2. Zdrada

625 25 4
                                    

~ Zdrada ~

2. Wnętrze domu było wspaniałe. Tak jak i na zewnątrz ściany były z ciosanych beli i kamienia. Byliśmy w czymś na kształt salonu. Pomieszczenie było duże, urządzone pod styl domu w masywne, drewniane meble. Tak jak w moim śnie na ścianach wisiały myśliwskie trofea.

Mój wzrok powędrował na prawo gdzie w ogromnym kominku wesoło trzaskał ogień. Przed kominkiem stała kanapa i stolik.

-Rozgość się.

Jeszcze raz z uśmiechem obrzuciłam salon, zatrzymując spojrzenie na dużym stole i krzesłach.

Mężczyzna i dom idealnie pasowali do siebie.

-Masz piękny dom.- odezwałam się w końcu, obdarzając nieznajomego nieśmiałym uśmiechem.

Nic mi na to nie odpowiedział, ale było widać, że moje słowa sprawiły mu przyjemność.

Bez słowa wziął ode mnie kurtkę i przewiesił przez krzesło. Zafascynowana patrzyłam jak energicznie ściąga rękawiczki i rozpina płaszcz. Kiedy go ściągnął z moich ust bezwiednie wydarł się jęk.

Ubrany był w czarne bojówki i podkoszulek, ale nie to wzbudziło we mnie grozę.

Jego lewa ręka i szyja, całe były ni to w bliznach, ni to w ranach. Widok był przerażający! Ze współczuciem popatrzyłam w jego twarz i zdrętwiałam. Jego oczy pałały dziwnym blaskiem, a z surowo zaciśniętych ust padły tylko dwa słowa:

-Jestem odrażający.

Wyglądało to tak, jakby myślał, że budzi we mnie wstręt, ale to nie było tak! Owszem jego blizny... nie spodziewałam się takiego widoku, ale on najwidoczniej czekał na moją reakcję i na dodatek zinterpretował ją po swojemu.

Kiedy wyciągnęłam rękę w jego stronę, cofnął się. Jego twarz nadal była ponura, a oczy zimne, prawie martwe. Zrezygnowana westchnęłam.

-Musimy porozmawiać, a ja nie wiem jak się do ciebie zwracać.- zaczęłam ostrożnie.

Najlepiej było zmienić temat, zresztą przecież dla tej rozmowy byłam tutaj.

Z żalem patrzyłam jak mężczyzna mija mnie i siada na kanapie. Byłam pewna, że jest tak rozczarowany iż nie odpowie mi.

-Nataniel.- zaskoczył mnie jego głęboki, spokojny głos.- Nataniel Dread.

Chwilę w myślach powtarzałam to imię. Pasowało do niego.

-Natanielu...- niepewnie zawiesiłam głos, podchodząc do niego.- Czy ja oszalałam?

Nie umiałam określić innymi słowami tego co przeżywałam ostatnimi czasy.

-Nie. To ja oszalałem.- w głosie mężczyzny odbiła się ta sama udręka co i na jego twarzy.

-Myślałam, że jesteś wytworem moich marzeń,- zaczęłam niepewnie, siadając koło niego na kanapie.- a tymczasem ty jesteś. Nic z tego nie rozumiem.- zakończyłam bezradnie, ale kiedy cisza przeciągała się, ciągnęłam dalej.- Wytłumacz mi w jaki sposób dostajesz się w moje sny i dlaczego właśnie ja?

-Jakiś czas temu- zaczął z wysiłkiem mówić.- zobaczyłem cię. Nie muszę mówić jakie uczucia we mnie wzbudziłaś... zapragnąłem cię. Przy moich zdolnościach- jego głos stał się ironiczny.- postanowiłem, że będę odwiedzał cię w snach. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. W nocy byłaś moja, za każdym razem chętnie mnie witałaś,- po tych słowach poczułam jak nieznośne ciepło oblewa moje policzki. Byłam raczej więcej niż chętna!- a w dzień niczego nie pamiętałaś. Na początku wystarczało mi to, ale...- wyznanie Nataniela zaskoczyło mnie.- z czasem stałem się zaborczy, chciałem żebyś mnie pamiętała. Zrobiłem się nieostrożny i pozwoliłem ci zachować wspomnienia.

Kochanek 6.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz