1. Obłęd

859 23 1
                                    

~ Kochanek ~

~ Są w życiu sytuacje, kiedy dokonujemy wyboru takiego jakiego musimy, a nie takiego jakiego chcemy...~

~ Obłęd ~

1.>>Znowu to samo.<<- pomyślałam z niechęcią.

Ze wszystkich sił starałam się leżeć spokojnie, ale i tak niepewnie zerknęłam na Sławka.

Odetchnęłam z ulgą. Tym razem nie obudziłam go, a spojrzenie na zegarek uświadomiło mi, że dochodzi dopiero czwarta. Przymknęłam oczy, przez moje ciało przepływały niespokojne prądy. Od jakiegoś czasu żyłam w poczuciu winy i wstydu, a wszystko przez moje sny.

Nie wiem skąd się brały, nie chciałam ich, a one i tak uparcie do mnie wracały.

Z rezygnacją po cichu wstałam i ubrałam się.

Kofeina i nikotyna to było to, czego w tej chwili potrzebowałam by ukoić nerwy. Dopiero przy drugim papierosie opanowałam drżenie rąk.

>>Skąd u mnie takie sny?<<

Od piętnastu lat byłam szczęśliwą mężatką, miałam dwoje wspaniałych dzieci... czułam się spełniona. Ze wstydem pomyślałam o tym co miało miejsce tej nocy, jak bezwstydnie poddawałam się pieszczotom nieznajomego i jaką rozkosz czułam z tego powodu! Najgorsze jednak było to, że sny powtarzały się, a ja coraz bardziej zapamiętale rozkoszowałam się nimi. Gdy tylko zaczynał ogarniać mnie pierwszy sen z niecierpliwością czekałam na to co będzie...

-Cholera!- mruknęłam ze złością. Jak nic przeżywam kryzys wieku średniego, tylko coś wcześnie się u mnie zaczął!

-Dzień dobry kochanie.- zaspany głos męża zaskoczył mnie.- Szybko uciekłaś dzisiaj ode mnie.

Po słowach Sławka zrobiło mi się nieprzyjemnie ciepło.

-Potwornie bolała mnie głowa.- mruknęłam szybko żeby pokryć zmieszanie i niepewność.

Coraz trudniej mi było wrócić do realu po tych snach. Zaprzątały moje myśli i powodowały oczekiwanie, do czego sama przed sobą nie chciałam się przyznać.

Poranek jak zwykle upłynął w dość miłej, chociaż „szybkiej" atmosferze.

Przelotne „Pa kochanie" Sławka, zaspane dzieciaków „Cześć" i zostałam sama.

Niechciane myśli znów zakołatały mi się w głowie.

-Nie teraz!- warknęłam ze złością zbierając naczynia.

Nie będę o tym teraz myślała!

Od domowych obowiązków oderwał mnie dopiero telefon Sabiny. Zapowiedziała się na dziesiątą na kawę i ciacho. Byłyśmy przyjaciółkami od przeszło dwudziestu lat i była jedyną osobą, która tak naprawdę mnie znała.

>><<

-Co tam słychać u naszej idealnej pani domu?- w głosie przyjaciółki dało się wyczuć lekką kpinę.- Czy ty nie masz nic innego do roboty, tylko sprzątać?!

Sabina była zupełnym moim przeciwieństwem. Pracowała zawodowo i to z dużymi sukcesami, uwielbiała podróżować i kochała zabawę. Nie potrafiła zrozumieć, że pozwoliłam się zamknąć w domu jako zwykła gospodyni i że na dodatek sprawia mi to przyjemność.

„-Z nas dwóch to zawsze ty byłaś szalona i nieokiełznana!"- powtarzała ciągle.

-Mam kłopoty.- szepnęłam bezradnie siadając na kanapie.

Oczy przyjaciółki moment spoważniały, a na twarzy odbiła się troska.

-Opowiadaj.

To jedno proste słowo omal nie przyprawiło mnie o płacz, ale bez zbędnych szczegółów przeszłam do sedna sprawy.

Kochanek 6.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz