Roździał 1

132 0 4
                                    

(Paulina Niebian)

- Ałła! – krzyczałam wniebogłosy.

Pijany ojciec stał nade mną i przypalał skórę papierosem. Skupił swoja uwagę na ramionach. Chciałam mu uciec, ale złapał mnie za włosy.

- Gdzie się kurwa wybierasz? – zapytał, uderzając mnie z otwartej ręki w policzek, po czym popchnął w kierunku materaca.

Spojrzałam na niego mokrymi oczami, trzymając dłonie na policzku, który oberwał. Podszedł, kucnął i chwycił za włosy. Przystawił swoją obrzydliwą twarz do mojej twarzy. Poczułam odór alkoholu i papierosów.

- Jesteś nikim, zwykłym śmieciem tak samo jak twoja głupia matka.

Ponownie zaciągnął się papierosem, wypuszczając dym prosto na moja twarz. Zaczęłam dusić się i kaszleć. Ojciec patrząc na mnie tylko się śmiał.

- Zniknij z mojego życia. – powiedział z nienawiścią w oczach.

Zgasił papierosa na moim ramieniu, a niedopałek rzucił w kąt pokoju. Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Płakałam cicho, dmuchając na poparzenia, ale to niestety nie dawało ukojenia.

Wierciłam się w łóżku, próbując obudzić z tego koszmaru. Ale nadal w nim byłam.

- Aa, pali! – krzyknęłam, budząc się.

Usiadłam na łóżku, dmuchając na rany, które zostały po torturach mojego ojca. Cały czas miałam wrażenie, że palą się od środka. Wciąż czułam zapach przypalanej skóry. Wstałam z łóżka, podeszła do drzwi i skierowałam się łazienki. Paweł spał na kanapie, więc nie chciałam go obudzić. Zamknęłam drzwi, szybko rozbierając się i wchodząc pod prysznic. Od razu odkręciłam zimną wodę, żeby schłodzić moje gorące ciało. Ręce cały czas mi się trzęsły. Usiadłam pod prysznicem, kuląc się. Strumień wody spływał po moich nogach. Zacisnęłam dłonie w pięści i przyłożyłam je do swoich ust. Zaczęłam je delikatnie gryźć, próbując się uspokoić.

Siedziałam pod prysznicem, z głową opartą na kolanach. Woda nadal spływała po moim ciele. Całe życie walczę z tym koszmarem, ale jak widać on nigdy nie odpuszcza. Chociaż jestem bezpieczna, mój ojciec zawsze wraca i za każdym razem czuję znów ten sam ból.

Podniosłam się, zakręcając wodę. Otworzyłam drzwi prysznicowe i wyszłam. Okryłam się ręcznikiem. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na lustro.

W odbiciu stała przerażona szatynka, o niebieskich oczach, w których było widać strach. Twarz miała przemęczoną, pod jej smutnymi oczami znajdowały się fioletowe śnice, ze zmęczenia. Twarz miała, całą w bliznach po trądziku, który obecnie przechodziła, a na prawym policzku znajdowała się nie wielka dziurka po ospie. Wpatrywałam się cały czas w swoje odbicie.

- Jesteś nikim, jesteś zwykłym śmieciem. – te słowa cały czas chodziły mi po głowię.

Może mój biologiczny ojciec miał rację? Może naprawdę jestem nikim?

Położyłam dłonie na rogach umywalki, opierając się o nią. Zamykając oczy, pochyliłam głowę do przodu.

- Kochanie wszystko porządku? – zapytał się ojciec, pukając do drzwi.

Słysząc jego głos od razu się wyprostowałam.

- Tak tato. – skłamałam, patrząc na drzwi. – Właśnie brałam prysznic. – dodałam.

- Na co dzisiaj masz ochotę? – zapytał.

- Omlet ten co zawsze. – odpowiedziałam.

- W takim razie biorę się do roboty.

Chłopczyca (zawieszona/usunięta) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz