22 ♡

426 26 1
                                    

Nie spałem prawie wcale przez stres, który mną zawładnął. Moje myśli wciąż odbiegały w stronę Jimina, bo to właśnie dzisiaj miałem się z nim spotkać.

Nie wiem co na mnie wpłynęło, że postanowiłem się z nim spotkać. Być może była to ciekawość, czy to rzeczywiście osoba z którą przeżyłem tyle cudownych momentów, może tęsknota za nim bądź złość, że zniknął z mojego życia na taki okres czasu. Im bliżej wskazówka była godziny o której mieliśmy się spotkać, tym większy lęk odczuwałem. Chciałem się wycofać, obawiając się rozczarowania, ale coś mnie blokowało. Czułem, że muszę sprawdzić, czy to wciąż mój Jimin, który ma łaskotki na szyi i bierze podwójną polewę do lodów z McDonalda. 

Maszerowałem niespokojnie po pokoju, przygryzając spierzchnięte wargi. Nigdy nie sądziłem, że taka sytuacja wydarzy się w moim życiu. To brzmiało niczym żałosny, amerykański film i zazwyczaj takie wydarzenia miały miejsce tylko w takich produkcjach. Aż do tej pory..

Spoglądnąłem w lustrze na swoje odbicie, krzywiąc się nieco. Przez niewystarczającą ilość snu i  za dużą negatywnych emocji, ciemne sińce pod oczami przebijały się nawet przez mój delikatny makijaż. Zacisnąłem palce na mankiecie koszuli. Dostałem ją w prezencie od Parka na dzień dziecka. Spotkaliśmy się dzień wcześniej całą grupą i Jeongguk powiedział, że wraz z bratem dostali bilety na koncert z okazji tego święta, co wywołało moje marudzenie, bo moi rodzice nigdy nie przywiązywali uwagi do tego święta. Następnego dnia obudziło mnie głaskanie po czole a gdy rozchyliłem powieki, ukazał mi się uśmiechnięty Jimin. Trzymał w swoich małych dłoniach torebkę a w niej właśnie tę ciemnoniebieską koszulę i słoik herbaty z yuzu, którą tak bardzo uwielbiam. Miałem takich wspomnień mnóstwo i przez ten cały rok nawiedzały mnie one w niespodziewanych momentach, powodując, że moje serce ściskało się z żalu jak i tęsknoty. Przez kilka miesięcy po pogrzebie potrafiłem budzić się kilka razy tygodniowo z krzykiem i zalanymi od łez policzkami. Obrazy krzywdy tego chłopaka, ucieczka, brak możliwości uratowania go to coś, przez co noce stały się dla mnie udręką. 

- Boże, weź się w garść - mruknąłem sam do siebie, zarzucając na ramiona szary sweter. Słońce ogrzewało ulice miasta dosyć mocno, jednak sam fakt spotkania wywoływał we mnie zimne dreszcze, dlatego postanowiłem zarzucić coś na ramiona. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem na sobie bardziej wyjściowe ubranie, moją szafę zalały dresowe rzeczy. Oddałem się muzyce, którą mogłem tworzyć w domu czy w studiu, obydwa miejsca były dla mnie na tyle komfortowe, że nie dbałem o to co mam na sobie.

Schowałem telefon do kieszeni i zamknąłem za sobą drzwi do mieszkania, sprawdzając, czy nie będę za wcześnie. Zaproponowałem mu, żebyśmy spotkali się w kawiarni. Obawiałem się, że emocje wezmą nade mną górę a przebywanie wśród innych ludzi niezwykle pomagało mi się opanować. Na moje nieszczęście, Jimin zaproponował Duryu. Uwielbialiśmy spędzać tam sobotnie wieczory całą grupą, spacerując, jedząc czy po prostu rozmawiając o tym co nam leżało na sercu. Moje dłonie drżały ze stresu, w szczególności, gdy przypomniałem sobie jeden z jesiennych wieczorów. Było wyjątkowo chłodno na dworze, więc postanowiliśmy przenieść się z parku do jednego z naszych ulubionych pubów. Namjoon, Seokjin i Taehyung rozmawiali o nowej produkcji Kim Kiduka, za nimi Gguk i Hoseok entuzjazmowali się nową grą. Widziałem, jak Park pociera dłonie z zimna, dlatego złapałem go za za rękę, splatając nasze palce razem. Nie miałem tego w zwyczaju, nie przepadałem za trzymaniem się za dłonie z kimkolwiek. Jednak widząc, że jest mu zimno, to zachowanie wydawało się dla mnie naturalne. Miejskie latarnie zrobiły mi przysługę, ukazując jego zarumienione policzki. 



mygthegenius:

czekam na naszej ławce



Nie minęło nawet 10 minut, gdy na moim horyzoncie pojawiła się platynowa czupryna, dokładnie ta, którą widziałem na zdjęciu dzień wcześniej. Z każdym jego krokiem w moją stronę, coraz bardziej trzęsły mi się dłonie a moje serce wybijało niewyobrażalnie szybką melodię. Miał na sobie czarne spodnie i niebieski, grubszy sweter. Dopiero kiedy był na tyle blisko, że mogłem zobaczyć jego twarz w pełni, coś we mnie pękło. Te same, pulchne, zaróżowione wargi, które wykrzywiał w pięknym uśmiechu, te same oczy, które znikały, kiedy był szczęśliwy i policzki, które uwielbiałem trzymać w dłoniach.

- Cz-cześć - usłyszałem ciche przywitanie z jego warg. Usłyszeć głos chłopaka po tak długim czasie pewności, że jedyne co mi zostało, to nagrania, to jak zobaczyć ducha we własnej osobie. Dokładnie tak się czułem, jakby to wszystko było tylko moim wyobrażeniem. 

- Boże - powiedziałem cicho, natychmiast podnosząc się i przylegając do jego ciała. Objąłem go w pasie, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi, zaciągając się zapachem domu i bezpieczeństwa. Ciało Jimina drżało tak samo mocno jak moje, jednak od razu owinął swoje ramiona wokół mojej szyi. W tym momencie czułem jak się rozpadam, targany różnymi, sprzecznymi emocjami . Nie potrafiłem zapanować nad potokiem łez, które w tym momencie moczyły jego ubranie. Zacisnąłem mocniej pięści na materiale swetra, bojąc się, że to wszystko zaraz się rozpłynie a ja zostanę tu sam, oszukany przez moją tęsknotę.

- J-jestem tu, j-jestem tu Y-Yoongi - usłyszałem ciche pociągnięcie nosem, które jeszcze bardziej złamało mi serce. Nienawidziłem, gdy płakał, nieważne czy było to spowodowane kłótnią z ojcem, czy beznadziejną oceną. Chciałem otrzeć jego łzy, ale w tym momencie sam potrzebowałem tego samego. Potrzebowałem go.

- Nie wierzę, że to Ty - wychrypiałem po kilku minutach płaczu, gdy wreszcie byłem w stanie się odsunąć na minimalną odległość i otrzeć mokre poliki. Uciekałem wzrokiem, bojąc się spojrzeć w brązowe tęczówki. - Nie wiem nawet jak mam zareagować, ale myślę, że jesteś w stanie to zrozumieć - dopowiedziałem. 

- Oczywiście, że tak. W-wiem w jakim szoku możesz być teraz, wiem też jak bardzo cierpisz i nie mam słów, by opisać to jak bardzo Cię przepraszam, a-ale nie umiałem inaczej postąpić - powiedział cicho, sięgając dłonią do moich włosów, aby je poprawić. Zawsze potrzebował dużo bliskości i wykonywał w moim kierunku mnóstwo subtelnych gestów, byleby tylko być blisko. - Chciałbym Ci to wszystko wytłumaczyć, na spokojnie, wyjaśnić co i dlaczego.. 

- Mam nadzieję, że zrozumiesz to, że będę potrzebował sporo czasu - odważyłem się spojrzeć w jego oczy, co nie było najlepszym pomysłem. Ból bił od chłopaka na kilometr a to co zobaczył w moich oczach, wcale nie pomogło sprawić, by poczuł się lepiej. Skinął głową dając mi znak, że ma świadomość tego jak długo może zająć mi zrozumienie tej sytuacji. Nie mogłem zrobić nic więcej, niż tylko ponownie wtulić się w jego ciało, gdy łzy znowu zaczęły znajdować swoje ujście. Poczułem delikatny dotyk na moich rozwianych włosach. Kiedy dowiedziałem się, że mój dziadek umiera, nie pozwoliłem nikomu poza Jiminem i Namjoonem do mnie się zbliżyć. Wypłakiwałem oczy, czując dokładnie taki sam uspokajający dotyk na swojej głowie. Park jak nikt inny dawał mi poczucie bezpieczeństwa, nawet po roku bycia przekonanym, że już nigdy tego nie doświadczę, wciąż potrafiłem to poczuć. Skóra na jego szyi była ciepła a moje dłonie ponownie szczelnie do trzymały, nie dając wysunąć się ani na milimetr.

Duchy istnieją. 

a ghost ♡ yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz