#2

36 2 1
                                    


Mijały dni, a Sierra boleśnie odczuła zemstę Jessabell. Zaczęło się niewinnie, od głupich żartów pokroju 10-latków. Rzucanie w nią kamieniami i błotem, rozpowiadanie plotek o tym, ze się puszcza, chociaż żaden mężczyzna nie chciał się do tego przyznać, podkładanie nogi, żeby się wywróciła. Później było gorzej. Kilka razy ją okradziono. Nie mogła znaleźć części ubrań, które się suszyły za domem, monety wyparowywały jej z kieszeni, znikało jedzenie z toreb. W końcu została napadnięta i pobita, kiedy wieczorem wracała do domu. Bolała ją twarz i żebra, a także nadgarstek. 

Siedząc skulona w ciemnym kącie i owijając ramionami podkulone kolana, zapragnęła się napić. Chęć powrotu do domu wygasła, bo tam nie czekało ją ani ciepło, ani pocieszenie. Z wysiłkiem i bólem podniosła się, otrzepała i skierowała do tawerny. Kiedy przekroczyła próg kilka osób obejrzało się na nią, ale szybko wróciło do swoich spraw. Ona jedynie przeszła między stołami, ławami i dotarła do barowego stołka. Za ladą stał Ethan, chyba jedyna normalna, przynajmniej według Sierry, osoba w dolinie. Chłopa był trochę starszy od niej, z czarnymi włosami i bardzo ciemnymi oczami. Totalnie przystojny. Każda dziewczyna tutaj się w nim kochała, ale on żadnej nie chciał. Chodziły pogłoski, że woli facetów, ale tego nie udowodniono. Twierdził, że nie jest dobrym kandydatem na męża, ponieważ jedyne co posiadał, to ta knajpa. Jego konto wynosiło zero, przez cały rok. Jednak teraz, ten tajemniczy chłopak patrzył na Sierrę uważnie, analizował jej zmasakrowaną twarz, aby po chwili się uśmiechnąć ciepło i oświetlić jej ten okropny dzień. 

- Wyglądasz okropnie. - Stwierdził. 

- Naprawdę, aż tak źle? Miałam nadzieję, że chociaż przyzwoicie. - Odpowiedziała mu równie miłym uśmiechem, po którym zabolał ją zraniony kącik ust.

Uśmiechnął się jeszcze szerzej, przez co wyglądał jak anioł, który wyciera mokrą szklankę starą szmatą. Bez słowa nalał jej alkohol do szklanki i podał do jej dłoni. Sierra popatrzyła na pomarańczowy płyn, powąchała mocny aromat i wzięła płytki łyk. Mlasnęła językiem i odsunęła mu szklankę z powrotem. 

- Nie stać mnie. 

- Stary Ivan znowu ci nie płaci? - Podniósł jedną brew, co wyglądało zabawnie, w oczach była powaga. 

- Nie, nie. Żałośnie, ale płaci. Jessabell okradła mnie, zaraz po tym, jak mnie pobiła. 

- Skąd wiesz, że to ona?

- Gdybym oberwała od faceta, bolałoby o wiele bardziej. I pewnie zostałabym zgwałcona. To była ona i pewnie Monica. Nie ważne. 

Ethan pokręcił głową i ponownie podsunął jej szklankę, którą napełnił po brzegi. 

- Na koszt firmy. Przyda ci się. - I puścił jej oczko. 

Sierra z wdzięcznością zabrała alkohol i piła powoli rozmawiając cały czas z Ethanem. Z jednej szklanki zrobiło się kilka butelek. Sierra była pijana jak bela i kompletnie przestało ją interesować otoczenie dookoła. Ethan próbował ją uspokoić, bo ta zaczęła się awanturować i drzeć gardło. Chciała, aby wszyscy słyszeli o niesprawiedliwości, która ją spotkała. 

- I wiesz co jeszcze, Ethan? W dupie mam to, co ci ludzie sobie myślą o mnie. Chrzanię to! Wszyscy jesteście popieprzeni! Zwłaszcza ty, Stary Ivanie! 

Wstała, weszła na bar i wycelowała palcem z siwego, starszego mężczyznę, który siedział pod oknem. 

- Zapieprzam u ciebie jak wół! Albo gorzej! Sprzątam całą bibliotekę, zamiatam, wycieram, poleruję! A ty co? Płacisz mi marne grosze i jeszcze chciałbyś mojego ciała, stary zboczeńcu! Tak ludzie, taka jest prawda! 

ZniewolonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz