⚝⚝⚝⚝⚝⚝⚝
Drogi Eijiro...
Czy tak właśnie powinienem zacząć swój list do ciebie? Zapewne nie. Chciałbym na tą kartkę przelać jedynie swoje wszystkie smutki, każdą rzecz, która dręczyła mnie od początku porwania. Dlatego jeśli nie jesteś gotowy czytać o torturach jakie mnie tam spotkały, po prostu przestań.
Założę się, że zauważyłeś tą zmianę, jaka we mnie nastąpiła i chociaż nie jestem wybitnym pisarzem, chciałbym, aby mój przekaz do ciebie dotarł.
Boję się. To pierwsze co przychodzi mi do głowy. Nikomu nie ufam, nie wiem gdzie czai się zagrożenie. Każdy gwałtowny ruch, każdy szelest... Wszystko kojarzy mi się z pobytem w tamtym okropnym miejscu.
Kiedy zniknąłem z innymi złoczyńcami w portalu, nie wiedziałem co się dzieje. Straciłem przytomność, a gdy się ocknąłem, siedziałem przywiązany do jakiegoś dziwnego krzesła. Ręce miałem wsadzone do dziwnego przedmiotu, wyglądał jak pojemnik. Mniejsza o to. Właśnie przez ten przedmiot nie mogłem tworzyć wybuchów, a co za tym idzie - nie miałem szans na ratunek.
W pomieszczeniu było ciemno, nie widziałem złoczyńców, jednak oni widzieli mnie. Gdy doszedłem do siebie, przyszedł jeden z nich i dosłownie żywcem połamał mi nogi. Straszne, prawda? Powinieneś przestać to czytać, jeśli nie chcesz znać mojego cierpienia. Ale wiem, że i tak nie przestaniesz. Dziękuję..Jedzenie dostawałem co drugi dzień, była to mała porcja, a na dodatek ohydna. Na pewno widzisz, że jestem wygłodzony i słabszy niż wcześniej.
Codziennie dostawałem dwie szklanki wody, abym nie umarł z wycieńczenia. Chcieli po prostu zmusić mnie, abym przeszedł na ich stronę. Służyłem też jako przynęta na was, tych, którzy przyszli mnie uratować.
A prysznic? Co cztery dni zostawałem brutalnie oblany wiadrem lodowatej wody, uwierz, nieprzyjemne uczucie. Pewnego razu przez to rozchorowałem się, miałem wysoką gorączkę, bóle brzucha...nie jestem w stanie opisać swojego cierpienia.. Kiedy było mi ciężko, zawsze myślałem o was. O tobie, o naszym składzie.. Nawet o tej wkurzającej mordce Deku. Często za to obrywałem, nie ma to jak odbierać dziecku uśmiech i radość, prawda?
Toaleta? Właśnie, najważniejsza jest higiena.. Najprościej mówiąc zostałem potraktowany jak pies. Taka blondynka, która przedstawiła mi się jako Toga, codziennie mnie wyprowadzała na „spacer”. Zakładała mi niewygodną, duszącą w szyję smycz i dosłownie ciągnęła mnie po ziemi do łazienki. Tam wpychała mnie do pomieszczenia i chociaż tyle, że dawała prywatność. To było jedyne miejsce i czas, kiedy mogłem odpocząć. Ale potem, gdy wychodziłem... Zazwyczaj po prostu traktowała mnie jak laleczkę voodoo. Cięła nożem gdzie popadnie.. Czasami robiła głębsze, czasami mniejsze cięcia, jednak gdyby nie pewna osoba, w pewnym momencie po prostu przesadziłaby i wykrwawiłbym się.Najgorsze są dwie rany. Jedna w poprzek brzucha, która boli mnie cały czas, niezależnie od miejsca godziny. I druga, na prawej dłoni. Kiedy tworzę wybuchy, strup zrywa się i ponownie zaczynam krwawić, o czym już pewnie wiesz. Na dodatek wydaje mi się, że mój dar zanika. Eksplozje stają się coraz mniejsze i słabsze, aż w końcu znikną na zawsze. Czuję w sobie pustkę, znowu stracę kolejną część siebie. Starego Bakugo już nie ma, musisz się z tym pogodzić. Moje zachowanie jest jedynie przykrywką...
Gdy miałem dość błagałem o śmierć, chciałem by to się skończyło. Ale oni dalej mnie męczyli..
Jeszcze to czytasz? Czyli faktycznie interesuje cię, co tak na prawdę tam przeżyłem...
Dabi, jego ogień był niebieski, więc zapewne wiesz o kim mowa. W zasadzie chyba nie przepadał za mną, bo odwiedził mnie raptem dwa razy. Co mi zrobił? W sumie mówiąc wprost wypalił mi w nodze dziurę, i to bez najmniejszego problemu. Moje krzyki były tam codziennością, aż dziwne, że chciało im się tego słuchać.
Opowiadam Ci o tym tak drobnostkowo.. Założę się, że nie chcesz znać szczegółów.. Tego jak się czułem, jak to wyglądało...
CZYTASZ
Last hope║Kiribaku
أدب الهواة„Ludzie nie płaczą dlatego, że są słabi. Płaczą, bo byli silni zbyt długo." Tak niewiele starczyło, by zabrać mu tak wiele... Zdrowie psychiczne, fizyczne, pewność siebie, a nawet dar. Od tamtego momentu dużo się zmieniło, brak zaufania i strach sta...