3 Herbata

2.1K 124 22
                                    

Pov.Bakugo

Od ostatniego incydentu minęły dwa tygodnie, przez cały ten czas nie chodziłem do kawiarni. Jakoś nie chciałem widzieć Midoriyi. Siedziałem w salonie przeskakując po kanałach w telewizji, gdy ktoś zapukał do drzwi. Wstałem niechętnie idąc do drzwi,po otwarciu zobaczyłem dwie postacie, zbyt dobrze mi znane

-Czego?!-Warknąłem

-Po co te nerwy?-zachichotał Kirishima

-Idziesz z nami?-Zapytał Denki

-Dokąd?

-Idziemy do kawiarni

-Nie idę

-No chodź, od tygodnia odmawiasz spotkań. Dzisiaj idziesz z nami- Rzucił Kirishima

Odmawiałem. Przez chwilę się z nimi kłóciłem, że nie mam ochoty, jednak nadal nalegali. W końcu się zgodziłem chcąc mieć spokój. Przez całą drogę próbowali wciągnąć mnie w rozmowę jedna na darmo, wolałem iść w ciszy myśląc. Przed kawiarnią się zawahałem czy wejść. Jednak nie mogę ciągle się chować. Siedząc przy stoliku, obserwowałem wszystkich w koło, mój wzrok padł na zieloną czuprynę chłopaka, widząc go od razu poczułem dziwne uczucie w brzuchu. Co się ze mną dzieje?! Widząc, że główny obiekt moich westchnień zmierza w kierunku naszego stolika, modliłem się by wrócił do kuchni. Midoriya został zatrzymany przez jednego z ,,naszych kolegów "

-Masz jakieś zamówienia?

-Tak. Przekażesz je do kuchni?-Odparł zielonowłosy

-Hm, tak. Obsłuż stolik przy oknie proszę-Spojrzał kolorowooki na nas

-Dobrze

Niższy podał koledze jakąś karteczkę po czym odwrócił się do naszego stolika widząc nas wstrzymał oddech. Z niechęcią odebrał nasze zamówienie. W kawiarni przesiedzieliśmy raptem godzinę, po czym rozeszliśmy się do domów.  Po głowie czały czas chodziła mi jedna osoba, zastanawiałem się dlaczego tak reaguje na jego widok, jeszcze nigdy tak nie miałem. Wszedłem do domu, wzdychając głośno, udałem się do kuchni, otworzyłem lodówkę i wyciągnąłrm karton w którym powinno być mleko. Uderzyłem się ręką w czoło, wciągnąłem na siebie buty, bluzę i ruszyłem do sklepu. Kupiłem potrzebne rzeczy i mogłem wracać, idąc chodnikiem chciałem skręcić w prawo, jednak ktoś wybiegł zza rogu uderzając we mnie

-Patrz jak łazisz!-Krzyknąłem oburzony

-P-przepraszam bardzo, nie zauważyłem cię!-Spojrzałem na chłopaka

Nie mogłem uwierzyć, to był Deku. Cała złość jakby nagle wyparowała, nie umiałem powiedzieć nic więcej. Niższy się pozbierał i wbiegł do sklepu, postanowiłem zaczekać na niego, po 15 minutach wyszedł z budynku trzymając w dłoni siatkę, a na ramieniu miał torbę, gdy był już obok zadałem pytanie

-Wracasz do domu?

-K-kacchan?! Tak...-Spojrzał w bok

-Pójdę z tobą

-N-nie trzeba! Idź do siebie

-I tak mieszkasz po drodze-Rzuciłem obojętnie

-Skoro tak mówisz...

Cieszyłem się faktem, że mogę wracać u jego boku, choć samotność mi nie przeszkadzała. Przez całą drogę szliśmy cicho, mieliśmy się rozdzielić pod jego domem, jednak ten nalegał bym wstąpił do niego na herbatę. Odkluczył on drzwi po czym weszliśmy do środka, ściągnąłem bluzę, wieszając ją na wieszaku, byłem teraz na czarnej koszulce i szarych dresach. Zdziwił mnie fakt jak niedbale odrzucił torbę w kąt salonu, nigdy tak nie robił

-Herbaty, kawy a może soku?-Zapytał

-Wystarczy woda- Rzuciłem stając w wejściu salonu

-Siadaj, proszę-Podał mi szklankę

Odbierając od niego naczynie przez przypadek dotknąłem jego dłoni, nie wiedząc czemu moje ciało mimowolnie się napięło. Spojrzałem niespokojnie na chłopaka, strasznie mnie przyciągał, przyjrzałem mu się. Przez te lata gdy wyjechałem trochę wyprzystojniał, jednak z twarzy aż tak bardzo się nie zmienił, myśląc tak wpatrywałem się w niego jak głupi

-Coś się stało?-Zapytał

Pov.Izuku

Czuję się niezręcznie w towarzystwie Bakugo, on też zachowuje się inaczej niż przed wyjazdem. Co prawda nadal, nie umiałbym przebaczyć mu tego, że ot tak wszystko przekreślił. Zaprosiłem go do siebie z czystej uprzejmości jak i niechęci bycia samemu w domu, kręcąc się po salonie, bez przerwy czułem na sobie jego wzrok, w końcu nie wytrzymałem i się odezwałem

-Coś się stało-Zapytałem

-N-nie-Czyżby odważny Katsuki się zmieszał-Będę już wracał

Skinąłem głową. Ruszyłem w stronę wyjścia, przyglądałem się jak chłopak zakłada buty i bluzę, gdy był już gotowy otworzyłem drzwi, po czym je przymknąłem z powrotem

-Co robisz?!-Zirytował się wyższy

-Na zewnątrz pada-Odpowiedziałem z prawdą

-Co z tego?

-Chyba nie...

-Tak-Jego ton był stanowczy

-Nie pójdziesz. Nie chcę byś się pochorował, bo zaciągnąłem cię do siebie

Blondyn spojrzał na mnie zdumiony, przeważnie gdy mówił poważnym tonem, byłem uległy i odpuszczałem. Fakt zmieniłem się przez te trzy lata, chciałbym wiedzieć dlaczego wyjechał, gdzie był. Ale, coś mnie powstrzymywało przed rozpoczęciem tego tematu. Zakluczyłem drzwi wracając do salonu, Katsuki prosił bym oddał klucze ale go nie słuchałem, wiedziałem, że w końcu przestanie go to ,,bawić ". Wszedłem do kuchni spoglądając na zegar była za dziesięć dwudziesta, westchnąłem, chciałem wejść w głąb kuchni lecz nie było mi to dane, blondyn przycisnął mnie do ściany, zaglądając mi do oczu. Już zapomniałem jak piękna jest jego barwa oczu, była ona nietypowa aczkolwiek czerwona. Stałem obojętnie czując coraz większy ból na barkach

-Przestań mnie ignorować! To...to....Oddaje klucze!

-Nie. Zostaniesz tu, nie pójdziesz w tym deszczu nigdzie

-Nie bądź śmieszny, i zrób co mówię!

Stałem cicho, w brzuchu czułem dziwne uczucie, nie wiem czym ono było. Wiem, że nie chciałem by zachorował lub znowu zniknął z miasta, zbytnio mnie to przytłaczało. Czułem, że dłużej nie będę dawał rady go ignorować, jednak muszę. W końcu odebrał mi klucze i nie mogłem go zatrzymać. Wyszedł bez słow w deszczu. Wziąłem prysznic nie mając ochoty na jedzenie, po czym położyłem się spać, jutro niedziela i mam wolne.

___________________________________________________

Hejka, to już trzecia część tego czegoś, w kolejnych mam zamiar poruszyć coś między nimi jednak nie powiem czy na lepsze czy na gorsze

Przebaczenie~BakuDeku~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz