Tony wylądował plecami na miękkiej trawie wśród rozmaitych, pięknych drzew. Rozejrzał się dookoła i stwierdził, że są potencjalnie bezpieczni.
"Dobra, może nie będzie aż tak źle", pomyślał Stark, po czym podniósł się i spojrzał na Loki'ego, który wyglądał jakby miał wyjść z siebie.
- Ej, Rudolf, wszystko dobrze? - spytał Stark podchodząc powoli do Asa (dokładnie tak, jak Owen Grady podchodził do swoich Velociraptorów w Jurrasic World). W tym momencie Loki walnął pobliską, młodą sosnę, co sprawiło że ta się połamała i spadła z głośnym hukiem na ziemię.
Tony, delikatnie mówiąc, był zszokowany, a jego nowy towarzysz w przygodzie rodem z programów survivalowych prowadzonych przez Bear'a Gryllsa spojrzał na niego z najczystszym mordem w oczach, jaki Tony kiedykolwiek widział, a należy wspomnieć, że jego przyjaciółką jest Natasha.
- Czy mógłbyś mi wyjaśnić, jak to jest że ktoś tak inteligentny może być aż tak głupi? - spytał Laufeyson spokojnie, chociaż Stark spokojnie wyczuwał tą mroczną aurę zdenerwowania, która biła od bóstwa. - Czy ty przynajmniej wiesz, w co żeś nas wpakował?!
- W wygnanie? - odpowiedział ironicznym pytaniem Tony, a Loki już się zamachnął żeby walnąć go w twarz, ale po chwili namysłu opuścił rękę i westchnął. W końcu miał go pilnować, a nie go zabić. Po chwili milczenia Loki podszedł do Stark'a, złapał go za rękaw i zaczął go ciągnąć w tylko jemu znaną stronę. Naukowiec chciał zaprotestować, ale wiedział, że to się może skończyć conajmniej źle.
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo chciałbym cię teraz walnąć - powiedział As uspokajając się trochę, a Tony spojrzał na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- To... Czemu tego nie zrobisz? - spytał Stark prowokacyjnie, a syn Laufey już wiedział, że tak będzie codziennie.
- Czy tu w ogóle słuchałeś, co mówił Wszechojciec? - spytało bóstwo łapiąc się za nasadę nosa.
- Szczerze? Nie.
- Mam cię pilnować i bronić, a nie bić po twarzy - odpaowiedział Kłamca, a Stark wydał z siebie krótkie "oh".
- Czekaj. Jak "pilnować"? Czy ty uważasz, że nie dam sobie rady? - spytał Tony widocznie urażony, a Laufeyson westchnął cicho zatrzymując się.
- Bądźmy szczerzy Anthony, ty i przetrwanie w obcym, dzikim miejscu jest tak irracjonalne, jak to, że ta zielona bestia zacznie normalnie mówić - powiedział Kłamca, a Stark, łagodnie mówiąc, wkurwił się niemiłosiernie.
- Czy ty uważasz, że jestem dzieckiem? - warknął naukowiec, a Loki przewrócił oczami. - Jeśli tak, to ja nie mam zamiaru pozwolić ci być moją niańką - dodał po chwili idąc w zupełnie inną stronę. Bóstwo natychmiast ruszyło, aby go dogonić, ale było to bezskuteczne, bo Iron Man go po prostu ignorował. W pewnym momencie po prostu się zatrzymał i patrzył, jak jego towarzysz odchodzi.
- Nie dasz sobie beze mnie rady, Stark! - krzyknął Loki patrząc na odchodzącego w gęsty las Tony'ego, który zatrzymał się nagle i powoli się odwrócił.
- Jeszcze się przekonamy, Laufeyson! - odkrzyknął mu, po czym chwycił w rękę wielki kamień i rzucił nim z całej siły w stronę bóstwa.
Jednak As był cholernym bogiem, miał refleks i ogólnie był w cholerę wredny, dlatego złapał kamień i odrzucił go trafiając naukowca prosto w głowę, przez co ten upadł. I wtem nastąpiła cisza, która nagle została przerwana odgłosem kroków i szeleszczących liści. Loki biegł szybko, nawet jeśli Tony był oddalony o niecałe 20 metrów.
- Anthony! - krzyknął Laufeyson, po czym dał mu z liścia, ale to nie poskutkowało. Spróbował jeszcze raz, ale Stark wciąż leżał nieprzytomny. Na szczęście Loki'ego wciąż oddychał, więc może nie było aż tak źle jak mogło wyglądać.
Z taką myślą As wziął Stark'a na plecy i postanowił znaleźć jakieś schronienie, mając nadzieję, że Wszechojciec nie ukarze go za swoją nieodpowiedzialność. Ah, kurwa; pomyśleć, że to było do przewidzenia. Można tego było łatwo uniknąć, ale oczywiście ego Stark'a było większe niż ocean Arktyczny.
Dwie godziny później zaczynało się już ściemniać. Na szczęście Loki znalazł jakąś przytulną, wilgotną jaskinię w której jakimś cudem rozpalił ogień i upolował coś na kolacje. Odkrył także sposób jak karmić nieprzytomnego naukowca, gdyż nie chciał by ten umarł z głodu i z odwodnienia. Dla niego ta sytuacja była conajmniej problematyczna, dlatego cieszył się, że Odyn nie zabrał mu jego mocy. Wtedy by chyba umarł. Dosłownie. Aby przetrwać w Vanaheimie należało znaleźć nawet najmniejszą osadę, ale cóż, z reputacją Loki'ego znalezienie schronienia u kogokolwiek graniczyło z cudem.
Anthony'ego może i by przenocowali, ale jego? Jego wurzuciliby na zbity pysk i kazaliby mu spać na dworze. Tego by nie chciał. Dlatego najlepszą opcją było samodzielne schronienie się.
- I pomyśleć, że to wszystko przez to, że byłeś pewny mojej niewinności - powiedział Loki do nieprzytomnego Stark'a, który wyglądał jakby spał w najlepsze. As cały czas zastanawiał się, dlaczego Tony go tak bronił. Odpowiedź miał poznać za chwilę, bo Stark zaczął powoli otwierać oczy.
- Patrzcie no kto się obudził - prychnął Loki udając, że wcale nie zataszczył tutaj naukowca i że wcale nie rozmawiał z jego nieprzytomnym ciałem. Tony za to wybudził się i rozglądając się, cofnął się powoli pod ścianę jaskini. Na bóstwo patrzył z czystym lękiem, a Loki wyglądał na conajmniej zdezorientowanego. - Anthony?
- Kim jest Anthony?
--------------------------
Jestem na niemieckim
Wrzucam ten rozdział nielegalnie
HeheDOBRA BO MNIE PRAWIE PRZYŁAPAŁA
NARKA
~Sigel
Edit:
Dobra jest przerwa, mogę skończyć notkę
Po pierwsze chciałabym podziękować za 10 obserwujących -w-Po drugie niemiecki jest posrany bardziej niż pół roku temu
Po trzecie mam pytanie. Rozdział nie jest nudny? XD
Po czwarte mam nadzieję że się podoba
I po piąte mam teraz lekcję z wicedyrką więc ja spadam
Narka (again)!
CZYTASZ
Lost [FrostIron]
Fanfiction"Nie prosiłem się o to, żeby się w tobie zakochać" Po tym, jak Thor odnajduje Loki'ego w górach Vanaheimu, Wszechojciec zdecydował, że Kłamca musi zamieszkać tam, gdzie jego brat zdecyduje. Takim sposobem wylądować w wieży Avengers, czego Tony nie p...