Rozdział 2

23 5 1
                                    

Chloe's POV

"Mój obraz coraz bardziej się rozmazywał. Z każdą chwilą czułam alkohol, działający w moim organizmie. Nie wiedziałam co we mnie wstąpiło. Nigdy nie byłam jedną z tych nastolatek, których ciągnęło do alkoholu, imprez i innych takich. Wręcz stroniłam od tego. Jednak tego dnia było inaczej. W końcu osiemnaste urodziny ma się raz w życiu, prawda? Siedziałam z grupką moich znajomych, którzy żywo o czymś dyskutowali. Mimo, że byli tuż obok mnie, nie słyszałam o czym. W głowie lekko mi szumiało, dlatego postanowiłam pójść potańczyć. Chwyciłam za rękę Candice, która była najbliżej mnie i pociągnęłam ją w tłum roztańczonych, śmierdzących mieszaniną potu i alkoholu ludzi. Przetańczyłyśmy razem kilka następnych piosenek, kiedy w końcu dziewczyna zniknęła mi z oczu. Rozejrzałam się po sali, ale wokół byli sami nieznajomi. Ledowe światła raziły mnie w oczy, a skoczna muzyka nagle zaczęła mi przeszkadzać. Wtedy wzrokiem napotkałam chłopaka, siedzącego przy barze, który również na mnie patrzył. Normalnie speszyłabym się, ale w tamtej chwili było mi wszystko jedno. Oczywiście czułam, jak moja twarz nabiera czerwonej barwy, ale postanowiłam to zignorować i mimo wszystko tanecznym krokiem podeszłam do lady. Kiedy barman podszedł do mnie, zamówiłam sobie dwa szoty tequilli, które od razu wyzerowałam. Naprawdę nie wiem, co mną wtedy kierowało. Odwróciłam się w stronę tłumu i przez chwilę, dosłownie chwilkę cieszyłam się, że tam byłam. Na początku wcale nie chciałam tam przychodzić, ale w tamtym momencie stwierdziłam, że dobrze jest się czasem wyluzować. Jak to mówią, raz się żyje, prawda? Napawałam się widokiem pijanych nastolatków, a chwilę później poczułam obok siebie czyjąś obecność. Przekręciłam głowę, tylko po to, by ponownie ujrzeć twarz chłopaka, którego widziałam parę minut wcześniej. Był przystojny, opalony i dobrze zbudowany. Miał ciemne, niemalże czarne włosy, ustawione do góry. Jego rękę przykrywało kilka tatuaży, co swoją drogą było moją słabością, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, który nieśmiało odwzajemniłam. Na oko wyglądał na parę lat starszego ode mnie. Być może około dwudziestki? Nieważne.

-Zayn. - powiedział, przybliżając swoją twarz do mojej, żebym usłyszała coś przez tą głośną muzykę i wystawił rękę w moją stronę. Chwyciłam ją niepewnie.

-Chloe, miło mi. - krzyknęłam, trochę za głośno, ponieważ przez to zakręciło mi się trochę w głowie. Przetarłam wolną ręką czoło i zamknęłam oczy na kilka sekund, co nie umknęło uwadze chłopaka.

-Coś nie tak? - zapytał ze zdziwieniem.

-Wszystko w porządku. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Spojrzałam na nasze dłonie, które wciąż tkwiły w uścisku. Poczułam się lekko zakłopotana, dlatego odchrząknęłam delikatnie. Chłopak jedynie uśmiechnął się szerzej, o ile to w ogóle możliwe.

-W takim razie, zatańczysz? - powiedział i mrugnął do mnie. Zarumieniłam się i pokiwałam twierdząco głową. Zayn, bo chyba tak miał na imię, odwrócił się i machnął ręką do barmana. - Jeszcze dwa razy to samo. - po chwili mężczyzna sunął w naszą stronę dwa kieliszki tequilli.

-Myślę, że mi już chyba wystarczy. - powiedziałam machając ręką w stronę alkoholu. Chłopak uniósł jedną brew do góry.

-Oj tam, nic ci nie będzie. - podał mi jeden kieliszek, jednocześnie unosząc swój. - Za naszą nową znajomość. - po raz kolejny do mnie mrugnął, po czym wyzerował swój alkohol. Chwilę się wahałam, ale w końcu wzruszyłam ramionami i również poszłam w jego ślady. Nie wiedziałam jeszcze, że to był mój błąd.

Po odstawieniu kieliszków, Zayn złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę parkietu. Tańczyliśmy do różnych piosenek, a ja czułam się coraz bardziej pewna siebie. Nie przeszkadzało mi nawet to, że chłopak położył ręce na moje biodra, zamykając przestrzeń między nami. Nie pozostałam mu dłużna i sama oplotłam swoje na jego szyi. Kiedy jego dłonie zaczęły wędrować w górę i w dół, po moim ciele, a sam zaczął pochylać się w moją stronę poczułam, że wszystkie moje hamulce puściły. Połączył nasze usta, a ja, mimo, że podświadomie wiedziałam, że będę tego żałować, oddałam pocałunek, pogłębiając go. W przeciwieństwie do moich poprzednich pocałunków, których w sumie nie było zbyt wiele, ten był wyjątkowo dobry. Smakował jak mięta połączona z wonią alkoholu i papierosów. Typowe. Gdy oderwaliśmy się od siebie, by złapać powietrze poczułam dziwne pragnienie zrobienia tego ponownie, dlatego nie zawahałam się, przyciągając go do siebie kolejny raz tej nocy. Nawet nie wiem kiedy, ani jak naleźliśmy się przed klubem, czkając na taksówkę. W oddali widziałam ludzi, nadal stojących w kolejce przy drzwiach wejściowych. Obraz rozmazywał mi się. Jakby zza światów słyszałam dudniącą, klubową muzykę. Lekko się chwiałam i gdyby nie silny uścisk Zayna na moim biodrze, pewnie leżałabym już na ziemi. Ostatnie, co pamiętam, to to, że wsiedliśmy do taksówki oraz dłonie chłopaka jeżdżące po moim ciele..."

---

-Halo, wszystko okej? - usłyszałam i ocknęłam się, jakby z transu. Chłopak machał mi ręką przed twarzą. Otrząsnęłam się, by wyrzucić sprzed oczu obraz tamtej nocy. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że to właśnie on stoi przede mną. - Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. - zaśmiał się jak gdyby nigdy nic. Czy on mnie nie poznał?

-Ja tylko... Ja nie... Um, wszystko w porządku, tak, okej, jest dobrze. - O-Mój-Boże. Co za wstyd. Co ja robię? Nie byłam wstanie wykrztusić z siebie normalnego zdania. Zaśmiałam się i odchrząknęłam nerwowo, robiąc krok do tyłu. Zayn, dopiero wtedy, bezwstydnie obleciał moje roznegliżowane ciało wzrokiem i oblizał się. Dupek. - Przepraszam na moment. - powiedziałam i zostawiłam go w progu, niemalże biegnąc do łazienki. Szybko naciągnęłam na siebie swoje czarne rurki. Spojrzałam na siebie w lustrze i przeraziłam się. Moja twarz była dosłowne biała. Wzięłam parę wdechów, patrząc na swoje odbicie, by się uspokoić. Po chwili wróciłam do chłopaka, który nonszalancko stał oparty o framugę. Chwyciłam walizkę, która stała na przedpokoju, obok wielkiej, drewnianej szafy i wręczyłam mu ją bez słowa. Naprawdę mnie nie pamięta, czy tylko udaje? Po jego minie można wywnioskować, że nawet mnie nie poznał. Cóż, może to i lepiej? Chłopak chwycił walizkę, podając mi moją.

-Uf, wreszcie. - sapnął do siebie. Spojrzałam na niego w tym samym momencie, w którym on spojrzał na mnie. Przez jego oczy przeszło jakby, rozbawienie? - Twój szampon strasznie przesuszył mi włosy, poza tym nie lubię zapachu brzoskwiń na moim ciele. - powiedział, pokazując palcem na swoje włosy, na co rozszerzyłam oczy. Co proszę? Czy on mówił poważnie? Używał moich rzeczy?

-C-co? - wydukałam, ponieważ stałam tam w coraz większym szoku. O ile to w ogóle możliwe.

-Wyluzuj, żartowałem. - odpowiedział z widocznym rozbawieniem i, czy on właśnie zachichotał?

-Rzeczywiście zabawne. - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Miałam dość tego dnia. Chciałam tylko schować się w łóżku i płakać, przez napływające wspomnienia i całą tą żenującą sytuację. - W każdym razie, dzięki za walizkę. - rzuciłam szybko i chwyciłam za drzwi dając chłopakowi znak, że chce się go jak najszybciej pozbyć. Widziałam, że chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zadzwonił mu telefon, co dało mi szanse na zamknięcie drzwi. Oparłam się o nie i słyszałam, jak schodzi po schodach. Powoli osunęłam się po drzwiach, wydychając powietrze, które nieświadomie wstrzymywałam i schowałam twarz w dłoniach. Wszystkie emocje nagle spłynęły na mnie, a ja wydałam z siebie cichy szloch. Mimo tego, że wygląda na to, że mnie nie pamiętał, bałam się, że moje w miarę poukładane życie ponownie, za sprawą Zayna rozsypie się. Ostatkiem sił wstałam i rzuciłam się na łóżko, twarzą do poduszki. Krzyknęłam w nią, by stłumić hałas, dając częściowy upust emocjom.

---

Nie wiem ile tak leżałam, ale czułam, że głowa mi pęka, kiedy usłyszałam jak do mieszkania wbiega śmiejąca się Lizzy z lizakiem w ręce.

-Mama! - krzyknęła i rzuciła się na łóżko, oplatając swoimi małymi rączkami moją szyję.

-Cześć cukiereczku. -powiedziałam zachrypniętym głosem, obejmując ją ciasno, zaciągając się jej zapachem. Bałam się, że mogę ją stracić. Dziewczynka oderwała się ode mnie lustrując moją, pewnie czerwoną od płaczu twarz.

-Mamusiu, dlaczego płaczesz? - zapytała, lekko zaniepokojona. Uśmiechnęłam się czule, ocierając oczy z resztek łez.

-Kto płacze? - do pokoju wszedł radosny Sam. Jego mina zrzedła, kiedy zobaczył w jakim jestem stanie, a ja wiedziałam, że nie wywinę się z tego bez rozmowy.

-Coś ty, nie płaczę. Po prostu coś wpadło mi do oka i nie mogłam tego wyciągnąć. Nie martw się. - pogłaskałam ją po policzku i ucałowałam czubek jej nosa. Dziewczynka pokiwała twierdząco głową i wybiegła z pokoju, mówiąc, że idzie oglądać bajki. Była taka niewinna i słodka. - Tylko pamiętaj, nie za długo i nie siedź za blisko telewizora! - krzyknęłam za nią, kręcąc głową z lekkim uśmiechem.

-Dobra, a teraz na poważnie. Gadaj, co jest? - Sam usiadł na brzegu łóżka kładąc dłoń na moim udzie. Moje oczy ponownie zaszkliły się. Wbiłam wzrok w podłogę, zbierając jednocześnie swoje myśli. Chłopak objął mnie swoim ramieniem. Zacisnęłam oczy, nie pozwalając na więcej łez i przygryzłam wargę.

-On tu był. - wydusiłam z siebie, cicho.

-Kto? - Sam oderwał się ode mnie, by na mnie spojrzeć. - Kto tu był?

-Zayn. Rozmawiałam z nim. Zayn pieprzony Malik tutaj był, rozumiesz to? - powiedziałam i po raz kolejny tego dnia z moich ust wydobył się szloch.

Complicated || Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz