Prolog

18 2 0
                                    

" Dawno dawno temu, wysoko w przestworzach ponad chmurami oraz rozciągniętym niebiem żył bóg. Zwał się on Nauron. W niepamiętnych dla wszystkich istot  żyjących czasach, stworzył świat. Usypał ziemię, ukształtował ją, i zasadził na niej życie w postaci roślin, zwierząt oraz ludzi. Nad ziemią postawił on również olbrzymią kopułę, nazywając ją niebem. Bóg wprowadził również wiele innych zjawisk które miały toważyszyć życiu na ziemi, jednak nie chciał sam tym dysponować dlatego zdecydował powołać do panowania nad nimi tytanów. Było ich 11 : powietrza, wody, ognia, lodu, flory, gleby, piorunów, dnia oraz nocy ale również przciągania ziemskiego oraz upływającego czasu. Miały one ich wspierać i pomagać żyjącym tam istotom. Pomiędzy każdym z nich miała panować zgoda oraz wzajemna adoracja. Taka atmosfera trwała jednak krótko. Tytan ognia nie chciał władać światem wspólnie z innymi tytanami oraz Nauronem. Zaczął zgarniać całą władzę dla siebie przez co ziemski grunt opanował bezlitosny pożar. Inni tytani  również zaczęli żądać władzy nad światem, co  zapoczątkowało ogromny chaos. Powodzie, tornada, pożary, trzęsienia ziemi, potwornie ciemne noce a dni palące i inne katastrofy które pochłaniały to co niemalże niedawno stworzył Bóg. Stwórca zrozzłościł się. Szybko odebrał tytanom panowanie nad zjawiskami a ich samych uwięził w gwiezdnej celi. Nie mógł dalej tolerować tej bezmyślnej wojny by narażać życie istot które stworzył na ogromne niebezpieczeństwo. Jednak, ponieważ ufał tym istotom  podarował im zdolność panowania nad zjawiskami które niegdyś posiadali tytani.
Dzisiaj ludźmi posiadającymi zdolności tytanów bywa się nazywać odarzonymi. "

Mężczyzna chwilę po przeczytaniu ostatniego zdania, zamknął dość grubą książkę przepasaną pięknie wyrzeźbionym napisem " mitologia starożytnych vassaulczyków ". Louis jednak dalej spoglądał na oświetnoną książkę przez starą lampę naftową.
- wujku przeczytaj jeszcze o tym jak królowa Daili uratowała starego mędrca! Proszę... - odezwał się chłopiec poczym zaczął ziewać.

- widzisz sam jesteś już śpiący a jutro twój pierwszy dzień szkoły. Powinieneś się wyspać a ja nawet nie powinienem był zabierać cię na wypas owiec o tak późnej godzinie - westchnął ciężko wstając z ziemi i podpierając się z tyłu drewnianym, już nieco spruchniałym płotem.

Nagle w trawiaste wzgórze udeżył dość silny wiatr, nie spłoszył on jednak licznego stada owiec. Źdźbła trawy zaczęły się kołysać, a na przyciemnione niebo powoli zaczęły napływać chmury zasłaniając pierwsze pojawiające się na niebie gwiazdy. Wysokie góry również zaczynały znikać z pola widzenia przez narastającą ciemność tak samo jak nieopodal spłynąca rzeka.

- no, to ja zabieram się do siebie - powiedział zdecydowanie pasterz - ty też już powoli zmykaj to mamy, Louis.
Siedmioletni chłopak nie słuchał starego mężczyzny. Jak zahipnotyzowany spoglądał w górę. Łatwo było się domyślić że spoglądał na najjaśniejszą gwiazdę, która jako jedyna, nie została jeszcze zakryta przez chmury. Wtem odwrócił głowę w stronę mężczyzny.
- jak myślisz, nie będą się mnie bali przez to że potrafię tworzyć ogień? - spojżał się młody człowiek na pasterza z wyraźnym zaniepokojeniem.

Nigdy wcześniej nie spotykał się w tak dużym gronie dzieci w jego wieku. Obawiał się że się go wystraszą i że mogą go odrzucić. Matka go zawsze przezstrzegała by zdolności manipulowania nad ogniem nie nadużywał tymbardziej tam gdzie znajdzie wielu ludzi. A co jeśli na przykład straci kontrolę i narazi innych uczniów na niebezpieczeństwo?

Wujek, z wyraźnym spokojem i nadzieją w oczach, mruknął :
- nie masz się czego obawiać młody. W szkole zapewne będzie wiele dzieci posiadających jakieś niezwyczajne zdolności.
- a jak mnie skojażą z tym tytanem co wywołał straszny pożar na świecie?
- wątpię żeby które kolwiek z tamtych dzieci znało tę legendę, nawet za moich czasów czytanie legend nie było zbyt  popularnym zajęciem - odparł wujek spoglądając na owce - Spokojnie, syćko będzie dobrze - powiedział ujawniając swoją góralską gwarę poczym zdjął swój krawat i założył go na szyję chłopca.

Krawat składał się ze splecionego sznurka, którego końcówki były niechlujnie zakończone zniszczonym supłem a spięty był on drewnianą ładnie wyrzeźbioną spinką.
Chłopiec nieco się zawahał. Nigdy nie prosił o ten krawat, pomimo faktu że zawsze bardzo mu się podobał.
- weź go ze sobą - odparł pasterz- zawsze przynosił mi szczęście. Kiedyś nie miałem go na sobie to ciężko połamałem prawą nogę - dodał i lekko się zaśmiał.

Dziecko uśmiechnęło się do pasterza, mimo, że było jednak lekko zaskoczone.
- do zobaczenia! Przyjdę do ciebie jak wrócę że szkoły! - rzucił Louis i poszedł w stronę oddalonego drewnianego domu w którym paliło się ciepłe światło.
- do widzenia młody! Powodzenia! - krzyknął głośno mężczyzna gdyż chłopiec zdołał się już całkiem oddalić.

Młody, już prawie uczeń dotarł na podwórze przed domem i zmierzał w stronę werandy. Tam na krześle pod oknem siedziała jego mama trzymając mały kajecik. Gdy ujżała syna zerwała się z siedziska.

- martwiłam się. Już się bałam że jakiś baran cię połamał bo tak długo nie wracasz - odchsząknęła matka, nieco podirytowanym tonem a jednak z niemałą ulgą w głosie.
- wujek Jan czytał mi legendy - powiedział chłopiec ziewając
- widzę że podarował ci też krawat- powiedziała- powinieneś już iść spać, jutro czeka cię dzień pełen wrażeń.

Wtedy Louis przytulił się do mamy, i szybko popędził na drugie piętro domu gdzie znajdował się jego mały pokój. Znajdowało się w nim średniej wielkości łóżko a obok niego szawka nocna na której leżał jeszcze kubek po mleku który wypił rano. Po lewej stronie od wejścia znajdował się stary zniszczony ale niewielki kwadratowy stolik z na którym leżał piękny skórzany neseser. Mama Louisa miała znajomą pracującą obok na targu od której kupiła tą niezbędną rzecz dla każdego ucznia.

Chłopcu bardzo podobał się przedmiot, jednak obawy na temat swoich zdolności panowania nad ogniem, nie dawały mu się zapomnieć.

Zanim jeszcze zasnął spoglądał przez okno i dostrzegł ciemne zachmurzone niebo.
"Mam nadzieję że nie puszczę żadnej gafy" pomyślał. Wtedy przez niewielką szparkę dostrzegł spadającą gwiazdę. Chwilę potem pogrążył się w głębokim śnie.

__________________________

Hejoo! Dziękuję za przeczytanie prologu mojej też pierwszej powieści ✨

Tak swoją drogą jeżeli są jakieś błędy ortograficzne to śmiało pisać to poprawię

Mam dysleksję i nie mam pewności co do poprawności tekstu

The Guardians of Vassaul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz