Ponownie... Ponownie, śniłam ten sam sen. Znów go ujrzałam ten sam biały płomień, tego samego mężczyznę.
„Nie bój się, wszystko będzie dobrze. Nie lękaj się przeszłości i tego, kim jesteś Nirhea".
- Skąd wiesz, jak się nazywam i kim jesteś? O jakiej przeszłości mówisz? - on jednak tylko się uśmiechnął i powiedział.
„Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, nie lękaj się. Jesteś tam, gdzie być powinnaś, ten świat cię potrzebuje. Poradzisz sobie, uwierz w siebie, a odkryjesz, do czego jesteś zdolna. Masz w sobie wielką siłę. Musisz tylko w nią uwierzyć".
- Ale ja nic z tego nie rozumiem! To przecież nie mój świat! Chcę po prostu wrócić do domu! - w moim głosie było słychać za zarówno złość, jak i smutek.
„Ten świat jest bardziej twój, niż myślisz bądź cierpliwa. To jest twoje miejsce, nie obawiaj się. W tym świecie odkryjesz, kim naprawdę jesteś i co potrafisz". - po wypowiedzeniu ostatnich słów zniknął tak szybko, jak się pojawił, a mój sen zaczął się rozpływać z nicość, wszystko stawało się rozmazane. Gdy zrozumiałam, że się budzę, prosiłam, żeby zaczekał, jednak wiedziałam, że on już mnie nie słyszy. Moje próby nawoływania go były daremnym wysiłkiem. Nie mogłam przestać się zastanawiać nad jedną rzeczą. Kim on jest? Dlaczego powiedział, że to jest mój świat? Co ma z tym moja przeszłość?
Ostrożnie otwierając oczy, zaczęłam się nerwowo rozglądać, nic z tego nie rozumiejąc. „Gdzie ja jestem? Co to za miejsce i jak się tu znalazłam?" - pomyślałam, będąc lekko zdezorientowaną. Przez moją głowę przeleciały obrazy ostatnich wydarzeń, stworzenia, które mnie złapały... „To były chyba orki". W tej chwili wydawało mi się to nieprawdopodobne, jak mogłam się w coś takiego wpakować. Przypomniałam sobie również, jak ta kreatura przyłożyła mi nóż do gardła. Dotknęłam odruchowo miejsca, w którym spodziewałam się znaleźć ranę po tym zdarzeniu, ale nie było żadnego zadrapania... „Zastanawiałam się, jak to było możliwe, czyżby to wszystko mi się przyśniło?!" Pamiętałam jeszcze jedną rzecz, przed jak podejrzewam moją utratą przytomności... Mężczyznę, który mnie ocalił. Miał on długie bardzo jasne blond włosach, cerę jasną jak śnieg. Wydawał się kimś ważnym, przynajmniej tak wywnioskowałam przez kilka chwil, jego głos był... Sama już nie wiem, może mi się tylko zdawało. Co najważniejsze miał uszy tak samo inne, jak ja. Oczy w kolorze błękitu, ale niezwykle lodowate zarazem. Były tak piękne, że można by w nich zatonąć, takie hipnotyzujące i... Chwila! Dziewczyno, ogarnij się to zwykły facet jak każdy inny! To nie tak, on wcale mi się nie podoba czy coś! Właśnie, przecież go nawet nie znam, po prostu mnie uratował. Powinnam mu podziękować, a nie... Dobra, dosyć tego rozmyślania!
Cholera! Biały jeleń! Muszę go znaleźć, jak mogłam o nim zapomnieć! - czułam się przez to okropnie winna z tego powodu. Tak bardzo się bałam, że coś mu się stało. Mógł przecież zginąć i to przez mnie. Nie wiem, nawet gdzie jestem, a tym bardziej on... „Jak mam go odnaleźć?!" - ta myśl przeszyła mój umysł na wskroś. Już sama nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć, nie mogłam przestać się obwiniać. Nie zastanawiając się już ani chwili dłużej, wstałam na tyle gwałtownie, że przez chwilę poczułam lekkie zawroty głowy, ale nie było na to czasu. Jednak zaraz po tym, również moje ciało przeszył ból, ten ork mnie jednak nieźle, poobijał. Zignorowałam to, nie zważając na nic, ruszyłam w kierunku drzwi. Liczył się tylko dla mnie tylko teraz biały jeleń, ale... Zawahałam się. Nie wiedziałam, gdzie jestem, ponadto, w każdej chwili ktoś mógł mnie zaatakować. Nie, muszę iść znaleźć mojego przyjaciela... - odepchnęłam wszelkie inne myśli i zdecydowanym ruchem nacisnęłam na klamkę zamiarem opuszczenia tego miejsca w celu poszukiwania przyjaciela.
Zaraz przy wyjściu z pokoju, ujrzałam dwóch mężczyzn. Oni również zwrócili na mnie uwagę, obdarzając mnie badawczym wzrokiem. „Czyżby pilnowali moich drzwi" - przez chwilę wpatrywałam się w nich, a konkretniej w ich zbroje, w którą byli ubrani niczym strażnicy, po czym delikatnie się cofnęłam, gdy dostrzegłam przy ich biodrach miecze. Oni patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Miałam już szykować się, do ucieczki, gdy jeden z nich się odezwał.
- Wszystko w porządku?
- Tak... Przepraszam, gdzie ja jestem? - próbowałam nawiązać rozmowę. Może w końcu się czegoś dowiem.
- W Mrocznej Puszczy. - odparł krótko blond włosy mężczyzna.
- A ty jesteś? - zapytałam, próbując zrozumieć moje położenie, mimo iż nie miałam pojęcia co to za Mroczna Puszcza.
- Panienka wybaczy, że się nie przestawiłem, nazywam się Haldir. - zaraz po tym skierował wzrok na swego towarzysza.
- Lindir zawiadom króla, że się obudziła. - mężczyzna o ciemnych brązowych włosach wykonał polecenie.
Haldir polecił mi wrócić do komnaty i tam poczekać. Chciałam zaprotestować, ale wyjaśnił mi, że to nie potrwa długo. Mimo mojej niechęci wykonałam polecenie. Usiałam na łóżku i czekałam, dopiero teraz zrozumiałam, ile siły wymagało moje dojście do drzwi. Byłam wyczerpana. Zastanawiałam się przez ten cały czas, gdzie się znajdowałam, pokój, czy raczej komnata jak ją nazwał ten strażnik, była piękna. W przeciwieństwie do pokoju w typowym szpitalu nie było porównania. Była bardzo zadbana, pościel jedwabiście delikatna, ściany ozdobione różnymi wzorami, których nie widziałam jeszcze nigdy. Zasłony zdobiące okna w kolorze delikatnego błękitu. Dość duża szafa ustawiona przy ścianie, bardziej w rogu, drewniany stół razem z trzema krzesłami, miał swój urok względem tego miejsca. Obraz zdobiący jedną ze ścian, z namalowaną naturą, przedstawiający jakąś łąkę z fontanną i rzeźbą przedstawiającą chyba elfa. Znalazły się też w pomieszczeniu rośliny, co ożywiało to miejsce. Moje podziwianie komnaty, jeśli można to tak nazwać, zostało przerwane przez odgłos otwieranych drzwi. Gdy się otworzyły, stanął w nich dostojny mężczyzna. Moja cała uwaga zostałam poświęcona jego osobie.
Ujrzałam tę samą osobę, która mnie uratowała przed orkami. Mężczyzna podszedł w moją stronę, wyglądał na zdenerwowanego.
- Czemu wstałaś z łóżka? Ledwo przeżyłaś... Powinnaś jeszcze odpoczywać. - pomógł mi znowu się położyć na łóżku, był przy tym delikatny. Sama dziwiąc się osobie, wykonałam polecenie, nie wiedząc czemu.
- Chciałam poszukać mojego przyjaciela, białego jelenia. - wyjaśniłam. Mężczyzna westchnął z irytacją, po czym powiedział.
- Miałaś szczęście, gdyby nie zwrócił naszej uwagi, już byś najpewniej nie żyła. - nadal wyglądał na zdenerwowanego, właściwie jeszcze bardziej. - Co tam robiłaś sama? To było niebezpieczne! Mogłaś zginąć!
- Ja... Przepraszam... Ja... Zbłądziłam tam... i... - mówiłam niezgrabnie, nie mogąc skleić popranie całego zdania, co nie uszło jego uwadze.
- Jak ci na imię?
- Nazywam się Nirhea i przepraszam za kłopot... - mężczyzna również zdradził mi swoje imię.
- Nazywam się Thranduil i jestem królem leśnych elfów z Mrocznej Puszczy. - milczałam, analizując każde jego słowo, więc kontynuował.
- Skąd pochodzisz? - powiedział władczym tonem, który nakazywał odpowiedzieć zgodnie z prawdą.
Opowiedziałam mu cała historie mojego przybycia, jak się znalazłam na terenie puszczy i moje spotkanie białego jelenia. Oczywiście nic nie wspomniałam o snach z białym płomieniem i tajemniczym mężczyzną, nie ufałam mu na tyle, by o tym mówić. Podejrzałam, że i tak to, co mu powiedziałam, wyda mu się nieprawdopodobne.
Tak jak przewidywałam, Thranduil ze zdziwieniem, wysłuchał całej mojej opowieści do końca. Podszedł jeszcze bliżej i...
(Przepraszam, że takie krótkie, ale jak już wspominałam mam kilka napisanych już części, więc nanoszę tylko delikatne poprawki. Powiedzcie mi też, czy wolicie, żebym na samym początku dawała jakieś zdjęcie, czy nie?).
CZYTASZ
Twoja przeszłość i niezwykła przygoda - Thranduil
FantasyNarastające pytania kłębią się w umyśle młodej dziewczyny żyjącej w całkiem innym świecie niż ten, z którego pochodzi. Nie jest świadoma tego kim tak naprawdę jest i gdy już się wydaje, że nigdy nie znajdzie na nie odpowiedzi ląduje w innym świecie...