...następnie cmoknął go w czoło i spokojnym, eleganckim krokiem usiadł obok. William prychnął pod nosem, ale nie zdobył się na żadną wredną docinkę. To by i tak mu nie pomogło, a zapewne nawet nakłoniło drugiego napalonego chłopaka do dalszych działań.
- Przestań już, jedna lampka mojego winka Ci nie zaszkodzi, tylko poprawi twój humor - odparł w końcu z uśmiechem.
Spears podgryzł nerwowo policzek i podrapał się szybko po szyi. Podejrzliwie spojrzał jeszcze raz na flaszkę z napojem w środku. Na początku bał się, że Grell mógłby coś dosypać do alkoholu, ale ewidentnie butelka była szczelnie zamknięta i wydawało się, że wygląda normalnie. Może warto się napić, choć odrobinę dla świętego spokoju? Przecież po kieliszku mu się nic nie stanie, a dla własnej ulgi, nawet warto się poświęcić.
- Dobrze, a więc nalej...
Sutcliff rozpromienił się momentalnie i sięgnął po alkohol. Kieliszki w mgnieniu oka zapełniły się czerwonym płynem, aż po same brzegi. William obserwował z uwagą każdy ruch natrętnego idioty siedzącego obok, aby ten nie zrobił niczego niemądrego.
Zebrał powolnym ruchem naczynie stojące bliżej niego i powąchał jego zawartość. Poczuł mocny akcent czarnej porzeczki oraz suszonej śliwki z lekkim aromatem toffi. Zapach był nieziemski, automatycznie uzależniał. Zamknął oczy, zamoczył lekko usta w winie i zapominając o obecności kogokolwiek w pobliżu, oblizał się w subtelny sposób. Grell cicho pisnął na ten widok, ale drugi Shinigami w pełni pochłonięty zapachem, nawet tego nie usłyszał. Wziął następnego łyka i ponownie się rozpłynął z małym uśmiechem na twarzy. Było przepyszne, lekko kwaskowate, ale zachowujące smak wcześniej wymienionych produktów. Tak dawno nie próbował wina wytrawnego, że już prawie zapomniał jak bardzo nieziemskie jest. Odstawił lampkę od warg po czym otworzył oczy i zobaczył wpatrzonego w niego Grella. W oczach czerwonego Żniwiarza błyszczały iskierki, a on sam przyglądał się brunetowi, jak, gdyby zobaczył najpiękniejszą rzecz pod słońcem.
Will przypominając sobie o jego obecności chrząknął z chwilowym rumieńcem na policzkach. Nie może sobie pozwolić na takie zachowanie, w JEGO obecności, przecież powinien udawać, że mu nie smakuje, żeby dano mu wreszcie spokój, ale teraz cały plan się nie powiedzie.- Widzę, że Ci smakuje, Willy - stwierdził po czym sam z gracją jak "na kobietę przystało", opróżnił połowę zawartości swojego kieliszka.
- Jest całkiem znośne...
Ciemnowłosy ponownie się napił, tym razem już dużo szybciej. Chwilę później oba naczynia stały już puste, a starszy z mężczyzn tylko co jakiś czas spoglądał w ich stronę, by dla pewności sprawdzić czy na pewno nic w nich nie pozostało.
- Czyli jeszcze jedna rundka? - odezwał się nagle Sutcliff szczerząc się od ucha do ucha i odsłaniając przy tym swoje ostre zęby.
- Tak... - mruknął bez zastanowienia, na co Grell szybkim ruchem wypełnił rozkaz.
Pogrążony w myślach, nawet nie skoncentrował się na pytaniu. "Idioto, miałeś zaprzeczyć, ZAPRZECZYĆ! JUTRO DO PRACY MATOLE" krzyknął do siebie w myślach. Dobra. Trudno. To już ostatni, więcej i tak nie da rady.
Zabrał kieliszek ze stolika i powoli, rozkoszując się smakiem opróżnił go, tak jak jego współpracownik. Nieumyślnie oblizał górną wargę, po raz kolejny powodując u drugiego chłopaka dreszcz podniecenia na całym ciele. Gdy odstawił szkło, przełknął głośno ślinę i zaczął niespokojnie przyglądać się sufitowi nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
Stuknął parę razy palcem w kolano, aby przerwać ciszę, ale to wcale nie pomagało. Siedzieli w milczeniu. Jeden wpatrzony w drugiego, a drugi unikający wzroku pierwszego.- To ja naleję jeszczee - zakomunikował w końcu, tak melodyjnie, jakby gdyby chciał to zaśpiewać.
- NIE, więcej nie możemy. Ani ty, ani ja, panie Sut-Grell.
CZYTASZ
Jesteś gorętszy niż płomienie... || Grelliam •ZAWIESZONE•
Romance"- Chyba cię coś porąbało - prychnął - Nie mam zamiaru pić tu żadnego alkoholu. - Wiem, że jesteś - zrobił zboczoną minkę - tWWardy i sztyWWny, ale możesz teraz trochę odpuścić i się ze mną napić - powiedział mrugając do niego zalotnie. - Wiedziałe...