Zamówienie dla zosiadyrek ^^
//naszła mnie wena, więc udało mi się szybko napisać! <3
(Kolor)włosa opuściła swoje mieszkanie, narzucając na ramiona ładnie zdobioną narzutkę, wybierając się w stronę centrum miasta, aby wykonać codzienne zakupy.
Miasto w którym mieszkała było wiecznie żywe, pełne dźwięków, różnych obrazów i innych bodźców. Było to miasto, które zwało się Asakusa. Codziennie przez ulice przesuwały się wielkie tłumy. Tak było i tym razem, gdy (Imię) szła dziarsko do przodu, usiłując nie zgubić się w miejscu, w którym bywała codziennie.
Paradoksalnie, często się tak zdarzało. Dziewczyna często nie miała możliwości, by przepchnąć się przez gromadę ludzi, i odejść w swoim kierunku, a zamiast tego była spychana w zupełnie odległe jej uliczki.
- Przepraszam, chciałabym przejść... - (Kolor)włosa odparła cichym głosem, który od razu zanikł w tłumie, który ją otaczał z każdej możliwość strony. Jasne, mogło być tak, że ci ludzie nie usłyszeli. Ale mogło być też tak, że tylko udawali, że nie słyszą.
Zrezygnowana westchnęła i postanowiła iść razem z tym prądem rzeki, który pchał ją naprzód.
Nieśmiałość i brak pewności siebie naprawdę utrudniał jej codzienne funkcjonowanie. Pomimo tego, że starała się przemóc swoją słabą stronę, było to naprawdę ciężkie. Bo jak to zrobić, kiedy w okół nikt cię nie słucha?
Nagle dziewczyna poczuła, jak traci równowagę, potykając się o własne nogi. Była już pewna, że się przewróci, jednak czyjeś ramiona, które nagle na sobie poczuła, powstrzymały ją od tego.
- Wszystko w porządku? - Z ust tego, kto zapobiegł jej przewróceniu się wydobył się miękki, chłopięcy głos.
- N-nie, dziękuję. - Ta odparła na to nieco speszona, gdyż cała tą sytuacja, która właśnie się wydarzyła, kompletnie zamieszała jej w głowie.
Po rozejrzeniu się dokoła postanowiła wreszcie spojrzeć na swojego wybawcę. Był to chłopiec, o łagodnym wyrazie twarzy, burgundowych włosach i błyszczących oczach, które na myśl przynosiły jej kamienie szlachetne. Cały jego wizerunek zdawał się jej być niby znajomy, dokładnie tak, jakby już kiedyś widziała tego człowieka. Jednak czy było to możliwe, skoro dziennie widziała setki ludzi?
- Proszę mi wybaczyć, jeśli się mylę, ale wygląda pani na nieco zagubioną, może odprowadzę panią do celu podróży? - Chłopak miał na sobie haori w wzorze szachownicy. (Imię) mogła przysiąc, że już kiedyś widziała ten czarny i zielony kolor materiału.
Ta nieśmiało kiwnęła głową, i zarumieniła się, gdy uderzyła w nią myśl, że ten, kogo ma przed sobą to nikt inny, jak jej drogi przyjaciel z dzieciństwa, Tanjiro Kamado. Ale czy to może na pewno być on? Co jeśli się pomyliła, i ośmieszy się, będąc pewna, że to on?
- Proszę wziąć mnie za rękę, wtedy się nie zgubimy. - Chłopak posłał uśmiech (Imię), wyciągając w jej stronę dłoń, którą ta ochoczo chwyciła.
Tego akurat była pewna. Doskonale pamiętała ciepło tej dłoni. Nawet jeśli po tylu latach jest trochę bardziej spracowana i poraniona, to ona wciąż pamięta jego dłonie.
- Tanjiro... - Wyszeptała patrząc z uchylonymi ustami na jego twarz, chcąc upewnić siebie w swoim rozumowaniu. - To naprawdę ty? Pamiętasz mnie?
CZYTASZ
ᴋɪᴍᴇᴛsᴜ ɴᴏ ʏᴀɪʙᴀ - x ʀᴇᴀᴅᴇʀ ᴏɴᴇsʜᴏᴛs - bez kontynuacji
FanfictionRaczej nie będę kontynuować już tych one shotów, gdyż nie mam na nie weny ani motywacji, jednak zostawiam je tu, bo serce za każdym razem mi sie roztapia, gdy widzę, ilu ludziom się spodobały, i nigdy się nie spodziewałam, że dotrę do aż tak dużej...