#4

25 2 2
                                    

Deszcz zalewał całą dolinę, co było niebezpieczne ze względu na położenie wioski. Ale Sierry już to nie obchodziło. Kiedyś, zapewne zabrałaby ojca i najcenniejszy dobytek i wyniosła się do tawerny na czas pory deszczowej, a potem gdy woda opadała, a grunt wysychał, wróciłaby do chaty i musiała rozpocząć naprawy, wymianę ogrodzenia i ponowne zasianie ogródka warzywami, które wyrosłyby marne i bez smaku.

Jednakże, teraz, siedząc pod wielkim głazem spoglądała w dół i nie czuła nic. Opierając się wcześniej o słup bramy i ociekając wodą podjęła decyzję o wspinaczce na wzgórza, które otaczały jej krainę. Wybrała to najmniej strome i w końcu trafiła na wielki głaz wystający z ziemi pod dziwnym kątem. Nie dawał zbyt wiele schronienia przed deszczem, ale osłaniał ją przed lodowatym wiatrem. Nie było mowy o rozpaleniu ogniska, bo wszystko było mokre. Nawet ziemia pod głazem namokła na tyle, że leżące na niej próchno namokło i zgniło.

Sierra miała na sobie jedynie cienki pled, z którym została wyciągnięta z domu. Otuliła się nim najciaśniej jak tylko mogła, ale wciąż cała się trzęsła i szczękała zębami. Deszcz lał tak mocno i gęsto, że dziewczyna nie widziała nic co znajdywało się poza kamiennym zadaszeniem. Jedyne co widziała i słyszała to woda, płynąca z nieba niczym wodospad. Co jakiś czas zawiał mocniejszy wiatr, który posyłał duże krople w jej stronę i zalewał jej twarz. Kilka razy już przecierała oczy, ale deszcz zdążył je podrażnić, przez co obraz jej się zamazywał.

Po godzinie postanowiła, ze nie będzie otwierać oczu, ponieważ deszcz zaczął częściej w nią uderzać. Nagle coś przeszyło ostry dźwięk deszczu. Było jakby warknięcie, lub szuranie. Najpierw nie zwróciła na to uwagi, ale dźwięk się powtórzył. Ostatni raz przetarła oczy i otworzyła je. Nie wiedziała czy był to wynik zamglonego wzroku, czy za ścianą deszczu coś się pojawiło, ale widziała przed sobą cień. Najpierw nieruchomy, ale po chwili zniknął. Po kilku minutach pojawił się znowu, w innym miejscu. Sierra zamrugała i skupiła wzrok na, tym czymś za ścianą deszczu. Nie mogła być pewna, ale dałaby rękę sobie uciąć, że otaczający ją mrok rozświetlił dziwny, zielony błysk. A jednak, pojawiał się i znikał, kilka razy, w różnych miejscach.

Sierra zerwała się na równe nogi i podeszła bliżej ściany deszczu. Zielony blask ponownie pojawił się na kilka sekund i zniknął. Dziewczyna odważyła się i wyjrzała poza schronienie. Czuła się jakby przechodziła przez wodospad. Od razu otoczył ją chłód, a woda wlała się za kołnierz, co wywołało dreszcze w całym ciele. Rozejrzała się, ale wszędzie panował mrok. Pomyślała nawet, ze może to blask lampionu, że ktoś z wioski jej szuka w tą pogodę, ale nie. Schyliła głowę i w tedy zauważyła dziwne ślady na ziemi. Deszcz zaczął je zatapiać i zacierać, ale w ostatniej chwili dostrzegła odcisk wielkiej, psiej łapy.

Natychmiast cofnęła się i uderzyła plecami o kamienną ścianę. Kiedy próbowała się od niej odepchnąć pośliznęła się i upadła prosto w błoto. W dodatku uderzyła się w poparzoną rękę, która teraz zapłonęła bólem. Przycisnęła ją mocno do piersi i skuliła. Nie mogła nawet zobaczyć w jakim jest stanie, ponieważ owinęła ją kawałkiem pledu i regularnie moczyła w zimnej wodzie, lub, w obecnej sytuacji, wystawiała poza schronienie, aby zmoczył ją deszcz. Planowała znaleźć jakieś zioła, które mogłyby złagodzić oparzenie, ale ta ulewa jej to uniemożliwiła.

Teraz była równie przerażona, co obolała. Pisnęła z bólu, ponieważ w samotności mgła sobie na to pozwolić, ale jej dźwięk został zastąpiony przez niski, głuchy warkot. Otworzyła szeroko oczy, strach ją sparaliżował. Nie była w stanie obrócić głowy na bok, aby spojrzeć prosto w zielone, lśniące oczy, przepełnione dzikością. Warczenie nie ustawało. Stawało się coraz głośniejsze i wyraźniejsze. Kątem oka Sierra dostrzegła wielki, czarny kształt, który zbliżał się do niej, a w szczególności lśniąco białe, ostre kły. Sierra poczuła jego oddech na swoim policzku, a na ucho na padło kilka kropel jego śliny. Kły niemal dotykały jej skóry, kiedy wilk wąchał jej szyję. Kiedy ten się odsunął, dziewczyna odważyła się obrócić lekko głowę, bardzo powoli. Nie, nie wilk. To był ogromny, czarny pies z długą i poszarpaną sierścią. Na pierwszy rzut oka przypominał wilka, ale nieco się od niego różnił. Zwłaszcza te dzikie, nienaturalne oczy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 26, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ZniewolonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz