażyczyły sobie kapryśnie księżniczki - wydawało się, że jest pusta. Jednak pośród sterty porzuconych misiów siedziały dwie, małe dziewczynki - księżniczki, potomkinie księżnej Ademarty. Anna Henrietta siedziała obok siostry wycierając łzy z policzków w mankiety zmyślnej sukienki, a Sylvia Anna grzebała w stercie małych, kwadratowych bloczków.

- Zgubiła się! Przepadła! - wrzasnęła nagle mniejsza, a z jej oczu zaczęło skapywać coraz więcej łez. Syanna skrzywiła się lekko na te słowa, nie skomentowała ich jednak, dalej przeszukując stertę klocków w skupieniu. - Sylvio! To była moja ulubiona lalka! - pisnęła znowu. Czarnowłosa westchnęła ledwo słyszalnie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 06, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One Shoty || WiedźminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz