Chloe's POV
-Nie wierzę, jak mogłeś mi to zrobić! - krzyknęłam półszeptem do telefonu, próbując tym samym nie obudzić śpiącej na tylnym siedzeniu małej brunetki. - Umawialiśmy się, że zostawisz klucze u sąsiadki. - syczałam przez zaciśnięte zęby.
-Ile razy mam cię za to przepraszać? Byłem pewien, że to zrobiłem! - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki. Moja złość rosła z każdym kolejny słowem wypowiedzianym przez mojego brata. Wiedziałam, że jest nieogarnięty, ale miałam nadzieję, że chociaż raz w życiu nie nawali. Wyjechał na staż do Nowego Jorku, dlatego ja miałam wprowadzić się do jego mieszkania, tym samym uwalniając się wreszcie od mojej kochanej mamusi. Ta, wyczujcie ten sarkazm. Powrót do Londynu miał być moją szansą na wyjście na prostą. Poza tym mieszkanie w małym mieszkanku z trzylatką, mamą i jej dziecinnym facetem to istna katorga.
Oparłam głowę o zagłówek i mocniej ścisnęłam dłonią kierownicę, wzdychając. Spojrzałam przez lusterko w stronę mojej córki, upewniając się, że nadal smacznie śpi. Wciąż miała zamknięte oczka i lekko rozchylone wargi. Na jej policzkach widniały delikatne rumieńce i delikatnie pochrapywała, co mnie trochę uspokoiło.
-Jutro z samego rana pobiegnę na pocztę i wyśle ci te klucze. Powinny dojść za parę dni. Do tego czasu będziecie musiały zatrzymać się w hotelu. No chyba, że wrócicie do matki i... - powiedział, a we mnie znów się zagotowało.
-O nie, chyba sobie żartujesz. Za żadne skarby tam nie wrócę. Dobrze wiesz jaka jest mama. Poza tym skąd niby mam wziąć pieniądze na kolejny lot? - przygyzłam wargę, ponieważ temat pieniędzy był dla mnie wstydliwy. Miałam dwadzieścia jeden lat, trzyletnie dziecko i do tamtej pory żyłam na utrzymaniu rodzicielki, czego swoją drogą nie umieszkała wypominać mi przy każdej kłótni. Nie miałam pracy,ani nawet studiów, ponieważ całe swoje życie poświęciłam maluszkowi, śpiącemu za mną. Co z ojcem dziecka, zapytacie? Stchórzył. Oczywiście, że stchórzył. Z resztą, czemu się dziwić? Który nastolatek na wieść, że zostanie ojcem z jakąś, nic nieznaczącą w jego życiu nieznajomą ucieszyłby się? No właśnie. Sama nie byłam zadowolona z tego faktu, ale teraz wiem, że nawet tego nie żałuję. Za nic w świecie nie pozbyłabym się teraz mojej córeczki. Jest moim oczkiem w głowie i niestety doskonałym odzwierciedleniem jej tatusia. Czasami jestem zazdrosna, że odziedziczyła po nim większość urody. Niemal czarne, lekko kręcone włosy, prosty nosek i cudowne brązowe oczy, otoczone gęstymi rzęsami. Odziedziczyła wszystko po człowieku, który miał ją totalnie gdzieś, podczas, gdy to ja byłam przy niej zawsze, kiedy tego potrzebowała. Gdzie tu sprawiedliwość? Tak, to dość absurdalne, ale ? - Masz szczęście, że dzwoniłam już do Sama i przez parę dni możemy u niego zostać.
-No widzisz. Po co się tak denerwowałaś, skoro masz plan "b". Złość piękności szkodzi, siostrzyczko. - powiedział, śmiejąc się przy tym lekko. - A ty zdecydowanie ostatnio za dużo się złościsz.
-Cholera, Liam. Jeszcze jedno słowo i kiedy tylko cię spotkam skopię ci tyłek. Poza tym, nadal jestem zła, miałeś tylko jedno zadanie! - westchnęłam, uśmiechając się i kręcąc głową, ponieważ mimo tego, że jest zakręcony, kocham go.
-Też cię kocham, ale teraz muszę lecieć, bo jestem już spóźniony.
-Spóźniony? Przecież dochodzi jedenasta. - spojrzałam przez szybę na ciemne już, miasto.
-Yhm... Pamiętasz, że jestem w Nowym Jorku? Tutaj dochodzi dopiero szósta. - zaśmiał się, a ja przyłożyłam otwartą dłoń do czoła.
-No tak, rzeczywiście. Zapomniałam.
-Widocznie nie tylko ja jestem, jak ty to ostatnio ujęłaś, roztargniony.
-Dobra, dobra. Jestem po prostu zmęczona, okej? - pokręciłam głową, ruszając na zielonym świetle. - Słuchaj, kończę, bo właśnie ruszyłam, a ostatnie czego teraz potrzebuję to mandat za rozmowę podczas jazdy. Nie zapomnij tylko wysłać tych kluczy, bo nie chce siedzieć Samowi na głowie zbyt długo.
CZYTASZ
Complicated || Zayn Malik
FanfictionIdealne, zaplanowane życie do trzydziestki? Dobry żart. Odkąd tylko pamiętam, zawsze kochałam planować. Trudno stwierdzić skąd mi się to wzięło. Być może lubiłam mieć stuprocentową kontrolę nad swoim życiem. Zawsze dawało mi to spokój ducha i poczuc...