Minęło 4 długie tygodnie. Długie ale i bolesne tygodnie. W ich czasie Shouyou urósł kolejne 8cm, a więc miał już 184cm i był wyższy niż Kageyama. Trenował przez te tygodnie zarówno skakanie, zagrywki, odbiór jak i blok. Był już coraz lepszy we wszystkich tych częściach. Nawet sam Mały Gigant nie mógł się nadziwić jak utalentowany jest młody Hinata.
Był piękny słoneczny dzień. Dodatkowo była przerwa zimowa, więc Shouyou korzystając z wolnego poszedł pobiegać przed treningiem. Ubrany na cebulkę, tak by tylko się nie przeziębić biegł przez park wypuszczając co jakiś czas parę z ust. Swój bieg zakończył przy hali sportowej, gdzie na parkingu zauważył nowy autokar.
Zdziwiony poszedł dalej i zaraz usłyszał hałas.
- Cicho! Idzie! Chowajcie się!
Zaskoczony wszedł do sali.
- Niespodzianka! - usłyszał i zaraz został powalony na ziemię przez zawodników ubranych w czarno-pomarańczowe stroje.
- Boże ale urosłeś!
- I jak mam teraz na ciebie mówić?! Już pchełka nie pasuje...
- Krewetka też... nie bardzo...
- Jesteś wyższy ode mnie!
Oj wkurzony Kageyama nie był milusi.
- Em... Przepraszam?
Gdy wszyscy w końcu wstali z podłogi zaraz rzucił się na Tobio ze łzami w oczach i na oczach wszystkich pocałował go w usta. Tak bardzo za nim tęsknił, że nie mógł się powstrzymać przed odrobiną czułości.
- Kocham cię Kageyama!
- Ja ciebie też Hinata. Takie powitania to ja rozumiem - zaśmiał się radośnie i objął chłopaka w pasie.
- Na ile zostajecie?
- Dwa tygodnie. Mamy zatrzymać się w hotelu.
- Wiesz... może zamieszkałbyś przez ten czas u mnie? Moi rodzice na pewno się zgodzą - Hinata spojrzał wymownie w stronę trenera. W jego oczach była determinacja.
- Mi to obojętne, ważne żeby tylko zawsze docierał na każde treningi na czas.
- No to ustalone! - zawołał radośnie i podskoczył wysoko wprawiając wszystkich w osłupienie. No tak... W końcu jest już wysoki. A nie dość, że jest wysoki to potrafi skakać tak samo jak wcześniej, jak nie lepiej.
- Dobra! Pora pokazać na co cię stać - zwrócił się Udai do swojego podopiecznego.
Po tym stwierdzeniu zaraz wszyscy ustawili się na boisku. Karasuno kontra skład rezerwowy klubu.
Gwizdek rozpoczął mecz. Walkę o piłkę wygrała drużyna Hinaty, który właśnie czekał aż będzie mógł zaserwować. Kolejny gwizdek. Nie bacząc na nic podbiegł wyrzucając piłkę wysoko, podskoczył i mocno uderzył posyłając ją w miejsce które sobie upatrzył.
- As serwisowy! - krzyknął Udai. - Piękny serw!
Shouyou chciał jednak pograć, dlatego tym razem uderzył w piłkę delikatniej kierując ją w stronę Daichiego. Wiedział, że nie zawiedzie on drużyny i przyjmie jego serw. Tak też się stało. Sawamura skierował piłkę do Kageyamy, a ten idealnie wystawił do Asahiego. Jakby przewidując tą sytuację Hinata stał spokojnie przed atakującym i czekał na idealny moment. I gdy piłka była w perfekcyjnym miejscu wyskoczył do bloku. Asahi uderzył mimo, że wstrząsnął go widok tak blokującego Shouyou. Piłka odbiła się jednak od rąk rudowłosego i wylądowała pod nogami zszokowanego Azumane. Jednoosobowy blok pokonał atakującego Karasuno.
- Niesamowite... Tak się poprawić w ciągu niecałego miesiąca... Jestem pod wielkim wrażeniem Tenma. Wykonałeś z Hinatą bardzo dobrą robotę. Jestem ci bardzo wdzięczny - pochwalił swojego byłego ucznia Ukai.
- On dopiero się rozkręca.
Kolejny serw Hinaty. Tym razem na libero. Nishinoya sprawnie odbił piłkę i podał ją do Kageyamy, który zaraz wystawił Tanace. On również poprawił swoje ataki. Były mocniejsze i pewniejsze niż Hinata zapamiętał. Dlatego zdziwił się, gdy odebrał tak szybką piłkę. Sam odbiór takiego ataku był dość bolesny, jednak on przez swoje ostatnie dolegliwości nieco uodpornił się na ból.
Kolejny punkt, serw, punkt, serw. Tym razem również piłkę przyjął Nishinoya i tak samo podał dalej do Tobio, który o dziwo zamiast rozegrać do innego zawodnika niespodziewanie kiwnął na drugą stronę siatki. Na szczęście Hinata podbiegł do siatki i w ostatniej chwili podbił piłkę, która wróciła do gry. Kolejny atak, tym razem z drobnym potknięciem. Punkt dla Karasuno.
- Bardzo dobra gra. jestem pod coraz większym wrażeniem. Hinata coraz bardziej cię przewyższa. Wiesz o tym?
- Zdaję sobie z tego sprawę trenerze. Ciekawe jak zaserwuje Nishinoya. Z tego co mówiłeś miał ostatnio trochę problemów z tym elementem gry.
Ukai skinął głową i skierował wzrok na podopiecznego.
Yuu był bardzo skupiony na grze. Widać było gołym okiem, że Hinata bardzo go zmotywował swoją grą. Zaserwował.
- Brawo Nishinoya! - zawołał trener widząc perfekcyjną ścinę w wykonaniu libero.
Mimo tak dobrego zagrania piłka została przyjęta i cała akcja toczyła się dalej. Piłka poleciała do Hinaty przed którym zaraz pojawił się trzyosobowy blok. Ten jednak uśmiechnął się i wzniósł się ponad to. Chwilę potem piłka uderzyła w boisko tuż za ich plecami.
Ukai widząc to aż zagwizdał z wrażenia. Nie spodziewał się, że Hinata wróci do gry mocniejszy niż kiedykolwiek.
Mecz skończył się wygraną drużyny w której był Hinata, dlatego całe Karasuno wykonywało karne ćwiczenia.
- Dołączę do was! - zawołał Shouyou wesoło.
Skończyło się na tym, że wszyscy zawodnicy dołączyli się do kruków.
- To było niesamowite... - usłyszał Hinata w pewnym momencie.
- Dzięki Tsuki.
- Nieźle młody! Nie spodziewaliśmy się aż takiej zmiany - odezwała się mama zespołu. A zaraz potem dołączyła się cała reszta drużyny.
- Byłeś cudowny. Nie mogę się doczekać aż ci wystawię - szepnął do niego Kageyama, gdy Hinata w końcu zyskał trochę spokoju. Słysząc to przytulił się do chłopaka i nagle poczuł się jak małe dziecko.
- Czemu płaczesz? Shouyou? - zapytał czarnowłosy, gdy poczuł drżenie wyższego już chłopaka, który zaczął moczyć łzami jego biegną koszulkę.
- Tak długo czekałem żeby znów z tobą zagrać... Robiłem wszystko żeby być lepszym siatkarzem i nie zwracałem wtedy uwagi na pustkę w moim sercu. Gdy tylko cię zobaczyłem poczułem jak bardzo mi cię brakowało.
CZYTASZ
Niepokonany kruk |Kagehina| [1]
FanfictionTrwają przygotowania do Turnieju Wiosennego. Co złego może się zdarzyć i jak to może wpłynąć na Kageyamę i Hinatę? Historia może być mało realistyczna. Postacie oczywiście nie są wymyślone przeze mnie - jest to jedynie fanfiction. :)