2

512 57 19
                                    

Wiadomo było jak ciężko Rohan znosił obecność Josuke, a co dopiero jego widok w chwili kiedy to myślał, że już nic nie zdoła mu popsuć humoru. Życie potrafiło grać mu na nerwach... Chociaż może nie tyle samo życie co po prostu ten wnerwiający licealista. Pewnie gdyby nie ten incydent i postać pobitej dziewczyny nadającej się do jego mangi to Kishibe najzwyczajniej w świecie by się przeniósł gdzieś indziej, gdzieś gdzie nie ma Higashikaty....

Ale szkoda tracić taką scenę, prawda? 

Siedział tam dalej i przyglądając się uważnie rysował co niektóre sceny. Może i było to trochę okazywanie braku szacunku osobie poszkodowanej, ale skoro był tam Josuke to na pewno jej pomoże. Zielonowłosy czuł, że to właśnie było powodem bójki, obrona niewinnej dziewczyny...

Ona zdołała po chwili odpoczynku się podnieść. Wstała też o własnych siłach ale czując zawroty głowy oparła się o drzewo i obserwowała ze strachem co działo się z tymi chłopakami z nadmiarem agresji. Jeden po drugim padali na ziemie pod wpływem uderzeń nastolatka. Trochę zajęło mu uświadomienie tym typom, że ilość nie idzie w jakość bo nawet jeżeli było ich trzech to i tak nie dali sobie rady z jednym...

- Pff.... Używał Crazy Diamond.... Też mi coś.... -

Mruknął pod nosem Rohan spoglądając na walkę Josuke. Lubił obserwować jak ten oddaje się w wir walki jednak tak by nie uszkodzić zbytnio przeciwnika. Oczywiście.... Nigdy się do tego nie przyznał.

* * *

To co stało się później zadziało się bardzo szybko. Chłopacy, z którymi się bił poddali się i poszli w zupełnie innym kierunku, a pobitą uczennicę faktycznie uleczył, jednak zanim to zrobił to musiał zdobyć jej zaufanie i ją uspokoić bo dalej się bała...

Jego nemesis w tym czasie cały czas siedział na tej samej ławce i wszystko obserwował kończąc ostatni szkic, a kiedy było już po widowisku miał się zbierać jednak... Powstrzymał go przed tym fakt, iż nad licealistą wisiały ciemne chmury. Miał złe przeczucie, które się sprawdziło.

Trójka chłopaków ze śladami po pobiciu wróciła ze zdwojoną siłą-z policją miejską.

- To on! To on nas pobił! A my tylko siedzieliśmy na ławce!-

- Tak, tak! Przypieprzył się do nas o byle co! -

- Chcieliśmy tylko zjeść drugie śniadanie....-

Jeżeli chodziło o udawanie to szło im to o wiele lepiej niż myślenie. Przekrzykiwali się wyglądając na zdruzgotanych i zrzucając za wszystko winę na młodzieńca z dziwną fryzurą.

Ten stanął zakłopotany przyglądając się nadchodzącej policji. Co teraz miał zrobić skoro puścił wolno dziewczynę, a ci co siedzieli w parku na pewno zeznają na ich korzyść? 

Miał uciec? 

Niee... Będą go szukać, choć najprędzej i tak znajdzie go jego własna matka, której bał się bardziej od policji.

Przyznać się?

Nie... Tak naprawdę stanął w obronie niczego winnej dziewczynie.

Zostało mu przekonać funkcjonariusza, że to oni zaczęli. Chociaż tyle mógł zrobić.

Wziął głęboki oddech i stanął twarzą w twarz, z uśmiechającym się chamsko zbirom oraz dwóm mundurowym.

- To właśnie on! Widzi pan co mi z nosem zrobił? - Wykrzyczał rzekomo 'przestraszony' jeden z nich.

- Panie władzo ja- Zaczął Jojo nie mając szansy skończyć. Poczuł na ramieniu lekką dłoń, która pchnęła go do tyłu.

- Dzień dobry. Nie potrzebnie tu panowie przyszli. To były tylko zwykłe szczeniackie wygłupy. Zaczęli się szturchać, potem obrażać i.... Wie pan pewnie jak to jest. Teraz się pokłócili i próbują to wszystko na kogoś zgonić. Wszystko widziałem. - Powiedział spokojnym głosem drobny mężczyzna.Oczywiście był to Rohan Kishibe, któremu policjanci bez problemu uwierzyli. Był w końcu dorosły, nigdy nie łamał prawa no i miał szacunek większości Japonii. Raczej nikt nie miałby zamiaru podważać słów kogoś takiego.

- Dzień dobry mistrzu Rohanie. mówili coś jeszcze o dziewczynie chociaż nikogo potrzebującego pomocy tu nie widzę. W każdym bądź razie musieliśmy to sprawdzić. Takie procedury. -  Podjął jeden z niebieskich. - Cóż, w takim razie nic tu po nas. Dowidzenia chłopcy i życzę miłego dnia.- 

* * *

Szala się przechyliła i teraz to nastolatek był na wygranej pozycji, a jeszcze większą radość dał mu widok tych chłopaków pałających do niego nienawiścią, którzy odeszli i chyba naprawdę dali sobie z nim spokój. Wygrał, ale nie sam. Zwyciężył z pomocą Rohana. Tylko.... Dlaczego zdecydował się mu pomóc?

Mangaka stał teraz przed wyższym od siebie chłopakiem.

- Too ten... Dziękuję Rohan... -Odparł z lekką nieśmiałością, w końcu zielonooki stał bardzo blisko.

- Hah... Podziękujesz mi jak spłacisz swój dług.- Powiedział z delikatnym uśmieszkiem Rohan.

- Słucham?-

-No uratowałem cię. Musisz mi się teraz odwdzięczyć. -

--------------------------------------

byakkune
Gupi
Dla ciebie ten rozdzial caluj mi nogi

"Strawberry Lipstick" || Rohan × Josuke / Jojo'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz