𝖞𝖔𝖚 𝖈𝖔𝖒𝖊 𝖔𝖛𝖊𝖗, 𝖗𝖎𝖌𝖍𝖙?

43 5 0
                                    

Po przeczytaniu wiadomości od Yoongiego Jimina ogarnął ogromny strach, bo skoro osoba, która go przewoziła nie była szoferem Mina to znaczy, że była.... No właśnie problem w tym, że Park sam tego nie wiedział.

-Kim Ty do cholery jesteś? Tylko nie mów, że szoferem Yoongiego, bo doskonale wiem, że nie- zapytał spanikowany kierowcy.

-Słuchaj... Ja mam tylko za zadanie przewieść Cię w pewno miejsce -odpowiedział nieznajomy, a w jego głosie dało się wyczuć irytację- I znaczenie ułatwiłbyś mi to zadanie, gdybyś z łaski swojej nie zadawał niepotrzebnych pytań.

Po tych słowach zapanowała cisza, ponieważ Jimin bał się odezwać. W swojej głowie układał już najciemniejsze scenariusze, które mimo wszystko miał nadzieję, że się nie sprawdzą. Obawiał się, że zaraz zostanie wywiezione na drugi koniec miasta, gdzie nikt go nie znajdzie, a następnie zamknięty w jakiejś piwnicy albo sprzedany do jakiegoś domu publicznego. Im więcej o tym myślał tym bardziej przerażała go wizja tego co może się wydarzyć. W połowie jazdy kierowca kazał Jiminowi założyć opaską na oczy tłumacząc, że od tej pory nie może widzieć dokładnej drogi, co sprawiło, że chłopak spanikował jeszcze bardziej. Kiedy w końcu dotarli do celu Park poczuł, że mężczyzna prowdzi go do jakiegoś budynku, wyjmuje telefon z kieszenią, a następnie przywiązuje do jakiegoś krzesła.

-Poczekaj tutaj i nic nie rób.Nie próbuj nawet uciec, bo nie skończy się to dobrze dla Ciebie- rzekł nieznajomy i następnym co Jimin słyszał był słabnący dźwięk kroków i zamykania drzwi.

Park zdał sobie sprawę, że jedyne co teraz mu pozostało to modlić się, że jakimś cudem Yoongi odnajdzie i ocali go. Bo kiedyś w końcu przyjdzie po niego, prawda? Co za ironia, że osoba, przez którą musi przechodzi przez to piekło jest teraz jego jedyną nadzieją...

Po kilku minutach, które dla Jimina trwały niczym godziny, chłopak usłyszał otwieranie drzwi, a chwilę później rozmowy, z których niestety nie wiele udało mu się wyłapać.

-Więc to Ty jesteś Park Jimin, huh?- odezwał się nieznajomy głos

-Ładny z niego chłopczyk- dodał kolejny

-Taa, aż szkoda będzie niszczyć to śliczne ciałko- zaśmiał się jeden z rozmówców.

Chwilę później, ktoś zdjął z oczów Parka przepaskę i wtedy chłopak ujrzał przed sobą dwóch mężczyzn w zakrywających ich twarze maskach. Ku zdziwieniu Jimina nie byli to jacyś napakowani bandyci i gdyby spotkał ich na mieście z pewnością nie pomyślałby , że zajmują się porwaniami.

-Co się tak na nas gapisz, ślicznotko?- zapytał jeden z jego oprawców.

-Po prostu zastanawiam się czemu ludzie tacy jak wy robią tak paskudne rzeczy? Przecież macie przed sobą całe życie i marnujecie je w taki sposób- odpowiedział Park , za co otrzymał bolesne udezrzenie w policzek

-Nie Twój,zasrany interes gówniarzu- warknął drugi nieznajomy, który do tej pory się nie odzywał.

Po tych słowach Jimin otrzymał kilka uderzeń w brzuch, które były tak silne, że stracił przytomność. Obudził się dopiero po kilku godzinach wciąż czując ogromny ból w okolicach podbrzusza, i od razu przypomniał sobie w jak beznadziejnej sytuacji się znajduje. Mężczyźni, którzy go porwali stali przy jednej ze ścian prowadząc jakąś rozmowę, którą przerwali widząc, że chłopak się obudził.

-Taki z Ciebie mięczak, że nawet nie zdążyliśmy się z Tobą pobawić, bo od razu zemdlałeś- odparł jeden z nieznajomych, na co jego wspólnik wybuchnął śmiechem.

-No co? Nic nie powiesz kochaniutki?- powiedział drugi mężczyzna, a następnie wymierzyłem w kolano Jimina cios nożem, który do tej pory trzymał w ręce.

Butterfly effect|| YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz