4. Niepewność

444 20 0
                                    

~ Niepewność ~

4. Długo leżałam w łóżku przewracając się z boku na bok.

Nataniel jest mordercą!!!

Wyklęty przez obydwie rasy...

RADA... wolne wampiry...

Stanowcze potrząśnięcie za ramię spowodowało, że gwałtownie usiadłam.

-Jedziemy już. Musisz zamknąć drzwi i włączyć alarm.

Chwilę słuchałam nieprzytomnie nim dotarło do mnie, że to Zorba mówi do mnie.

-Zaraz zejdę.- wychrypiałam ciężkim głosem.

Ubierając szlafrok z żalem pomyślałam o Natanielu. Nie przyszedł się pożegnać... Duma mu na to nie pozwoliła, czy złość?

A może czuł się zawiedziony moją reakcją?

Na dole przy drzwiach stał już tylko Zorba.

-Pamiętasz kod?- zapytał poważnie, ale w jego oczach wyraźnie widziałam współczucie.

-3, 7, 4, 1..- powiedziałam bezbarwnie.

-Kiedy alarm jest włączony nie otwieraj okien i drzwi...

-Wiem, będę ostrożna.

-Zadzwonię do ciebie czy wszystko w porządku.- myślałam, że po jego słowach rozpłaczę się.

-Uważajcie na siebie.- wyszeptałam czując jak łzy zaczynają spływać mi po policzkach.

Pojechali.

Zostałam sama z własnymi myślami, niepewnością i tęsknotą.

Jak myślicie co zrobiłam? Wzięłam się za porządki. Do szesnastej wysprzątałam dom dwa razy. Chore, prawda? Ja byłam chora od myśli które kłębiły się we mnie.

Wieczorem po dwudziestej zadzwonił do mnie Korzeniowski z wiadomością, że mam odblokowaną kartę i mogę już korzystać z naszych środków finansowych oraz, że za dwa tygodnie jest termin pierwszej rozprawy... Podziękowałam mu.

Na kolację nie miałam ochoty, na kąpiel też, ani nawet na spanie...

Leżałam bez celu w łóżku jak nieczuła kukła, wpatrując się w sufit. Nawet w kominku nie napaliłam...

Uporczywy dźwięk dzwonka uświadomił mi, że byłam bardziej zamyślona niż sądziłam.

-Halo...- nawet głos miałam apatyczny.

-Wszystko u ciebie w porządku?- w głosie Zorby było słychać znużenie. Był zmęczony.

-Dziękuję tak, a u was?- chciałam być opanowana, ale głos i tak mi zadrżał.

-Jak dobrze pójdzie to jutro w nocy, najpóźniej pojutrze nad ranem będziemy.- ton głosu wampira wyrażał ulgę.

-Cieszę się.- tylko, że w moim głosie nie było radości.

-Śpij dobrze.

Wtulając głowę w poduszkę z ironią pomyślałam o ostatnich słowach Zorby.

„Śpij dobrze."

Ale to właśnie sen był moim największym wrogiem.

Długo spałam, a potem długo leżałam zastanawiając się czy Nataniel był u mnie. Nie miałam żadnych wspomnień z ostatniej nocy, ani urywku snu...

Kiedy wyszłam spod kołdry, moment owiało mnie chłodne powietrze. Z niechęcią pomyślałam o tym, że jednak trzeba będzie napalić, ale kiedy już o tym pomyślałam, wszystko wydało mi się łatwiejsze. Wszystko było łatwiejsze od tego co zamierzałam powiedzieć Natanielowi.

Kochanek 6.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz