Puste zakątki Archiwum Iaconu świeciło swoimi odwiecznymi pustkami od tysięcy, milionów lat. Ogromna, wręcz imponująca swoją prostotą budowla nigdy nie przyciągała hurtem wycieczek szkolnych, bo tamtejsi uczniowie mieli lepsze plany niż chodzenie po długich, nijakich korytarzach i małych pokojach, gdzie archiwiści tłumaczyli swój jakże nie interesujący zawód.
Czekając, aż specjalnie wysłani do nas inżynierowie piekielni wskrzeszą martwe komputery, siedzieliśmy za założonymi rękoma na piersiach na jednym z korytarzy. Zaraz po przedstawieniu i ogłoszeniu – co za szok – mojej wygranej zostaliśmy uroczyście zaproszeni na imprezę z okazji udanych spektaklów. Grzecznie odmówiliśmy, a następnie jurorzy odesłali nas na następne miejsce konkurencji, ze wspomnianą ekipą.
Optimus właśnie przypominał sobie wszystkie algorytmy, systemy kodowania, pliki czegoś-tam i wiele innych informatycznych rzeczy, których nawet ja, przez całe tysiąclecia nie byłam w stanie pojąć. Wystarczyła mi, prostej femme, wiedza jak ściągać muzykę, kropka.
- Radni powiedzieli, że zaraz ma się odbyć narada. Na niej mają ustalić wszystkie reguły gry, i rzekomo wysłać kilka mieszanych grup specjalnych – tłumaczył Kowalski po mojej lewej. – Ponoć są dobrej myśli.
- Dobrej myśli? Mam nadzieje, że na tym nie poprzestaną – wyraziłam myśli na głos. – Nadal nie wiecie kto atakuję, co? – Anioł smętnie pokręcił głową. – Pięknie...- westchnęłam.
No kto by przypuszczał, że Wszechiskra z Antyiskrą w dziejach całej historii po raz drugi będą musiały współpracować, by pokonać wspólnego wroga, jak za czasów Unicrona. Miałam co do tego nawet pewną teorię, ale dowodów na potwierdzenie jak na razie żadnych. Musiałabym wrócić do Piekła, a jak na razie ledwo co się uspokoiłam, kiedy właśnie z niej się wynosiliśmy. Pierwsze prychnięcia starych reaktorów komputerowych rozległy się po smętnym pomieszczeniu. Chwilę potem pierwsze przepływy paliwa, aż martwy ekran komputera nie mrugnął raz, i dwa.
- Myślicie że to Unicron? – dołączył do naszego Kółka Geek'owych Teorii Izajasz. – Jeźdźcy w końcu nie bez powodu znaleźli się na Ziemi.
- Taa, ale dlatego że na Cybertronie nie było, i nadal nie ma, żadnego życia – wyjaśniłam Przywołańcowi. – W końcu mają siać chaos, zniszczenie w Dniu Ostatecznym, a ten, jakby nie patrzeć, nadszedł po Wojnie o Cybertron...- zawiesiłam na moment słowa, które ugrzęzły w powietrzu, a ja myślami wróciłam do czasów wojny.
- Boże, aż do teraz pamiętam jaka ekstaza im towarzyszyła, kiedy wyrwali się ze swych komnat – wybełkotał Kowalski. – Mówili, że jeszcze nigdy się tak nie bawili od milionów lat. Okropne. – Zawyrokował, upijając duży łyk gorzałki. „Wzięcie" alkoholu z Piekła usprawiedliwiał tym, że na pustej planecie jest mu zimno. Gdzie nie było wiatru, a on dopiero co wyszedł z miejsca, gdzie normalna temperatura sięga od siedemdziesięciu do stu stopni. Rudy zignorował mój, jak i Izajasza dosadny wzrok.
Jednak po jego wypowiedzi dopadła mnie niepokojąca myśl. Nie, Azrael nigdy by...ale może...
- Aaaa...
- Nie – odrzekł anioł, zanim zdążyłam dokończyć moją wypowiedź.
- Skąd to...
- Wiem – rzekł bardziej lakonicznie. – I ty też to wiesz.
Przytaknęłam jedynie, choć lekkie wyrzuty ujęły moje sumienie. Nie wątpiłam praktycznie nigdy w postawę Azraela od kiedy go poznałam, ale w ciągu tysiącleci wszyscy się zmieniają.
- Więc jakie pomysły? – odezwał się Izajasz, tym samym naprowadzając naszą rozmowę na właściwy tor. Podparłam podbródek pięścią.
- To nie może być Jednorożec. Nie tak dawno jak rok temu czasu ziemskiego udało nam się na powrót uśpić boga, ratując w ten sposób Ziemię, więc Unicron odpada.
CZYTASZ
Transformers Prime: Upadły Anioł - Jeźdźcy Apokalipsy
FanfictionNadchodzi zagłada. Bogowie nie pomogą. Nikt nie wie co się dzieje, nikt nie wie dlaczego. Jednak jest pewien upadły anioł, który chce ratować swoich bliskich. Czy jej się to uda? Cóż... Jeźdźcy apokalipsy nie bez powodu się tam pojawili...