>Pierwszy Płomień<

213 14 0
                                    

William przeciągnął się po czym napił się łyka czarnej kawy z kubka stojącego przy krawędzi jego biurka. Ciemne włosy jak zawsze miał elegancko zaczesane na lewą stronę, okulary wsunięte na nasadę nosa, a w jego jaskrawo zielonych oczach dało się dojrzeć blask słońca wydobywającego się zza okna. Idealnie wyprasowany czarny garnitur oraz wypolerowane buty od razu rzucały się w oczy i idealnie odwzorowywały jego zimny i poważny charakter.
Wczorajszej nocy nie mógł spać, przez co był trochę senny, dlatego mała dawka kofeiny przyda mu się, aby skończyć dzisiejszy dzień w pracy w miarę dobrym stanie. Nie miał zamiaru spać nad biurkiem, bo bardzo cenił sobie swój zawód.

- Will, kochanie! - zza drzwi wydobył się melodyjny głos, który zawsze przyprawiał go o ból głowy.

Ciemnowłosy Shinigami westchnął głośno przewracając przy tym oczami. Zachowanie Grella stawało się co raz bardziej denerwujące. Codziennie tylko "Will! ", "Skarbie! ", "Kochanie moje najdroższe!", z czego jego współpracownicy zaczynali się powoli śmiać i tworzyć nie wiadomo skąd plotki o tym, że on i Sutcliff mają ze sobą romans. Przecież to niedorzeczne. On, William T. Spears z jakimś czerwonym zboczeńcem.
Poprawił swoje wcale nie opadające mu okulary końcem jego Kosy Śmierci i popatrzył w stronę drzwi, wiedząc, że za chwilę otworzą się z hukiem, a do jego biura wbiegnie niejaki idiota. Nie musiał długo czekać. Gdy tylko odłożył Kosę, drzwi trzasnęły z siłą, a do środka wkroczył oczywiście wcześniej wspomniany mężczyzna. Jaskrawo-czerwona szminka na jego ustach prawie raziła w oczy, długie paznokcie były pomalowane na jasny bordowy, a na jego policzkach dało się dojrzeć lekki róż. Okulary miał trochę zsunięte z nosa, aby jak to mówił "wyglądać bardziej pociągająco". Idealnie rozczesane włosy latały we wszystkie strony, a niektóre po prostu leżały na twarzy, zasłaniając mu przy tym pole widzenia. Prawie jak zawsze promieniał radością, co bardzo denerowało drugiego, wiecznie opanowanego Żniwiarza.

- Skarbie, już jestem! - pisnął rozkładając ręce na całą szerokość.

- Trudno nie zauważyć...- mruknął pod nosem

- Cieszysz się?

- Tak, bardzo - odrzekł ironicznie po czym chłodnym tonem dodał - Po co tu przyszedłeś? Nie masz nic innego do roboty?

Grell podszedł do niego, kucnął obok krzesła i przybliżył się, tak, aby dotykali się barkami, na co czarnowłosy lekko się wzdrygnął z widocznym poddenerwowaniem na twarzy.

- Jak zawsze taki zimny, aż mam draszcze - zamruczał

- Odklej się ode mnie - powiedział twardo bez najmniejszego zawahania

- Ależ ty stanowczy, Will - ia - mie - odparł z uśmieszkiem na ustach, a przy sylabowaniu imienia stukając palcem w jego klatkę piersiową.

- Mam lepsze zajęcia niż wysłuchiwanie pańskich IRYTUJĄCYCH i w żadnym stopniu NIE DZIAŁAJĄCYCH na mnie podrywów - stwierdził starając się zachować stoicki spokój, jednocześnie dobitnie podkreślając parę wyrazów.

Grell zadrżał lekko na te słowa, ale szybko otrząsnął się i nie zrezygnował z dalszej rozmowy.

- I właśnie za to cię lubię, taki poważny i niezwracajcy uwagi na ludzkie uczucia.. - wzdychnął w dwuznaczny sposób - To takie podniecające!

William już nie wytrzymał, poziom wkurzenia wystrzelił poza skalę. Od dawna tak bardzo się na kogoś nie zdenerwował. Prychnął po czym z całej siły chwycił Grella za nadgarstki, żeby nie mógł mu się wyrwać (na co Grell zareagował cichym jękiem) i wstał podciągając go do góry. I właśnie w tym momencie popełnił największy błąd, mianowicie puścił go zapominając o tym, że tuż za nim jest biurko, co czerwonowłosy bardzo szybko wykorzystał. Złapał go mocno za dłonie, co zdezorientowało bruneta, gdyż ten nie spodziewał się, że jego współpracownik może mieć tyle siły, następnie wziął je powyżej ich głów i przywarł do biurka, tak, że Spears prawie się położył, choć jego nogi dalej dotykały ziemi. Może tego nie widać na pierwszy rzut oka, ale William był naprawdę dobrze wysportowany, więc nawet go to nie bolało, co nie zmieniało faktu, iż nie wiedział jak ma się wyrwać, aby przez przypadek sobie jeszcze nie zaszkodzić. Grell w tym czasie nachylił się nad nim i już by się mogło wydawać, że zaraz go pocałuje, gdy nagle...

Jesteś gorętszy niż płomienie... || Grelliam •ZAWIESZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz