Wrócił do swojej komnaty. Niechętnie, ale musiał wrócić. O teraz nie mógł przebywać na sali tronowej kiedy tylko chciał i jak długo chciał. Bywało, że i zasypiał siedząc na tronie. Przecież mógł przewidzieć, że tak będzie. Nikt nie podporządkuje się jemu od tak. Tym bardziej Eller będący bezwzględnym władcą od prawie czterystu lat. Upadł niemal bezwładnie na łóżko pogrążony we własnych myślach. Już nawet nie pamiętał kiedy po raz ostatni spał wygodnie w łóżku. Wiedział, że nie zaśnie ale przynajmniej mógł się wygodnie ułożyć by chociaż jego ciało częściowo odpoczęło.
-Nie śpisz prawda? - Jej delikatny głos wypełnił pomieszczenie.
-Czego chcesz? - Wsparł się na łokciach dalej leżąc na łóżku.
-Może chcę ci pomóc, a może chcę najzupełniej w świecie zemsty - Zawisła nad nim unosząc się w powietrzu.
Był to jedyny moment kiedy brakowało mu obecności Ellera u jego boku. Rozprawił by się z nią w sekundę.
-Nienawidzisz mnie prawda? W dalszym ciągu obwiniasz mnie za śmierć Seoho. Powiedz mi tylko jedno. Dlaczego poprosiłeś Leedo by powstrzymał Hwanwoonga podczas pogrzebu?
-Nie chciałem by doszło do kolejnej tragedii i to podczas ceremonii pogrzebowej. Chciałem...
-Rozumiem chciałeś opłakiwać go w spokoju. Myślisz, że ja nie chciałam?! - Jej krzyk wypełnił niewielką komnatę. Ravn usiadł na brzegu łóżka nie spuszczając widziadła z zasięgu wzroku.
-Wiesz, że gdybyś miała postać cielesną zabił bym cię tyle razy ile by było trzeba? Po, co to zrobiłaś? Po jaką cholerę?!
Tylko się zaśmiała siadając bezdźwięcznie na łóżku. Jej postać niemal rozpływała się wśród puszystej pościeli.
-To był jego wybór i doskonale to wiesz. Nie włożyłam mu tego szkła w ręce i nie kazałam się zabić. Dlaczego wszystkie swoje winy tłumaczysz czymś innym? Czy to nie ty wymierzyłeś w jego policzek w akcie niezrozumienia?! - Ujęła jego twarz w dłonie
Do jego oczu naszły łzy. Czuł, że za chwilę popłyną delikatną strużką po policzkach. Czuł, że wszystko nad czym miał kontrolę było niczym zamek na piasku. Widział jak wszytko się burzy i ucieka bezpowrotnie. Chciałby to zatrzymać, ale im bardziej się starał tym szybciej się to burzyło. Patrzył bez wyrazu w przestrzeń przed sobą. Częścią tej przestrzeni była ona. Znienawidzona a jednak nie wiedzieć dlaczego miał odczucie, że go rozumie.
-Gdybym był na deszczu nikt by nie zauważył - Otarł ręką łzy.
-Łzy to nie wstyd. Powiedz mi, co masz teraz zamiar zrobić? - Ponownie usiadła obok niego
Nieco wytrąciła go z toku myślenia nagła zmiana tematu.
-Nie rozumiem...- Wstał i podszedł do stolika by nalać sobie różanego wina.
-Eller. Mój drogi - W przeciągu sekundy znalazła się u jego boku.
Ravn spojrzał na nią ze zdziwieniem sącząc wino.
-Rośnie w siłę prawda? Spójrz jak się zachowuje teraz a jak się zachowywał w momencie gdy go wskrzesiłeś. W przeciągu paru miesięcy zdążył dojść do mocy takiej jaką pierwotnie posiadał. Myślisz, że jak jego istnienie wypełni się w pełni mocą to nadal będzie słuchał się twoich rad? Myślałeś, że zostaniesz jego namiestnikiem do końca swoich dni?! - Zaśmiała się drwiąco.
Miała rację i to tak cholernie mocno miała rację.
-To dlaczego kazałaś mi przywrócić jego do życia?
- Usiądź proszę, bo to będzie dłuższa historia. Otóż Kamień Dusz, cóż świetny pomysł na krótszą chwilę. Niezwykle niestabilna materia utrzymana w ryzach tylko i wyłącznie za pomocą run. Wiesz, że to tak naprawdę mógł być dosłownie każdy kto go przywróci do życia. Ktoś kto zna runy i ma odrobinę więcej wiedzy tajemnej...
-Rozumiem. Ale w dalszym ciągu nie wiem dlaczego to na mnie padło akurat? Tak! Przyznaję chciałem przywrócić do życia Legiony Potępionych... Kurwa...!!
-No dokładnie. Już teraz rozumiesz?! Chciałeś kontrolowanej zemsty na tych, co przeżyli. By zalał ich mrok taki jak ciebie. Chciałeś być u władzy Legionów. Jednak to nie takie proste. Wiesz, co teraz będzie?
Ravn nawet nie chciał dopuścić tej myśli do siebie. Nie tak miał wyglądać plan doskonały. Uderzył pięścią w łóżko.
-Co proponujesz? - Odpowiedział głosem pełnym rezygnacji i bezsilności.
-Czy moje elfie uszy dobrze słyszą?! Prosisz mnie o pomoc?! Przemyślę to kochanie - Ujęła jego twarz swoje dłonie i rozpłynęła się w powietrzu.
Doskonale wiedział, że miała rację. Położył się wygodnie na swoim łóżku. Zanurzył się w miękkiej pościeli. Nawet nie wiedział kiedy a pogrążył się we śnie. Spało mu się zadziwiająco dobrze. Już nie pamiętał kiedy mógł przespać w spokoju parę godzin. Obudziły go pierwsze promienie słońca. Przeciągnął się leniwie parząc w stronę okna. Słońce wschodzi rozpoczynając nowy dzień. Powoli zaczynał czuć ciepło słońca na swojej twarzy. Podszedł do okien i otworzył je na oścież. Świerze powietrze oraz blask słońca wdarły się do ponurej komnaty. Pomieszczenie w którym przebywał w momencie nabrało zupełnie innego wyglądu. Wmusił w siebie posiłek. Nie było to łatwe bo praktycznie nie jadał nic. Jednak skoro w dalszym ciągu żyje to coś to musi oznaczać. Zszedł do podziemi wolnym krokiem. Mijając nawy boczne kierował się w kierunku tronu.
- Jesteś! - Demoniczny głos sprawił, że się zatrzymał.
- Mam dla ciebie małą niespodziankę. Muszę poprosić cię o radę. Bo widzisz w tej krypcie jest tyle pięknych ciał... Doskonale wiesz, że moje istnienie jest niestabilne i potrzebuję ciała jako naczynia by trwać dalej.
Ravna przeszyła złość, strach i jednocześnie bezsilność. Zimny pot oblał jego ciało. Czuł jak policzki płoną mu ze złości. Miał ochotę płakać, krzyczeć i jednocześnie rzucić się na Księcia z włócznią.
-Jak bardzo mój namiestnik okaże się lojalny wobec mnie? Hmm...
-Bardziej niż sobie Książę może wyobrazić - Poszedł pewnym krokiem i zasiadł na miejscu obok tronu.
CZYTASZ
Blood Moon The Reign Of The Blood Prince
FanfictionOd teraz rozpoczęły się rządy Krwawego Księcia.Wyzwolona przed laty kraina z władzy mroku ponownie została nim spowita.