1. Początek, który nie powinien zwiastować tragedii

50 4 0
                                    


 Było ciemno.

Jak długo? Z tego nawet ja nie zdawałem sobie sprawy. Jedno było pewne: siedzenie w tak marnym oświetleniu dawno wykroczyło to poza granice ludzkiej cierpliwości. Nie wiele osób potrafiło usiedzieć tyle czasu w jednym miejscu, przy ledwo świecącej już woskowej wieżyczce, zwanej również świecą. Jednak mi osobiście mało to przeszkadzało. Byłem zbyt skupiony na zagłębianiu się w tajemnicach zakazanych jutsu mojej wioski – Iwagakure, czytając nieskończenie wiele lektur na ten temat, do których dostęp użyczył mi sam Tsuchikage.

- Deidara-nii! Deidara-nii! - nagle rozległo się wołanie po każdej ze ścian starej biblioteki

- Kurotsuchi? - spytałem z niemałym zdziwieniem

Moja wieloletnia przyjaciółka, wbiegająca na teren biblioteki z takim entuzjazmem, nie była częstym widokiem. Była chodzącym kontrastem mojej osoby. Posiadałem długie blond włosy, i  oczy koloru morskiej głębi, za to ona miała króciutkie czarne włosy i równie ciemne oczy. Poza misjami lubowałem stroje we wszelakich odcieniach błękitu, ona wolała bordowy. Była młodsza ode mnie o 2 lata i nadal należała do Akademii Ninja. Mimo to, nienawidziła nauki. 

- Pomógłbyś mi w treningu?

- Wybacz, nie mogę teraz. Sam aktualnie trenuję, hm.

- Trenujesz? Niby co? - spytała z lekkim poirytowaniem

- Haha – zaśmiałem się, dziwiąc zarówno ją jak i samego siebie – czego was uczą w tej Akademii? Nie każdy rodzaj treningu musi polegać na próbie morderstw słomianych kukiełek, hm. - stwierdziłem ironicznie – żeby być wystarczająco potężnym, musisz mieć swój znak rozpoznawczy. Jutsu, które będzie tylko i wyłącznie twoje.

- I znaleźć je można pośród nielegalnych technik? - spytała patrząc się podejrzliwie na książkę w moich rękach

Dreszcz przebiegł moje ciało.

- W-wiesz...niekoniecznie – odparłem - ...chociaż to zależy... - dodałem ledwo słyszalnym szeptem

Zakazane, nielegalne techniki. Znane bardziej powszechnie jako kinjutsu. Przyznać muszę, że interesowałem się tym tematem. Nie...interesować to mało powiedziane. To była część sensu mojego istnienia, ale tylko i wyłącznie część. To, do czego dążę, wiązało się ze znacznie większą filozofią i odpowiedzialnością. Ostatnio mnie samego zaczęło to dziwić, nie poznaję samego siebie. Dostęp do książek o zakazanych technikach otrzymałem dzięki Panu Tsuchikage. Już gdy zacząłem Akademię, uznał że wykazuję niewiarygodnie duży potencjał i uczynił mnie swoim ulubionym studentem. Chciał ze mnie zrobić następnego Tsuchikage, więc pozwalał mi na czerpanie wiedzy o wszystkim co dotyczy shinobi. Chociaż twierdzę, że gdyby dowiedział się co więcej kryje się za moimi oryginalnymi zainteresowaniami, zamknąłby przede mną nie tylko bibliotekę z książkami o kinjutsu, ale i dostęp do jakiegokolwiek miejsca w Iwagakure oprócz podziemnych lochów.

- Kurotsuchi! I jak, zgodził się? - wykrzyczał z oddali jakiś inny głos

- No a jak myślisz, oczywiście że nie!

- Kurotsuchi, kto to jest, hm? - spytałem zaintrygowany pojawieniem się rówieśnika młodszej koleżanki

Różnił się od innych jej znajomych których było mi dane poznać. Był bardzo niskim i pulchnym brunetem o czarnych oczach. Podobnie jak Kurotsuchi, miał ubrania w kolorze czerwieni, jednak dookoła szyi spoczywał pomarańczowy szalik. Wyglądał na niezwykle uprzejme i grzeczne dziecko, w przeciwieństwie do mojej wspomnianej już wcześniej koleżanki. Prawdopodobnie dlatego tak dziwił mnie jego widok.

Sztuka nie jedno ma oblicze // Deidara - Naruto ShippudenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz