Była 5 rano a ja zamiast spać, leżałem na łóżku i zupełnie bezcelowo gapiłem się na sufit. Wczorajszy wieczór dostarczył mi tylu emocji, że nie byłem w stanie w spokoju usnąć. Po mojej głowie ciągle walały się przeróżne pytania naprzemian ze słowami Jona. Czy Alex naprawdę by mógł...? Chociaż bardzo chciałem o tym nie myśleć nie potrafiłem zająć mojego umysłu czymś innym. Teraz było dla mnie jasne dlaczego Alex nigdy nie opowiadał o swojej dawnej szkole, znajomych a teraz nie odbierał ode mnie telefonów. Wkurzało mnie to, bo chciałem mu wygarnąć jak bardzo byłem i nadal jestem na niego wkurzony za to, że wczoraj zostawił mnie samemu sobie, wśród ludzi, których kompletnie nie znałem. Kiedy chwyciłem telefon by zadzwonić do niego ponownie było parę minut po 6. Kilka głuchych sygnałów. Cisza. Westchnąłem zrezygnowany, wstałem z łóżka i narzuciłem na siebie bluzę. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni aby zaparzyć sobie mocną kawę. Niczego bardziej teraz nie potrzebowałem. Z telefonem w ręce i z kubkiem kawy w drugiej usiadłem na kanapie przed telewizorem. Upiłem jeden łyk i westchnąłem.
-------------------
W szkole ani razu nie widziałem Alexa. Podczas lunchu siedziałem zupełnie sam i szczerze, choć niechętnie, musiałem przyznać, że brakowało mi jego towarzystwa. A może po prostu brakowało mi jakiegokolwiek towarzystwa. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Jeny. Nie odebrała a chwilę później dostałem sms, że właśnie siedzi z największym ciachem przy stole i nie może tego zmarnować. Gdybym nie był Jackiem Barakatem to pewnie poczułbym się urażony. Jeszcze kilka dni temu miałbym to gdzieś, że nie mam do kogo otworzyć ust. Naprawdę było mi samemu dobrze... A teraz po tych kilku dniach spędzonych z Alexem nie potrafiłem ponownie przywyknąć do samotności. Obstawiałem, że Alex już nigdy więcej się do mnie nie odezwie, choć nic mu nie zrobiłem. Staram się czy nie to i tak nie mam przyjaciół - jak bardzo żałosny muszę być?
-------------------------
Stałem przed drzwiami do domu Alexa. Nie wiem jak i dlaczego się tutaj znalazłem. Moja świadomość dopiero co do mnie wracała. Zanim zdążyłem się zastanowić co mu powiem jak już go zobaczę zapukałem mocno w drzwi. Nie czekałem długo - otworzył mi jakiś chłopak, który teraz przyglądał mi się z zaciekawieniem.
- Jestem Jack - rzuciłem jeszcze zanim zdążył o to zapytać - jest może Alex...?
- Jack? Ten nowy znajomy Alexa? - na jego ustach pojawił się uśmiech - Miło mi Cię poznać! Jestem jego bratem. Alex dużo mi o Tobie opowiadał - gestem dłoni zaprosił mnie do środka - Alex! Masz gościa!
- Naprawdę wspominał o mnie? - nie kryłem zdziwienia; nie jestem jedną z tych interesujących osób, o której opowiada się innym.
- Jasne! Na pewno się ucieszy gdy Cię zobaczy.
Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, czując jak moja twarz oblewa się rumieńcem.
- Jack? - głos Alexa wyrwał mnie z zamyślenia - Co Ty tu robisz?
- Musiałem Cię zobaczyć - wypaliłem, natychmiast gryząc się w język. Zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony, uświadamiając sobie, że zabrzmiałem jak jakiś desperata - Dlaczego mnie unikasz? - i kolejne desperackie pytanie. Brawo, Barakat.
- Ja? - udał zdziwienie - Nie wiem o co Ci chodzi...
- Alex... - popatrzyłem na niego poważnie.
Alex rozejrzał się po salonie. Napotykając pytający wyraz twarzy brata, kazał mi pójść za nim. Udaliśmy się na górę. Z chwilą kiedy drzwi zamknęły się za nami, Alex rzucił się na swoje łóżko. Przycisnął twarz do poduszki i zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki - coś pomiędzy dławieniem się a piszczeniem. Jakby sytuacja nie była już wystarczająco dziwna, uderzył się kilka razy w głowę, ignorując fakt, że stoję zaraz obok niego i przyglądam się temu. Po jakiś 5 minutach nieustającej ciszy (co jakiś czas przerywanej stłumionymi przez poduszkę dźwiękami z ust Alexa) podniósł się i spojrzał w końcu na mnie. Przez kolejne kilka minut myślał prawdopodobnie nad tym jaki by kit mi wcisnąć, abym uwierzył i nigdy nie dowiedział się prawdy, na którą, jak uważam, w pełni zasługiwałem. Tak czy inaczej pokrótce rozumiałem o co w tym wszystkim chodziło, ale zanim zacząłem go osądzać, wolałem usłyszeć jego wersję tej historii. Alex otworzył usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale zamiast tego wydał z siebie coś totalnie nieskładnego, w ogóle miałem wrażenie, że nie było to nawet skierowane do mnie. Zaczynałem się niecierpliwić. I to bardzo. Przewróciłem oczyma.

YOU ARE READING
Walls (Jalex)
Fiksi Penggemar- Kim ty w ogóle jesteś, Gaskarth?! Wolisz dziewczynki a chłopców pieprzysz tylko dla zabawy? A może gorzej - dla kasy?