Pierwsze starcie

5 0 0
                                    


Chwilę po usłyszeniu komunikatu zaczęły wybiegać na nas z każdej strony nieznane dotychczas istoty. Jedne nieco karłowate, które biegały pokracznie za to z dużą prędkością oraz stwory o wielkości normalnego człowieka, które nie były za szybkie, ale wyglądały na o wiele silniejsze od tych mniejszych. Początkowo ogarnęło nas przerażenie i nie nie byliśmy w stanie nic zrobić. W końcu jedno z nas wykonało pierwszy ruch, po tym rozpoczęła się rzeź. Ciała tych istot latały na prawo i lewo, a w oczach każdego było widać tylko dwie rzeczy: ekscytację i strach. Każdy z nas zdawał sobie sprawę z tego, że wystarczy jeden błąd i może być po nas, ale... ta siła, ta moc którą uzyskaliśmy, była czymś niezwykłym. Czuliśmy się jakby zostały nam zdjęte kajdany. Czuliśmy się wolni, nic nas nie ograniczało. Nim się obejrzeliśmy pierwsza fala została całkowicie wycięta w pień. Następne były bardzo podobne, lecz stworów pojawiało się coraz więcej i były silniejsze. Przy piątej fali ponownie rozległ się donośny dźwięk, tym razem ostrzegał przed walką z bossem. Stanęliśmy wszyscy w najbardziej bojowych pozycjach jakie tylko potrafiliśmy wymyślić... wszyscy z wyjątkiem Bambusa. On stanął wyprostowany z pogardą, tak jakby był postacią z JoJo. Nagle ziemia zaczęła drżeć, coś wielkiego powoli do nas kroczyło. Im bliżej była ta istota tym drżenie stawało się silniejsze. Wtem powoli zaczęła nam się ukazywać postać bossa. Na oko miał z jakieś 10 metrów, a w ręce trzymał całe drzewo, które było podobnej wielkości co on sam. Przed nim biegły stwory, z którymi już walczyliśmy, ale pojawili się też nowi przeciwnicy - dwumetrowe istoty mające coś na podobę tarczy z ich własnych ciał na obu ramionach. Tarcze były pokryte czymś wyglądającym jak skamieniała skóra. Zaczęliśmy z nimi walczyć, lecz tym razem nie było tak prosto. Tarczownicy ciągle na nas szarżowali i odpychali silnymi uderzeniami w ziemię, a powłoka na ich tarczach była praktycznie nie do przebicia. Wpadłem na nieco ryzykowny pomysł, żeby jedno z nas odwracało uwagę tarczownika, aby drugie mogło zajść go od pleców i jak najszybciej wyeliminować. Przeciwnicy nie byli tacy głupi na jakich wyglądali. W momencie kiedy staraliśmy się flankować tych z tarczą byliśmy atakowani przez całą zgraję małych biegaczy, a przy chwili nieuwagi można było oberwać nie tylko od tarczownika, ale też od zwykłego stwora. Musieliśmy się śpieszyć, bo boss był już blisko, a jeśli byśmy się ich nie pozbyli, z pewnością mielibyśmy przesrane podczas walki z nim. Postawiliśmy na jak najszybsze wybicie mniejszych. Bambus używał swojego Za Warudo by przedostać się bliżej wroga, następnie atakując go. W momencie kiedy zajmował się jednym z tarczowników, Zgleniu starał się pokonać drugiego. Nasze normalne ataki nie były w stanie przebić się przez ich tarczę, więc Zgleniu postanowił użyć użyć swojej umiejętności. Wtem usłyszeliśmy donośne "TOPÓR KURWA!!". Topór przełamał tarczę stwora, dzięki czemu Zgleniu był w stanie bez większych problemów go zaatakować. Większość pomniejszych stworów zostało już pokonane, lecz na nasze nieszczęście boss był już przy nas. Zamachnął drzewem, które trzymał w dłoni i celował we mnie. Gdyby nie mój instynkt to najpewniej bym już nie żył. Po uderzeniu wielkolud nie mógł podnieść swojej broni przez jakiś czas, więc Nati postanowiła to wykorzystać i wskoczyła na nią przy użyciu swoich umiejętności akrobatycznych. Przebiegła do głowy i zaatakowała sztyletami, co go rozwścieczyło. Wielkolud zostawił swoją broń i zaczął atakować na oślep przy pomocy swoich dłoni. Staraliśmy się unikać jego pięści co było bardzo utrudnione przez potężnie drżącą ziemię przy każdym z jego ataków. Boss po czasie w końcu się zmęczył i byliśmy w stanie go jakkolwiek zaatakować. Każdy z nas używał wszystkiego co popadnie, aby go tylko zranić. Niestety ataki w dolne partie ciała nie robiły na nim zbyt dużego wrażenia. Nagle gigant powstał i przygotowywał się do ataku. Wciągnął powietrze do swoich ogromnych płuc i wyglądał jakby miał zaraz ryknąć. Wtem Szaj wyskoczył ze swojego kombinezonu, złapał nas wszystkich mackami ze śluzu i przyciągnął do siebie. Następnie użył umiejętności korzystania z mocy innych stworów i wytworzył ze śluzu potężną kamienną ścianę podobną do tej, którą mieli za tarczę Tarczownicy. Chwilę po tym gigant ryknął. Podmuch wiatru był tak potężny, że nawet Szaj został przesunięty do tyłu pomimo posiadania tarczy. Zastanawialiśmy się jak w ogóle do niego podejść. Wtedy Zgleniu wpadł na istnie głupi, a zarazem genialny pomysł. Powiedział, że yeetnie Bamusem przy pomocy swojej umiejętności do rzucania toporami, celując w głowę bossa, a ten użyje wtedy potężnego uderzenia. Zgodziliśmy się na ten absurdalny plan, gdyż stwierdziliśmy, że w końcu to nie jest żadne RPG, w którym musimy używać umiejętności tak jak przewidział twórca. Dodatkowo Bambus miał już wtedy naładowany pasek wkurwienia, więc mógł użyć ulepszonej wersji swojego ataku, który powinien na pewno pokonać bossa. Wraz z Huikoi zajęliśmy się odciąganiem uwagi bossa w momencie gdy Bambus i Zgleniu przygotowywali się do ataku łączonego. Zgleniu złapał Bambusa za nogę, napiął wszystkie mięśnie, po czym zamachnął się i wykrzyczał "BAMBUS KURWA", a Bambus poleciał z ogromną prędkością w kierunku głowy giganta. Podczas lotu Bambus szykował swoją umiejętność - wokół jego pięści zaczęła zbierać się czerwona "energia" czy coś w tym stylu, to samo działo się z jego oczami. Bambus wleciał idealnie w prawy policzek wielkoluda. Ledwo dotknął go pięścią, a głowa giganta przestała istnieć. Bambus od razu po uderzeniu został odrzucony przez energię, którą wytworzył jego atak. Na szczęście Zgleniu szybko zareagował i zdążył go złapać zanim uderzył z impetem w ziemię. Ciało giganta upadło na ziemię, po czym zaczęło powoli zamieniać się w popiół, by po chwili całkowicie zniknąć. Cieszyliśmy się z pokonania naszego pierwszego bossa, jednak z tyłu głowy mieliśmy myśl, że to dopiero początek piekła, w którym teraz siedzimy.


Następny chapter może kiedyś powstanie ( ͡° ͜ʖ ͡°)╭∩╮

Red GateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz