Fantasy AU

1.6K 136 66
                                    

***





    Poczułem na swoim policzku wilgoć, która wybudziła mnie ze stanu uśpienia. Leżałem byle jak ułożony na niewygodnym i twardym gruncie. Po niewielkim wzniesieniu powiek ujrzałem wśród ciemności w oddali, zabarwione na miły odcień pomarańczowego, światło, które nieco oświetlało miejsce, w którym się znalazłem.

Chwyciłem się ręką za głowę gdy tylko uniosłem swoje plecy i poczułem, że na moją rękę przeniosło się coś mokrego. W ciemności, w której się znajdowałem nie widziałem za dobrze co właśnie spływało mi z czoła i co znajdowało się na mojej skórze ale biorąc pod uwagę okoliczności najprawdopodobniej była to krew od uderzenia się w kant stołu na stołówce szkolnej.

Rozejrzałem się wokół siebie i w czerni widziałem jedynie otwór, z którego wydobywało się światło i oświetlało kawałek jaskini, w której się znalazłem. Zdziwiłem się nie spodziewając się, że wyląduję w tak niespotykanym miejscu, w którym jeszcze nigdy nie zawitałem i o własnych siłach wstałem na nogi podpierając się jednego z wysokich stalagmitów obok.

Wśród ciemności kątem oka dało się ujrzeć odbijające się o ściany jaskini światło dzienne, które sprawiało, że wszystko wyglądało jakby ktoś swoimi ślepiami mi się przyglądał. Nieco zapeszony i skulony starałem się pozbyć negatywnych i strasznych wizji sprzed swoich oczu i ruszyłem jak najszybciej w stronę wyjścia z groty.

U stóp czeluści ujrzałem niesamowicie piękny krajobraz, który wyglądał rodem z jakiejś bajki. Różnego koloru kwiaty rosły wszędzie na łące rozprzestrzeniając aż do pobliskiego lasu swoją piękność. Niespotykane mi nigdy dotąd ptaki ćwierkały różnorodne melodie i ganiały się grupkami po niebie od czasu do czasu nurkując wśród drzew i krzewów.

Chłodny wiatr z baśniowej krainy przeszył mnie na wylot powodując ciarki na moim ciele a szum pobliskiej rzeki z wodospadem zmusił mnie do spojrzenia w stronę jeszcze bardziej ujmującej panoramy, która rozchodziła się aż po horyzonty morza.

Znajdowałem się na niemałym wzniesieniu, przez co zdołałem zobaczyć w oddali zamek, który nawet stąd iskrzył swoją urozmaiconą i zamożną budową. Wyglądało na to, że wszędzie było równie pięknie jak tu.

Nie wiem co to za miejsce, ale jest tak piękne, że nie mogę się napatrzeć na nie. Wziąłem głęboki wdech by dopuścić do swoich nozdrzy przyjemny zapach roślinności i ignorując to, że jestem ranny zacząłem schodzić na dół w stronę rzeki, by się opłukać i, może w końcu się wymyć.

Idąc między wysokimi kwiatami, które swoimi łodygami i liśćmi łaskotały mnie w łydki i uda dotarłem do brzegu niewielkiego oczka wodnego, które powstało w wyniku wodospadu i nie miało żadnego połączenia z rzeką obok

Woda była tak czysta, że dało się ujrzeć błyszczące od zachodzącego słońca kamyczki na dnie niewielkiego zbiornika, do którego ze skalistej ściany spływała przeźroczysta woda utrzymując ten sam poziom. Słońce, mimo że już zachodziło, parzyło jak diabli, na dodatek nie było żadnej, nawet najmniejszej chmurki na niebie, dlatego postanowiłem zdjąć z siebie górną części stroju bohaterskiego.

Parne powietrze nie dawało mi swobodnie oddychać a ja nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić.

Nie znałem okolicy więc głupim posunięciem byłoby wyruszenie w podróż przez las, bo zaraz miało się ściemniać. Nie wiedziałem co może mnie czekać po drodze, nie widziałem kto jest wrogiem a kto jest przyjacielem. Nie wiedziałem kompletnie niczego, ale na razie postanowiłem skorzystać z naturalnego prysznica i pozbyć się z siebie brudu.

Rozejrzałem się dookoła widząc z żywych tylko ważki, które latały nad wodą i inne niewielkie stworzenia, które żyły w swoim środowisku tak jak codziennie.

Deku Uniwersum  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz