Nachyliłem się i przybliżyłem wargi do jego ucha. Czułem jak mój własny oddech "odbija" się od jego płatka i wraca do mojego nosa. Chwilę tak stałem, aż nabrałem powietrze w płuca i zagwizdałem.
Potter momentalnie podskoczył i rozłożył wokół siebie ręce wytwarzając barierę. Zostałem ładnie mówiąc odrzucony i ledwo utrzymałem się na nogach. Mężczyzna jednak chyba szybko zrozumiał co się dzieje. Cofnął zaklęcie i podszedł do mnie.
-Jezu, przepraszam. To już swojego rodzaju odruch. Przepraszam - mówił zmieszany.
-Nie reagowałeś jak próbowałem Cię obudzić. To było pierwsze co przyniósł mi umysł - powiedziałem spokojnie. Usiadłem i teraz już mogłem zacząć jakąkolwiek rozmowę. - Długo tu jesteś?
-Nie, raczej nie. Jednak na tyle, żeby się zdrzemnąć - powiedział i zaśmiał się cicho. Odpowiedziałem mu tym samym.
-A co Ciebie tu przywiało? - zapytałem szybko.
-Możliwe, że wiem kto stoi za tym całym gangiem. Jednak to bardziej skomplikowane niż myślisz.
-Zamieniam się w słuch.
-Okey. Zacznijmy od tego, że pracuje mnie więcej na podobnej zasadzie jak Niewymowni. Jednak nie obejmuje mnie zasada ciszy i nie muszę przychodzić codziennie do Ministerstwa. Głównie to wymyślam zaklęcia takie jak te, które wcześniej Ci podesłałem.
-Chwila, ty je wymyśliłeś?
-Tak, większość zaklęć których się uczycie na kursach uzupełniających to też moja praca. Wracając. Ktoś, jak pewnie wiesz, chce dostać coś bardzo cennego co posiadam. Coś za co ludzie gotowi są zabić. Ten człowiek jest gotowy zrobić wszystko, by dostać Insygnie.
-Insygnie? Potter nie mów, że jesteś w ich posiadaniu! Mówili, że jedyne co posiadasz to peleryna, że różdżke wyrzuciłeś, a Kamień przepadł - powiedziałem szczerze podekscytowany.
-Taka jest ogólnie znana wersja. Jednakże to są bardzo silne przedmioty i chciałem trochę z nimi poeksperymentować. Teraz są źródłem energii która podtrzymuje bariery ochronne wokół Ministerstwa. Dużo zależy od tego czy nikt nie dostanie Insygniów - dokończył.
-I dlatego twój adres i twojego chłopaka są tak tajne. Jeśli ktoś, by się o nim dowiedział ktoś by mógł go porwać i zaszantażować - powiedziałem. - Dlatego umawiasz się z innymi mężczyznami. Dla zmyłki.
-Co do szantażu masz absolutną rację, ale nie rozumiem co masz na myśli mówiąc o moim "chłopaku" - dokończył robiąc cudzysłowie i dość dziwny grymas.
-Chodzi mi o Johna oczywiście - po tych słowach Harry wybuchnął śmiechem. Chory człowiek. Jednak jego śmiech....
-Jezu chyba tak nie myślałeś, haha. Nie, John nie jest moim partnerem, ani nikim takim. To taki anioł stróż, który mieszka razem z moim chrześniakiem i jego dziadkami - wydusił z siebie przez śmiech.
-To zupełnie zmienia postać rzeczy. Jednak to nie zmienia faktu, że nie powinieneś się ze mnie śmiać - odburknąłem.
Byłem. Zazdrosny. O. DZIECKO. O. JEGO. RODZINĘ.
Jestem żałosny.
-Tak, jasne. Musisz jednak przyznać, że to zabawne nieporozumienie. Nie ważne, nie po to tu jestem. Ten człowiek to Nathaniel Walter. Jest spokrewniony z tym przełożonym, z którym rozmawiał ten... Wiesz o kogo mi chodzi - powiedział zakładając kosmyk włosów za ucho.
CZYTASZ
Tyle Pytań, Tak Mało Odpowiedzi... | Drarry
FanficAkcja dzieje się siedem lat po Bitwie o Hogwart. Draco jest szefem jednego z zespołów aurorów. Szukają oni bardzo niebezpiecznego zespołu, który rozprowadza śmiertelne eliksiry. Jednak Złoty Chłopiec pojawia się w życiu Malfoya i niszczy wszystko co...