~ Układ ~
4. Powrót Victora do pełnego zdrowia trwał dokładnie trzy tygodnie, chociaż ostatni tydzień spędził na intensywnych ćwiczeniach.
Widząc jak nadmiernie się nadwyręża, zadzwoniłam do Natana czego skutkiem było to, że siedzieliśmy w Nowym Sączu, a Victor, Natan i reszta, praktycznie nie wychodzili z siłowni.
Razem z Iwoną starałyśmy się nie nudzić, ale coraz gorzej nam to wychodziło.
-Za tydzień Mateusz skończy osiemnaście lat.- smutny głos Iwony świadczył, że nadal posiada coś, czego ja już nie mam. Uczucia macierzyńskie.
Mnie do Samanty przestało już zupełnie ciągnąć. Inaczej sprawa przedstawiała się z Olusią i Piotrusiem. Nie znałam moich wnucząt i chyba to było podstawowym bodźcem, że pragnęłam kontaktu z nimi.
-Szykuje się duża impreza? - podsunęłam domyślnie.
-Mati nie jest zbyt rozrywkowym chłopakiem.- uśmiechnęła się z uczuciem. Każde jej słowo pobrzmiewało miłością do syna.- Gorzej było z Olą. Razem z Natanem bawili się przez cały tydzień.
Tak. Natana i dzieci Iwony łączyła wyjątkowa więź. Zazdrościłam im tego. Nasze relacje z Samantą od początku pozostawiały wiele do życzenia, a to, że Victor ją uwiódł...
-Samanta nadal nie wie, że żyjesz? - pytanie przyjaciółki natychmiast mnie otrzeźwiło.
-A po co ma wiedzieć? - mruknęłam, próbując ukryć żal.- Tak jest lepiej. Martwa matka jest lepsza od matki potwora.
Iwona nic mi na to nie odpowiedziała, ale widziałam po jej minie, że nie zgadza się ze mną.
-Nataniel mówił, że ostatnia akcja była wyjątkowo ciężka.- niespodziewanie zmieniła temat.- Victor i łowcy mieli szczęście, że uszli z tego z życiem.
Z niechęcią popatrzyłam na Iwonę. Czy ona musiała poruszać akurat te tematy, które nie były odpowiednie do dyskusji?
Chociaż tak szczerze, patrząc na życie moje i Victora, to żaden temat nie nadawał się do rozmowy. Wszystko co było związane z nami, było pogmatwane i trudne.
-Victor, jak widzisz wraca do zdrowia- odparłam neutralnie.- i tylko to się liczy.
-Nie myśleliście o tym żeby się pobrać?
Omal szlag mnie nie trafił po tym pytaniu!
-Nie. Nie myśleliśmy! - odwarknęłam nieuprzejmie. Dociekliwość Iwony zaczynała być wkurzająca!
Miałam jeszcze coś dodać, ale ostatecznie tylko gniewnie zacisnęłam usta.
Iwona zorientowała się chyba ( wreszcie! ), że jej pytania są dla mnie niezbyt wygodne, bo popatrzyła na mnie z żalem.
Wbrew temu co mówił Victor, nie była wścibska. Troszczyła się o wszystkich i każdemu dobrze życzyła. Jej pytania też były podyktowane tą troską.
-Przepraszam.- szepnęłam ze skruchą. Nie traktuje się tak przyjaciół.
-To ja przepraszam.- odpowiedziała z żalem.- Czasem trzeba mi przypomnieć, że posuwam się za daleko.
-Chodźmy nakarmić mężczyzn.- zaproponowałam ugodowo.- Tak intensywnie trenują, że zupełnie opadną nam z sił.
U Iwony i Natana byliśmy jeszcze dokładnie cztery dni. Nie protestowałam. Wiedziałam, że Victor potrzebuje pobyć wśród przyjaciół, ale ostatecznie to on zadecydował o powrocie.
CZYTASZ
Zagubiona 10.
VampirosCiąg dalszy przygód Alex i Victora. Czy miłość zwycięży? Jaką cenę przyjdzie zapłacić Alex za swoje uczucie? Zapraszam.