𝕺𝖕𝖚𝖘 𝖁𝕴𝕴𝕴

24 3 66
                                    

Wszyscy stanęli ramie w ramię przy Ravnie. Bez zbędnych pytań wiedzieli z kim się muszą zmierzyć. Mimo, iż Eller był o wiele słabszy nadal władał częścią swojej mocy. Monarchowie musieli uważać na zaklęcia. Czarna magia jaką władał przywoływała różne widziadła i kostury by spowolnić atak sześciu lub ich osłabić. Na ich nieszczęście jednym z tych widziadeł była Ona...

-Tylko nie to... Seoho! - Ravn stanął u boku przyjaciela.

Seoho stał jak zaczarowany patrząc w Amadeę. Patrzył prosto w jej oczy z tą sama radością jak pierwszego dnia, gdy ją poznał. 

-Nie pozwolę na to bym cię stracił!

-Nie rozumiesz to jest ona!

-Na bogów to jest jej duch przywołany na usługi Ellera. Błagam cię!

-Ale...

- Myślisz, że by chciała być na jego usługach po śmierci? Zrób to dla niej. Niech jej duch zazna spokoju - Ravnowi drżał głos.

-No właśnie po śmierci z rąk twoich! - Rzucił się z mieczem w kierunku starszego. 

Wówczas, gdy reszta walczyła z Ellerem to pomiędzy nimi doszło do bójki. Young Jo praktycznie w ogóle się nie bronił. Nie chciał przez niekolorowany wybuch emocji ponownie skrzywdzić przyjaciela. 

-Seoho błagam! Błagam daj mi coś powiedzieć! Potem rób, co chcesz - Padł na kolana w błagalnym geście.

-Byle szybko i byle by to miało sens, a potem łeb ci odetnę.

-Przepraszam, przepraszam cię. Tak nie postępują prawdziwi przyjaciele. Wiem zabiłem wszystko... Ciebie, twoje marzenia i siebie. Cząstka mnie umarła razem z tobą. Jeśli chcesz wymierz mi sprawiedliwość taką na jaką zasługuję. Tu i teraz z rąk twoich - Ukląkł przed nim i spuścił głowę jakby czekał na egzekucję.

Seoho popatrzył na przyjaciela. Jego miecz zaczął drżeć, a wzrok zaczął się stawać mniej wyraźny. Patrzył jak Ravn oczekuje wymierzenia sprawiedliwości tu i teraz. Spojrzał też na widmowe oblicze Elfki. Unosiła się w bezruchu nie kryjąc zszokowania zaistniałą sytuacją.

Młodszy stanął w rozkroku i uniósł miecz do góry. Skoncentrował swój wzrok na starszym. Pragnął całą swą wewnętrzną złość przenieść w płynny ruch mieczem. Trzymając miecz oburącz spojrzał do góry na jego sztych. Zamknął oczy i wziął głęboki wdech. Ciężar miecza sam pokierował ręce by wykonały szybki i płynny ruch.

-Nie! - Krzyknęło widziadło.

Sztych odbił się metalicznym echem od kamiennej posadzki. Starszy podniósł wzrok. Dłonie Elfki trzymały ręce Seoho tak by uniemożliwić mu perfekcyjny ruch. Zamiast tego starszy widział kątem oka ostrze miecza obok swojego prawego kolana. Spojrzał nieco wyżej. Ręce jego przyjaciela drżały. Z sekundy na sekundę drżenie zaczęło się przenosić na całe ciało. Dłonie nieco się rozluźniły, aż miecz w końcu upadł. Upadł razem z jego właścicielem.

-Seoho! - Ravn złapał w ostatniej chwili przyjaciela.

Przytulił go z całej siły tak by wreszcie czuł się bezpiecznie. Czuł jego drżenie na swoim ciele. W pierwszej chwili młodszy się wyrywał, ale potem się poddał.

-Wybacz mu. Wybacz mu Seoho. Masz przed sobą wspaniałego przyjaciela. Ja wiem, wiem czego się dopuścił. Teraz już rozumiem dlaczego tak zareagował. Zrób to dla mnie.

-Przecież on...- Drżący głos młodszego wywołał ciarki u Ravna.

- Nie martw się okazał miłosierdzie. Śmierć przyszła szybciej niż sen. Zrób to dla mnie i dla mojej duszy. Uwolnij ją. Dokończ jego akt miłosierdzia i uwolnij mą duszę. Nie chcę dalej bytować w tak jak teraz. Błagam cię! - Zawisła, zamilkła. Jej głos zawisł w powietrzu niczym niewidzialna kurtyna.

Blood Moon The Reign Of The Blood PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz