Złożenie wszystkiego w całość wydawało mu się w tamtym momencie niemożliwe. Każda myśl i zagadnienie stawały się istnym chaosem, pociągającym za sobą lawinę nieznanego, oblewającą go niczym błotem. Dosłownie tak się czuł. Nie rozumiał kompletnie nic. Pojęcia mieszały mu się w głowie, w której na zmianę wybrzmiewały słowa żniwiarz i Magda Wojna. Nic nie grało, wszystko łączyło się jak kolorowe farby - z kolorów, w brudny brąz, obrzydliwy w swoim jestestwie. Prawie jakby był na haju. Nic do niego nie docierało. Naprawdę jego ukochany nie był tym, kim myślał, że był? Przez ten cały czas zachowywał się wobec niego jakby nic się nie zmieniło, podczas gdy druga strona traktowała go...no właśnie. Dlatego było tak sztywno, czy niezręcznie. To było powodem faktu, że nie dogadywali się już tak dobrze. Zupełnie jakby jego ukochany stał się nagle inną osobą.
Został posadzony na kanapie w niewielkim salonie. Głównie dominowały tu ciepłe kolory i stare meble w zaskakująco dobrym stanie jak na to, ile lat mogły mieć. Mieszkanie przypominało właściwie bardziej antykwariat niż domostwo, co wydawało się ciekawe. Rozejrzał się kilkakrotnie, by omieść spojrzeniem całe pomieszczenie.
— Meble mają około stu lat, jeśli cię to interesuje - rzuciła staruszka. Najwidoczniej widziała, jak na nie spogląda. — Część z nich była odrestaurowana przez moją córkę, jest konserwatorem zabytków. - wyjaśniła. — Zrobię herbaty. Dobrze ci to zrobi. - ruszyła do kuchni, ciągnąć za sobą studenta, jakby nigdy nic. Westchnął ciężko, a następnie opadł na oparcie kanapy, patrząc w sufit. Można było dostać od tego prawdziwej psychozy. Może już coś mu siadło i o tym nie wiedział? Intrygującym zwrotem akcji byłoby, gdyby ta cała sytuacja okazała się jedynie jego chorym snem. Choć byłaby to lepsza opcja niż skrawki tej pozornej rzeczywistości, którą miał przed sobą. Rwały się jak taśma filmowa. Same. Nie potrzebowały nawet nożyczek i filmowca. Nie zauważył nawet, gdy najpiękniejsze momenty mignęły mu przed oczami, jak światło reflektora na scenie. Wszystko musi kiedyś zniknąć. Ze sceny też trzeba wiedzieć, kiedy zejść.
Na stole przed nim pojawił się kubek z parującym napojem, a obok niego usiadła gospodyni, uśmiechając się łagodnie. Biła z niej sympatyczność i troska. Rozluźnił się nieco. Nie chciał pokazywać jak bardzo stresuje się całą tą sytuacją, pomimo iż była dla niego straszliwym ciosem i wywróceniem rzeczywistości do góry nogami. Zupełnie jakby przeszło przez niego tornado. Wir nieskończonego lamentu oraz rozpaczy. Herbata ze słonych łez i kruszonka ze zmartwień? Brzmiało jak niezły posiłek dla przewrotnego losu, który zabawiał się nim jak marionetką.
— Bardzo mi przykro, że musisz przez to przechodzić. - powiedziała na początek. — Nikomu nie jest łatwo z tą wiedzą, mam więc nadzieję, że sobie poradzisz, słonko. - poklepała go po ramieniu. Wcale nie dodało mu to otuchy. Miał wrażenie, że atmosfera zrobiła się jedynie gęściejsza. Dołączył do nich Chulsoo, siadając z kubkiem w ręku na fotelu po lewej stronie. Bał się tej rozmowy bardziej niż można było przypuszczać. Nawet jeśli to ona miała rozwiać jego wątpliwości odnośnie tego, co tu właściwie się działo. Prawda przerastała. Stawała się górą nie do pokonania. Zbyt wysoka sprawiała bowiem, że piechur padał ze zmęczenia, zanim osiągnął szczyt.
— Jak długo na Ziemi żyją ludzie, tak długo będą tu również nawii, demony. - odparła, po czym upiła łyka herbaty, jakby był to temat tak samo normalny dla niej jak zdrowie kota, którego nie posiadała. - Żniwiarze od wieków zajmują się ich eliminacją, by chronić społeczeństwo. Nie posiadają jednego wcielenia. Po śmierci odradzają się w ciele, osoby która akurat umarła. Są bardzo szybcy, a ich organizm szybciej goi rany. Jedyne, co mnie martwi, to fakt, że demon, który zabił tamtą dziewczynę, nie pochodzi stąd. Musiał ruszyć za tobą, Magdo. Każdy region ma swoich nawiich, występujących według wierzeń.
CZYTASZ
⌞Motanka⌝
Fantasy⌞Co by było, gdyby Magda, bohaterka serii „Żniwiarz" odrodziła się w innym ciele?⌝ Śmierć, wędrówka, odrodzenie. To naturalny, wiecznie powtarzany schemat. Nawet wtedy, gdy ciało które przyszło ci pożyczyć, należy do samobójcy, o którego zgonie nikt...