Wziąłem głęboki wdech i westchnąłem ciężko. Dopiero co opuszczałem ten budynek, ciesząc się z upragnionych wakacji a teraz ponownie przekraczałem jego próg, modląc się aby nowy rok szkolny był lepszy niż trzy poprzednie. Szedłem niepewnym krokiem przez korytarze, czując na sobie spojrzenia innych. Co chwilę słyszałem jakieś szepty, niektórzy pokazywali na mnie palcem, nie siląc się nawet na odrobinę dyskrecji. Kiedy dotarłem do swojej szafki otworzyłem ją i schowałem się za jej drzwiczkami by choć na chwilę móc zniknąć. Usłyszałem za sobą ciężkie kroki po czym poczułem mocno zaciskającą się dłoń na moim ramieniu. Syknąłem cicho z bólu, nie próbując nawet odwracać głowy, by sprawdzić kto z tym stał, bo doskonale to wiedziałem.
- Witaj, Barakat! - przymknąłem oczy po czym poczułem szarpnięcie, które spowodowało, że okręciłem się wokół własnej osi, stając twarzą w twarz z nikim innym jak z Merrickiem - Jak minęły ci wakacje? Ile ciotom takim jak Ty dałeś dupy? Dać Ci trochę czasu, żebyś mógł zliczyć? - zaśmiał się oschle a ja wbiłem wzrok w podłogę, momentalnie czerwieniąc się cały na twarzy.
Nic się nie zmieniło przez ten czas wolny od szkoły. Ludzie nadal szeptali między sobą na mój temat, a Zack nadal mi nie odpuszczał. Nie byłem ani trochę zaskoczony.
- Zack, rusz tą swoją dupę, nie będziemy na Ciebie czekać w nieskończoność! - wykrzyknął z drugiego końca korytarza najlepszy kumpel Merricka, Rian.
Merrick zlustrował mnie wzrokiem i zbliżył się do mnie tak, że czułem na swojej twarzy jego oddech.
- Widzimy się jutro, pedale - wysyczał, popychając mnie w głąb szafki.
Zacząłem delikatnie masować ramię, na którym z pewnością powstał siniak, jak nie więcej. Przez moment uchwyciłem przerażone spojrzenie jakiegoś pierwszoroczniaka, który stał po drugiej stronie korytarza, jak wywnioskowałem, od początku przyglądając się całemu zajściu.
- Jakiś problem?! - fuknąłem mocno podenerwowany.
Nie czekałem nawet na jakąkolwiek reakcję z jego strony. W sumie gówno mnie ona obchodziła. Zatrzasnąłem swoją szafkę i ruszyłem szybkim krokiem do klasy, gdzie miało odbyć się coś w rodzaju lekcji organizacyjnej, gdzie miałem otrzymać harmonogram zajęć na ostatni rok w tej budzie.
-------------------
Opuszczając budynek poczułem ogromną ulgę. Przez resztę dnia byłem wolny od wszystkiego. Kochałem to uczucie. Czasami myślałem, że koniec zajęć to najlepsza rzecz jaka spotyka mnie od 2 lat. Pomijając już weekendy i dni wolne. Usiadłem na ławce w parku obok szkoły. Nie znosiłem września. W ogóle nie cierpiałem jesieni. Pogoda przez większość czasu była paskudna i sprawiała, że czułem się jeszcze gorzej niż zwykle.
Spojrzałem jeszcze raz na harmonogram i westchnąłem. Modliłem się w duchu, aby choć część moich zajęć nie pokrywała się z tymi Zacka. Inni w tym przypadku nie mieli dla mnie żadnego znaczenia. Rozejrzałem się dookoła, ponownie napotykając spojrzenie tego chłopaka. Mój pytający wyraz twarzy najwyraźniej odebrał nie w taki sposób jak chciałem, bo zamiast pozbyć się go, sprawił, że ten chłopaczek ruszył w moim kierunku. Zmarszczyłem brwi, patrząc na niego jak zajmuje miejsce obok mnie i uśmiecha się przyjaźnie. Milczał chwilę po czym popatrzył na moją rozpiskę zajęć.
- O! Mamy razem angielski i w-f - uśmiechnął się ponownie.
Zgiąłem kartkę dwa razy w pół i schowałem ją do kieszeni.
- Jak to "razem"? - zapytałem, patrząc na niego jak na kompletnego idiotę - Nie możesz mieć ze mną jakiejkolwiek lekcji. Pierwsze klasy i trzecie mają osobno zajęcia.

YOU ARE READING
Walls (Jalex)
Fanfic- Kim ty w ogóle jesteś, Gaskarth?! Wolisz dziewczynki a chłopców pieprzysz tylko dla zabawy? A może gorzej - dla kasy?