Początek- Amelia

14.8K 262 8
                                    


 AMELIA

Dryń, Dryń , Dryń.......

Znowu ten przeklęty budzik, niestety muszę wstać. Po porannych czynnościach wybrałam białą sukienkę na grubych ramiączkach w kolorowe kwiaty, sandałki na obcasie. Zrobiłam lekki makijaż, włosy zostawiłam rozpuszczone, do tego kolczyki i złoty zegarek. Tak w takim wydaniu można się pokazać ludziom.

Po śniadaniu wyszłam ze swojego mieszkania które jest na 5 piętrze, wsiadłam do samochodu i pojechałam do kawiarni.

Po zaparkowaniu zobaczyłam godzinę 8.30, idealnie . Pracownicy już są. Słyszę same miłe przywitania. Tak mam tutaj idealną atmosferę. Kieruje się prosto do swojego gabinetu by przejrzeć papiery. Takie uroki bycia właścicielem.

Nie wiem ile już tak siedzę nad papierami i mailami, ale słyszę pukanie do drzwi.

- Proszę .

I widzę jak wchodzi moja przyjaciółka Victoria.

- Cześć szefowo.

Co mogę zrobić jak słyszę jak do mnie mówi. Przewracam oczami. Jesteśmy przyjaciółkami, a ona mi tu szefuję. Uwielbia mi robić na złość. Taka ruda jędza.

- Vici ile razy mam ci powtarzać, że masz mi mówić po imieniu, a nie szefowo. Może jeszcze będziesz mi mówić na Pani?

- Wiem ale ja tak uwielbiam cię wkurzać, ale nie p to przyszłam. Siedzisz tu od rana, a już pora lunchu. Przynieś ci coś czy idziemy na sale ?

- Już ta godzina? Straciłam rachubę czasu przy tych papierach. Chodźmy na sale, trochę powietrza złapie.

Wstałam , zabrałam telefon i włożyłam go do torebki i razem z Victorią wyszliśmy z mojego biura.

Jak tylko pojawiliśmy się na sali pojawił się koło nas Zack, nasz kelner jak i dobry znajomy, chociaż Vici ma z nim lepszy kontakt.

- Cześć szefowo ten stolik co zwykle?

- Cześć Zack, tak ten co zawsze.

Usiedliśmy i chwile później dostaliśmy menu chociaż ja i tak znam je na pamięć. I dobrze wiem co wybrać.

- Ja proszę sałatkę z kurczakiem i do tego kawę czarną i sernik.

Victoria zamówiła to samo co ja tylko że zamiast sernika wzięła szarlotkę.

- To co dzisiaj piątek idziemy do klubu?

Victoria jak to Victoria co tydzień by szalała w klubach. Niczym się nie martwi i się bawi. Tym sposobem też i ja się bawię.

- No oczywiście, ale nie szalejemy tak jak ostatnio. Jutro mam jechać do rodziców.

- Po co tym razem ?

- Mama ma urodziny i przy okazji posłucham że mam 22 lata i powinnam się ustatkować i jaki Pedro jest wspaniały.

- Cóż za piękny dzień cię czeka, nie zazdroszczę. To o 21 wpadnę do ciebie ?

- Okey.

W tym momencie Zack przyniósł nasze zamówienie i zaczęliśmy jeść, a potem poszłam do biura i tak mi minął czas do 17.

Ona - ZOSTAŁA WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz