Rozdział dwudziesty ósmy

1.8K 127 11
                                    

Lucjusz skrzywił się, obserwując swojego syna, który znowu gonił Harry'ego Pottera po całej bibliotece, bo jego blond włosy przybrały różowy odcień. Czarny Pan stał obok pana domu i śmiał się cicho.

- Panie mój, wybacz mi, ale jak wytrzymujesz z panem Potterem?

- Nie daję mu powodów, żeby robić mi dowcipy - odrzekł pogodnie Tom.

- Rozumiem. - Lucjusz pokręcił głową, gdy dwaj młodzi czarodzieje wybiegli z powrotem na korytarz.

- No i on nie tylko robi ludziom kawały - dodał mężczyzna o szkarłatnych oczach, po czym powrócił do swoich badań nad zaklęciami.

Malfoy potarł delikatnie grzbiet swojego nosa. Wiedział o tym. Było to widoczne w oczach młodego czarodzieja, gdy zeszłej nocy z nimi rozmawiał. I jeszcze raz, dzisiejszego poranka, kiedy wszyscy obchodzili się z nim jak z jajkiem, dopóki ich nie przeklął. Teraz przypominało to grę w berka.

- Jeśli to cię choć trochę pocieszy, Harry obiecał, że niczego nie zniszczą - oznajmił Tom, jakby wiedział, co działo się w umyśle drugiego mężczyzny.

Nie byłbym zaskoczony, gdyby się okazało, że wie - pomyślał sucho Lucjusz.

- Nie boję się o to, mój panie. Wszystkie cenne rzeczy schowałem, gdy zrozumiałem, że w moim domu będzie przebywać trójka Gryfonów.

Czarny Pan roześmiał się ochryple, a następnie posłał blondynowi słaby uśmiech.

- Mądry z ciebie człowiek.

- Nie tak mądry jak ty, panie - odrzekł Lucjusz. Tom potrząsnął głową.

- Chyba nie jestem aż tak mądry. W końcu zakochałem się w Harrym Potterze. - Usiadł i spojrzał w zimne szare oczy. - Powiedz mi, Lucjuszu, czy uważasz, że jestem głupcem?

- Nie do mnie należy mówienie takich rzeczy.

- Proszę cię, żebyś powiedział mi, co myślisz. Co wszyscy myślą - powiedział ostro Tom, a jego szkarłatne oczy zmrużyły się niebezpiecznie.

Skąd miałem wiedzieć, że któregoś dnia podczas tych ferii mnie o to zapyta?

Lucjusz westchnął.

- Większość z nas uważa, że w końcu zwariowałeś, panie, ale są też wśród nas tacy, którzy uważają, że próbujesz zaatakować w jakiś inny sposób.

- A co ty myślisz, Lucjuszu?

- Panie mój, sądziłem, że zwariowałeś, ale Draco codziennie wysyłał mi listy, w których pisał o panu Potterze. A teraz go spotkałem i zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest dobry pomysł.

- Dobry pomysł? - powtórzył sceptycznie Czarny Pan.

- Panie, na twojej drodze do przejęcia władzy nad magicznym światem stoją dwie blokady. Te blokady to Harry Potter i Dumbledore. Większość ludzi poprze w tej wojnie Harry'ego Pottera, a nie Dumbledore'a, ponieważ to Harry Potter jest wybawcą, a nie Dumbledore - wyjaśnił Lucjusz.

Tom napotkał spojrzenie śmierciożercy, a potem przytaknął.

- Tak. - Milczał przez chwilę, po czym znów się odezwał. - Lucjuszu, dlaczego nazywasz Harry'ego panem Potterem albo Harrym Potterem? Dlaczego nie mówisz o nim po prostu "Harry"?

- Nie czuję... się z tym swobodnie, panie - mruknął Malfoy, krzywiąc się lekko. Miał nadzieję, że Czarny Pan nie zacznie tego tematu.

- Czy to ma coś wspólnego ze skrzatem domowym, Zgredkiem? - zapytał z rozbawieniem Tom.

Porzucony || Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz