Rozdział IV

41 2 0
                                    

Ta noc była w miarę spokojna, na niebie znajdował się księżyc wraz tysiącami błyszczących gwiazd. Pogoda też była w porządku, nie padał deszcz, nie wiał wiatr, było jedynie chłodno.

Po wnętrzu drewnianej chatki, a dokładniej po strychu chodziła Judy. Nie mogła zasnąć, głównie przez jednego z jej znajomych, który chrapał, jak niewiadomo kto. Drugim, mniejszym powodem był list, który dostała od Finnicka - wyznania miłosne jej zmarłego partnera z policji. Strych wyglądał bardziej wypełniony drobiazgami, w pomieszczeniu znajdowało się stare łóżko dwuosobowe, które miało kolor mięty. Poza łóżkiem, znajdowała się szafka nocna wraz z wysoką szafą na ubrania.

Judy postanowiła przejrzeć strych, zaczynając od szafki, która stała tuż obok łóżka, na którym spała Redson. Policjantka wykonała swój cel, złapała za malutką klamkę, a następnie pociągnęła ją w swoją stronę. W jej wnętrzu nie było nic, co mogłoby się przydać. Zawartością szafki był tylko stary, brudny pamiętnik, który miał białą okładkę z inicjałami M.S. Króliczka była bardzo ciekawa tym, co znajdzie w książce, ale tym razem ciekawość przegrała. Nie chciała grzebać w czyimś pamiętniku, więc odłożyła go na miejsce i zamknęła szufladę.

Hopps dalej nie mogła zasnąć, więc kontynuowała eksplorację pomieszczenia, przyglądając się wysokiej szafie. Na niej wyryte było kilka pionowych rys, które zostały skreślone jedną poziomą kreską. Złapała za dwie klamki, które były w postaci czarnych okręgów. Policjantka była ciekawa, co takiego znajdzie w tej szafie. Z drugiej strony jednak miała pewne wątpliwości, tak naprawdę, to nie nie miała zielonego pojęcia, co w niej znajdzie, więc postanowiła otworzyć je powoli i ostrożnie.

- O, mój Boże! - w środku znalazła zmasakrowane ciało lisa, którego zbyt dobrze znała, zwłoki były ubrane w cytrynową koszulkę z krawatem wraz z brązowymi spodniami, w kieszeni górnego ubioru wystawał skrawek papieru. - To nie może być prawda, to niemożliwe.

Króliczka natychmiast zamknęła drzwi szafy, oparła się o nie łapkami, a następnie skierowała swój wzrok na podłogę. Płakała, łzy leciały prosto z jej fioletowych oczu, a serce biło coraz szybciej. Nie mogła uwierzyć własnym oczom w to, co odkryła. Przez chwilę zastanawiała się, w jaki sposób to ciało znalazło się tutaj. Od razu zostawiła tą myśl w niepamięć, gdy poczuła na swoich plecach powiew małego wiatru. Jej narządy wzroku od razu się rozszerzyły, obawiała się najgorszego. Jednak tym razem spróbowała pokonać strach, odwracając się za siebie.

Policjantka krzyknęła z przerażenia, za sobą zobaczyła Nicka, który wyglądał okropnie, był cały we krwi, na jego plecach znajdował się ogromny i wąski ślad po siekierze, miał wydłubane oczy, miał też zmasakrowany brzuch i nie tylko. Wygląd lisa był dokładnie taki sam, jak tamto ciało w szafie.

-Judy! - krzyknął Nick, ale był to bardziej kobiecy głos, niż męski. Straszna wersja Wilde'a złapała za ramiona króliczki, a następnie trząsła nimi, po czym przestała. - Obudź się.

Hopps przetarła swoje oczy, by więcej nie widzieć swojego partnera, miała już dość tego wszystkiego. Po chwili, otworzyła oczy, ujrzała Kate, która nerwowo patrzyła na nią.

- Kate, co ty tu robisz? - spytała spocona policjantka.

- Tak głośno krzyczałaś, że aż mnie obudziłaś. - odpowiedziała prosto z mostu. - Właściwie, to czemu stałaś przed szafą?

Judy zszokował fakt, że jej partner zniknął, a na jego miejscu stała wydra, która zachowywała się normalnie. Zastanawiała się, co powiedzieć wojskowej, nie miała pojęcia, jak jej odpowiedzieć.

- Nieważne. - postanowiła zamknąć ten temat na amen, nie chciała więcej rozmawiać o tym.

W tym momencie, coś zaczęło hałasować na dole, u chłopaków, był to bardzo głośny dźwięk, który z pewnością powinien obudzić całą resztę.

- Kurwa mać, co to? - spytała nerwowo Kate.

- Może Finnick spadł z łóżka? - zasugerowała.

- Raczej wątpię. - spojrzała na swoją przyjaciółkę, po czym znów popatrzyła na wyjście z pokoju w postaci klapy. - Idziesz? - otworzyła ją.

- Za moment przyjdę, daj mi chwilę. - odpowiedziała, a ta zeszła po drabinie na parter.

Króliczka postanowiła znów zajrzeć do szafy, ale w środku nie było już żadnego ciała, tylko pustka. Bez zastanowienia, poszła w stronę Redson.

Na dole, zastała tam Justina, Finnicka i Kate, którzy nerwowo patrzyli na drzwi wyjściowe. Co jakiś czas, coś uderzało w drzwi. Parę sekund później, panowała niepokojąca cisza, która trwała tylko przez chwilę, po czym przez szybę przeleciała cegła, która prawie trafiłaby w Kate. Przez szybę wchodziło stado zombie, każde z nich trzymało ze sobą jakiś przedmiot, od zwykłych kamyków po ostre przedmioty.

W pewnym momencie, jeden z mutantów, który trzymał zapalniczkę, podpalił mebel, przez co spowodował pożar w chatce.

- Wszyscy do wyjścia! - krzyknął Justin, który był przejęty całą tą sytuacją. Po drodze, zabrał szybko wszystkie plecaki, jakie znajdowały się w pomieszczeniu.

Cała czwórka pobiegła przed siebie najszybciej, jak się da, wszyscy czuli strach i niepokój, który od paru sekund panował w nich. Za sobą, minęli drzewa, paru innych obcych oraz krzaki.

W pewnym momencie, przed nimi stała pewna postać.

====≠======≠============
Ostatnio chyba robię krótsze rozdziały, też tak sądzicie?

Zootopia: Where Anyone Can Survive✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz