[11] Bal

1.4K 83 43
                                    

To już ten dzień. Wstałam z silnym bólem uświadamiając sobie, co mnie czeka. Najchętniej została bym w łóżku i nie ruszyła się nigdzie indziej. Pod ciepłą kołdrą, z termosem i kubkiem piwa kremowego... Przeciągnęłam się z głośnym pomrukiem i spojrzałam pod nogi mojego łóżka. Ujrzałam tam stos prezentów. Z delikatnym uśmiechem, zaczęłam je przeglądać.

***

Moje myśli opętało wspomnienie sprzed wczoraj, pociągając za pudrową kokardkę na jednym z opakowań... Było naprawdę nie zręcznie... Nie miałam ochoty widzieć się z Cedric'em przed balem, ale niestety bądź stety miałam prezent dla Puchona. Zrobiony własnoręcznie, od serca. Położyłam się na łóżku delikatnie machając nogami z nudów i zaczęłam wertować książki o jeziorze Hogwartu i różnych zaklęciach. Chciałam zgłębiać się w wiedzę jak najmocniej, zaangażowałam się w pomoc Cedric'owi. Wiem, że sam również dał by sobie radę, jest bardzo zaradny, ale  jednak sprawia mi radość pomaganie jemu.

***

Zeszłam do Wielkiej Sali dopiero na świąteczny obiad z cynamonowym pudełkiem, trzymając go pod swoją szatą. Ręce lekko mi się trzęsły, wiedziałam, że jeszcze tego dnia na pewno spojrzę mu w oczy....

Przewróciłam swoimi przełykając ślinę i zauważyłam go, jak gada z Cho... Już odechciało mi się jeść wykwintnego obiadu. Dlaczego? Chłopak wiedząc, że dziewczyna zadaje się z nim tylko dla rozgłosu, znów wpakowywał się w jej, jak to nazwała, "przyjaźń". Jest jedna zasada, która sprawdza się we wszystkich przypadkach - Nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki.

Wbiłam paznokcie w pudełko stojąc jak kołek. Po raz pierwszy poczułam tak silną zazdrość w frustrącej sytuacji o mojego... No właśnie, kogo? Nie oszukując się, od dnia wczorajszego stał się dla mojej osoby kimś o wiele ważniejszym niż przyjacielem.

Rozmawiali ze sobą swobodnie, cali uśmiechnięci, jakby znali się od lat. Tak, jak on ze mną... Chang była tak samo jak ja i Cedric szukającą w Quidditchu. Ładna, dość nie typowej urody dziewczyna o kruczych włosach. Nie mogłam się przyczepić, że rozmawiają, bo było by to niedorzeczne, ale oni, a raczej ona sięgnęła za jego dłoń i zaczęła ją splatać ze swoją. Nachyliła się, jakby zaraz miała go pocałować. Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej. Nagle podniósł krótko wzrok, a ja natychmiast odwróciłam się i poszłam twardym krokiem w odwrotnym kierunku.

Usłyszałam jego kroki za mną. Nawet nie poruszyłam karkiem słysząc jego wołania. Złapał za moje ramię. W tamtej chwili wiedziałam, co zaraz się stanie. Już nie mogłam wytrzymać. Zwyczajnie nie mogłam. Ta cała szopka o udawaniu obojętności w stosunku do wszystkiego i wszystkich  zaczęła robić się żałosna. Człowiek jaki by nie był, prędzej czy później pęknie.

Odwróciłam twarz ze łzami w oczach i popatrzyłam prosto na niego, czerwieniąc się i łapiąc powietrze, nakręcając się tym samym. Zobaczyłam na twarzy Puchona przerażenie.
- S-Sam co się stało?
- Co się stało? - Spytałam głosem wypełnionym żalem, pociągając nosem. Uczucie smutku zaczęło zastępywać się jak zawsze  wściekłością. Ale nadal było to rozczarowanie w stosunku do Diggory'ego - Nic, absolutnie nic. Zapomnij.... Zapomnij o wszystkim, co działo się między nami.

Próbował mnie zatrzymać, porozmawiać, zaczął mówić, że jeśli jestem zazdrosna, to nie mam o co, bo to tylko przyjaciółka. Zatrzymałam się i spojrzałam przeszywająco jak nigdy przedtem na niego.
- Więc kim ja dla Ciebie jestem? Też TYLKO przyjaciółką? - Spytałam łamiącym się głosem. Widziałam, jak moje pytanie wybiło go z tropu. Był skołowany, nie wiedział co odpowiedzieć, podobnie, jak przy pierwszej naszej kłótni. Nie oczekując na odpowiedź, wyciągnęłam prezent z szaty i wcisnęłam go prosto w ręce Ceda.
- Wesołych świąt - Spojrzałam na niego po raz ostatni spuchnięta pod oczami i odeszłam.

oh honey... 🍯 ~ Cedric Diggory [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz