~ Zagubiona ~
„Miłość jest luksusem na który nie wszyscy mogą sobie pozwolić, a jednak i tak kochamy..."
~ Wspomnienie ~
1.-Nigdy w życiu nie widziałem takiej kolekcji peruk.
Z rozbawieniem popatrzyłam w roześmianą twarz Krzyśka. Byliśmy ze sobą już od dwóch lat, a ja nadal nie mogłam uwierzyć, że z takim spokojem podchodzi do tych wszystkich moich dziwactw.
-Lubię zmiany.- mruknęłam podchodząc do niego i zarzucając mu ręce na ramiona.- Jestem urodzonym kameleonem.
-Jesteś bardzo niebezpieczną kobietą, która prowadzi mnie na smyczy jak małego psiaka.
-Chciałbyś!- roześmiałam się obdarzając go przelotnym całusem.
-Kiedy wrócisz?- z żalem zauważyłam, że jego głos spoważniał.
Nie lubił tych moich wyjazdów. Szanował to, ale nie lubił.
-Przecież wiesz.- powiedziałam cicho, z powagą patrząc mu w twarz.
Wiążąc się ze mną wiedział, że tak będzie wyglądało nasze życie i zgodził się.
-Tak. Siedem dni.- rzucił z krzywym uśmiechem, ale nie wypuścił z objęć.- Uważaj na siebie...
Wsiadając do samochodu, ze znużeniem pomyślałam, że czeka mnie 6 godzin jazdy. Robiłam to dokładnie co dwa miesiące i od trzech lat. I przez cały ten czas życie było dla mnie jednym wielkim pasmem cierpienia.
Trzy lata temu poznałam Krzysztofa. Bardzo długo nie umiałam mu zaufać. Był cierpliwy. Od dwóch lat byliśmy parą. Nauczył się nie wypytywać mnie o przeszłość i cierpliwie czekać gdy jechałam na spotkanie z nią.
Właśnie teraz jechałam. Droga z Warszawy do Tarnowa dłużyła mi się niesamowicie... napłynęły wspomnienia...
Bardzo przeżyłam rozstanie z Victorem. Widok jego smutnych oczu i łez, prześladował mnie każdego dnia.
Po co jechałam do Tarnowa skoro upozorowałam własną śmierć?
Bo nie umiałam sobie odmówić choć przelotnego widoku tych, których pozostawiłam.
Po moim pogrzebie uciekłam z miasta. Nie myślałam o tym gdzie jadę. Opamiętanie przyszło dopiero w Warszawie i tu też osiedliłam się. Odpowiadała mi anonimowość dużego miasta. Wynajęłam nieduże mieszkanie i uczyłam się żyć. A tak naprawdę to nic się dla mnie nie liczyło.
Klaudia dotrzymała obietnicy i na wskazaną skrzynkę pocztową odesłała mój sztylet, ale myśl co zrobiłam najbliższym i jakich przysporzyłam im cierpień zatruwała mnie powodując, że stałam się oschła i zgorzkniała. Dopiero Krzysiek swoim uporem pokazał mi, że przy odrobinie dobrej woli mogę mieć coś na kształt szczęścia. I miałam. On mi to zapewniał. Przez całe siedem tygodni byłam jego towarzyszką, kobietą, kochanką. Na tydzień pochłaniała mnie przeszłość. Po każdym moim powrocie cierpliwie koił moją rozpacz i od nowa budował szczęście.
Pod koniec marca, podczas mojej pierwszej wizyty w Tarnowie udało mi się zobaczyć Samantę, Tomka i ich nowo narodzone dziecko. Była to tylko chwila podczas której wsiadali do samochodu, ale uczucie jakie mnie wtedy ogarnęło...
Przez kolejne cztery wizyty tylko raz na mieście widziałam Irminę. Nikogo więcej. Zadałam sobie wtedy pytanie, po co się tak sama zadręczam? Ale i tak wiedziałam, że nadal będę to robić.
W tamte święta Bożego Narodzenia pierwszy raz pomyślałam, że może jednak Krzysiek ma rację i warto spróbować...
Dużym wydarzeniem minionego roku była niespodziewana śmierć Chaveza, a skandal jaki temu towarzyszył był tematem plotek w każdym wampirzym środowisku. Śmierć tyrana oznaczała wolność dla wielu wampirów w tym także dla Victora. Wszystkim się wydawało, że miejsce Chaveza zajmie jego syn i zabójca Hamer, ale ku ogólnemu zaskoczeniu Egzekutor nawet nie wszedł w skład nowej RADY. I znów wybuchły spekulacje.
CZYTASZ
Zagubiona 10.
VampireCiąg dalszy przygód Alex i Victora. Czy miłość zwycięży? Jaką cenę przyjdzie zapłacić Alex za swoje uczucie? Zapraszam.