•1•

38 6 0
                                    

~*•*•*~


— Witam, serdecznie wszystkich w
nowym roku szkolnym w Hogwarcie. Ten rok jak każdy będzie wyjątkowy i niepowtarzalny, więc mam nadzieję, że każdy wykorzysta go jak najlepiej. Chciałabym przedstawić wam nową nauczycielkę transmutacji, która obejmie również stanowisko opiekuna Gryffindoru, Josephine Warren.

Brunetka wstała z miejsca i kiwnęła głową na znak powitania. Po sali rozniósł się dźwięk klaskania, który speszył nową profesor. Nie spoglądała na tłumy uczniów, bo wystarczyło jej uczucie, że się na nią patrzą.

— Nie zamierzam przedłużać, więc niech zacznie się biesiada — dodała McGonagall, unosząc kąciki ust.

Na stołach pojawiły się przeróżne naczynia wypełnione jedzeniem. Starsi uczniowie bez wahania zaczęli jeść, ale młodsi uczniowie byli dalej wystraszeni, choć z każdą chwilą nabierali pewności siebie.

Profesorowie również zabrali się za potrawy. Josephine straciła apetyt w momencie, gdy dyrektorka o niej wspomniała. Stresowała się jutrzejszym dniem. W Hogwarcie była już od tygodnia. Zdążyła zapoznać się z nauczycielami i swoimi obowiązkami, ale dopiero jutro miała swoją pierwszą lekcję.

— Jedz, kochana — szepnęła Pomona. Jo odwróciła głowę w jej stronę i uśmiechnęła się szeroko. — Stres to naturalna rzecz. Pamiętam jak ja byłam tu poraz pierwszy. Kiedy miałam pierwszą lekcję zemdlałam! — W odpowiedzi Jo zaśmiała się.

— Tęsknię za latami, gdy się tu uczyłam — odparła, wspominając swój przydział. — Chętnie założyłabym ponownie mundurek.

— Zapewne każdy chciałby wrócić do czasów, w których jedynymi problemami była nauka i przyjaciele. — Josephine kiwnęła głową, zabierając jeden kawałek ciasta dyniowego. — Ciebie też pamiętam, szczególnie jak pokazało mi ciebie lustro.

Szatynka uniosła wzrok, oblizując palce ubrudzoną bitą śmietaną.

— Nie rozumiem? — Pomona zaśmiała się perliście i schyliła się.

— To ty podałaś Severusowi eliksir zmiany głosu. — Jo spojrzała na starszą nauczycielkę ze strachem w oczach. Z każdą chwilą przerażenie to zmieniało się jednak w zażenowanie.

— Ale jak... — zapytała z uniesioną brwią.

— Zaczarowane lustro — przerwała jej Pomona. — Odbiłaś się w nim, a później mogłam sprawdzić co ono zarejestrowało. Takie małe zabezpieczenie.

— A myślałam, że nikt o tym nie wiedział. — Josephine dalej czuła się winna, choć minęło już sporo czasu.

— Miałam z tego wyciągnąć konsekwencje, ale później Snape mi podpadł i chciałam ci podziękować. — Dziewczyna zaśmiała się cicho, a Pomona zawtórowała jej. — Stłukł mi z premedytacją jedną z moich ulubionych doniczek. A należało mu się to, że później miał głos jak po wdychaniu helu.

— Tak, pamiętam to — powiedziała uśmiechnięta, ale było jej z tego powodu źle. Mogła wymyśleć coś lepszego, bo jej zemsta miała być delikatna, a z biednego Snape'a żartów nie było końca.

— Spokojnie, nigdy temu nikomu nie mówiłam. Jako puchon nie jestem złośliwa! — Jo odetchnęła z ulgą. Nie przepadała za Snape'em jakoś szczególnie, ale nie chciała mieć z kimś napiętych relacji. Ktoś inny może by się z tego zaśmiał, ale akurat Mistrz eliksirów mógł stać się przez to nieprzyjemny.

— Dziękuję. — Dziewczyna wróciła do swojego ciasta, ale pulchna kobieta nie przestawała mówić.

— W żadnej szkole nie ma uczniów świętych. Nawet Neville miał wiele wtop!

Mężczyzna, który siedział obok Pomony, zainteresował się, gdy usłyszał swoje imię. Wychylił się, napotykając wzrok Josephine. Uśmiechnęła się w jego stronę przyjaźnie, co odwzajemnił dość słabo.

Nauczycielka zielarstwa odwróciła się do praktykantka, a Jo usłyszała głos Deli Joure.

— Pyszne jak zawsze! — powiedziała blondynka zajadając kawałek mięsa zawiniętego w ciasto. Jo przytaknęła i wdała się w spontaniczną rozmowę z Delią.

Uczta trwała jeszcze przez chwilę. Kiedy Minerwa zauważyła, że talerze zaczynają być puste, wstała i ostrzegła uczniów przed opuszczaniem Hogwartu. Później uczniowie opuścili Wielką Salę i podążyli za prefektami do swoich dormitoriów.

Jospehine również opuściła pomieszczenie, żeby udać się do swojego pokoju. Marzyła o śnie, żeby jej oczy przestały ją piec. Prostym zaklęciem wyciągnęła swoje szaty i ustawiła budzik. Nie miała już sił na kąpiel, więc zanurzyła się w pościeli, oddając się Morfeuszowi.

~*•*•*~

𝑫𝒖𝒎𝒂 // 𝑺𝒆𝒗𝒆𝒓𝒖𝒔 𝑺𝒏𝒂𝒑𝒆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz