Prolog

590 33 3
                                    

Patrzyła na niego jak każdego innego dnia, jednak coś w jej oczach nie pozwoliło mu pozostać obojętnym. Kiedy zrównał z nią wzrok, nie speszyła się, nie uciekła spojrzeniem w bok, jak miała w zwyczaju. Zamiast tego zielone tęczówki rozszerzyły się podekscytowane i wyzywające.

— O co chodzi, Sakura?

Patrzyła tak, jakby go nie widziała, jakby mogła sięgnąć o wiele dalej i głębiej.

— Hej, Sasuke, masz bardzo przyjemne spojrzenie, wiesz? Przypomina mi... — Nagle zamarła w pół słowa, mrugając parę razy. Wydawała się oszołomiona. — Sama do końca nie wiem, co takiego. Nieważne.

I znów była sobą — rumieniącą się i płochą dziewczyną, która chwilami potrafiła zirytować bardziej niż Naruto. Nigdy więcej nie spojrzała w ten sam, przerażający sposób. Mimo to bywały chwile, kiedy nawiedzały go jej oczy z tamtego dnia. Nie miał pojęcia, co może się za nim kryć.



>>>

Postanowiłam opublikować opowiadanie raz jeszcze. Nowsza, poprawiona wersja. Dajcie znać, co o tym sądzicie ^^

Ogień KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz