Rozdział 6

2K 70 19
                                    

Po powrocie do domu dostałam ostrą reprymendę od rodziców. Mama była gotowa mnie rozszarpać za tak nieodpowiedzialne zachowanie. Mój argument, że uwolniłam policjantów wcale jej nie przekonywał. Za swój akt odwagi dostałam 5 dniowy szlaban na wychodzenie. Peter, gdy to usłyszał mało co nie popłakał się ze śmiechu. Przez 3 dni trwania kary na każdym kroku mnie wyśmiewał, co spotykało się z uderzeniem go w tył głowy. Jednak on nic sobie z tego nie robił i w zaparte uprzykrzał mi czas. Na szczęście w tym okresie odwiedzali mnie Charlotte, Jasper i Henryk, oczywiście pod nieobecność brata w domu. Blondyn jak to miał w zwyczaju w pewnym momencie się urywał, a wszystko za sprawą zegarka. Coraz bardziej nabierałam podejrzeń, że chłopak jest Niebezpiecznym. Zawsze jakiś czas po jego wyjściu w wiadomościach mówili o jego czynach i Kapitana. Nie mógł to być przypadek. Wpadała również Pipper, aby ćwiczyć układ,który wychodził coraz lepiej. 

Siedziałam w salonie oglądając telewizję, gdy do domu z hukiem wszedł Peter. Nic bym sobie z tego nie zrobiła gdyby nie jego mamrotanie pod nosem. 

-Co ty tam gadasz?-zapytałam ściszając telewizor. 

-Ten twój cały blond włosy chłopak to jest ślepy! Znowu na mnie wpadł i przez niego wylałem na siebie kawę-mruknął pokazując na swoją koszulkę. 

-Gapiłeś się na jakąś dziewczynę i go nie zauważyłeś, przyznaj się-powiedziałam wiedząc, że to prawda. 

-To nie zmienia faktu, że na mnie wpadł. Nawet nie przeprosił! Dlaczego się z nim zadajesz? 

-Nie muszę Ci na to odpowiadać-rzuciłam wyłączając telewizor. Chciałam udać się na górę, by nie słuchać jego wywodów, ale zablokował mi przejście. 

-Co się z tobą stało, że zaczęłaś się przyjaźnić z takimi idiotami? Dla Dunlopa to określenie to nawet za mało. 

-Nie masz prawa tak o nich mówić!-podniosłam głos-Może Henryk i Jasper są przeciętnie inteligentni, ale przynajmniej im na mnie zależy. Zoe, Abby a nawet Kendall nie traktowali naszej znajomości poważnie! Nie mam z nimi kontaktu, czy to dobre zachowanie jak na przyjaciela?! 

-Wiesz jak się czuje, gdy słyszę, że moja siostra zadaje się z pajacami? To nie jest fajne. 

-Ja twoich znajomych nie wyzywam, a mogłabym to powiedzieć chociażby o Mitchu Bilskym.

-Co to za krzyki?-zapytała mama schodząc po schodach. Zatrzymała się w ich połowie i przeskakiwała wzrokiem po naszej dwójce. Korzystając z przerwania kłótni szybko poszłam do swojego pokoju. 

Usiadłam przy biurku, wyjęłam z szafki swój przybornik do rysowania oraz szkicownik. Zaczęłam wykonywać pojedyncze kreski, które w efekcie końcowym miały dać postać Niebezpiecznego. Nie wiem dlaczego akurat jego, po prostu o nim pomyślałam. Jego osoba wydawała się przywoływać spokój, którego potrzebowałam. Kreśląc kolejne linie, po pokoju rozniósł się dźwięk przychodzącego SMS. Podeszłam do łóżka, wzięłam z niego telefon i wróciłam na miejsce. 

Od Hen ❣ : Robisz coś ciekawego dziś wieczorem? 

Do Hen ❣ : Jeśli oglądanie Drake'a i Josha można nazwać ciekawym zajęciem, to tak. 

Od Hen ❣ : Co powiesz, abym do ciebie wpadł z torbą słodyczy i byśmy obejrzeli jakiś film? 

Do Hen ❣ : Chętnie :D

Od Hen ❣ : Będę o 19.

Od Hen ❣ : Będę o 19

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

/*\

Gdy powiedziałam, że wpadnie do mnie Henryk Peter natychmiast oznajmił, że wyjdzie wtedy z domu. Nie musiałam go nawet przekonywać, aby to zrobił. Odetchnęłam z ulgą o braku konfrontacji jego i blondyna. Rodzice za to powiedzieli, że nie będą nam przeszkadzać i pojadą do znajomego taty z pracy.  Mama zaproponowała, abyśmy posiedzieli w ogrodzie, ponieważ wieczór zapowiadał się ładny. Nie był to głupi pomysł, wystarczyło jedynie przygotować miejsce. Tak więc około 19 zaczęłam znosić do ogrodu potrzebne przedmioty takie jak koc, poduszki czy laptop. Koc rozłożyłam tuż przy murku, aby mieć możliwość oparcia się. Ułożyłam tam również poduszki koło, których położyłam laptopa. Wróciłam do domu i naszykowałam na blacie kuchennym rzeczy, które musiłam jeszcze zanieść. Chwyciłam szklanki, aby wyjść z nimi do ogrodu, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich, a szklanki odłożyłam na szafkę na buty. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi napotykając uśmiechniętego Henryka. 

-Punktualny-zaśmiałam się zerkając na zegar wiszący obok na ścianie.

-I z obiecanym jedzeniem-odparł wskazując na trzymaną w ręku torbę.

Zaprosiłam go do środka i skierowałam do ogrodu wręczając szklanki. Sama wróciłam do kuchni po resztę rzeczy. Z przedmiotami przeniosłam się na zewnątrz, gdzie blondyn zdążył się już rozsiąść na kocu. Położyłam je na materiale, a sama usiadłam koło chłopaka. Wzięłam laptopa i wpisałam stronę z darmowymi filmami. Zgodnie zdecydowaliśmy się na obejrzenie Spidermana Far From Home z Tomem Hollandem w roli głównej. W czasie, w którym ja odpalałam film, Henryk nasypał chipsy do miski oraz nalał do szklanek soku. Położyłam laptopa na kolanach i przysunęłam się do chłopaka, aby miał taki sam widok co ja. Tak też zaczęliśmy oglądać film, który mimo że już widzieliśmy, przeżywaliśmy jak za pierwszym razem. Gdy na ekranie pojawiały się momenty Petera i MJ, zerkałam na siedzącego obok chłopaka, który robił to samo. Jak nasze spojrzenia się spotykały, natychmiast odwracailiśmy wzrok zawstydzeni. 

Po zakończeniu filmu Henryk zaproponował by po prostu poleżeć i popatrzeć w gwiazdy, które pojawiły się na niebie. Nie mając lepszego pomysłu przystałam na jego propozycję. Odłożyłam laptopa na bok i ułożyłam na plecach. Henryk poszedł w moje ślady i po chwili wpatrywaliśmy się w świecące gwiazdy. Poczułam jak ramię chłopaka delikatnie mnie obejmuje i przyciąga do siebie. Z niewidocznym uśmiechem wtuliłam się w jego tors i zaciągnęłam pięknym zapachem jego perfum. Leżeliśmy w ciszy wtuleni w siebie, podziwiając świecące na bezchmurnym niebie gwiazdy. W pewnym momencie poczułam na sobie spojrzenie blondyna. Uniosłam lekko głowę, aby również na niego spojrzeć. Jego oczy skanowały każdy centymetr mojej twarzy, a na ustach miał delikatny uśmiech. Odwzajemniłam go i zatopiłam się w jego czekoladowych tęczówkach, w których mogłam dostrzec tajemnicze iskierki. Twarz Henryka zaczęła się powoli do mnie przybliżać, wywołując nagłą falę gorąca. Zarówno serce jak i oddech przyspieszyły, a poliki płonęły. Chłopak zerknął ukradkiem na moje usta, a ja przymknęłam oczy czekając na jego ruch, który nastąpił chwilę później. Pocałował mnie niepewnie, zupełnie jakby się bał mojej reakcji. Nie zastanawiając się, pogłębiłam pocałunek. Niestety ta rozkosz nie trwała długo, ponieważ zegarek chłopaka zaczął brzęczeć. Blondyn odsunął się i lekko podniósł zerkając na przedmiot na ręku.

-Zaraz wracam. Idę do łazienki-nim zdążyłam coś odpowiedzieć on zniknął we wnętrzu domu. Nie wiedząc co ze sobą zrobić usiadłam i chwyciłam w ręce laptopa. Wyszukałam w przeglądarce jakiś film z myślą, że może znów coś obejrzymy. Poliki piekły mnie nie miłosiernie, a delikatny uśmiech spowodowany pocałunkiem trwał na mojej twarzy.

-Liv przepraszam, ale muszę się zbierać-powiedział Henryk pojawiając się na ganku. Podniosłam się i spojrzałam na niego niezrozumiałym i zawiedzionym wzrokiem.

-Tak nagle?

-Jasper wsadził rękę do wazonu i nie może jej teraz wyjąć-wyjaśnił szybko. 

-No dobra-odparłam niemrawo. Chłopak szybko do mnie podszedł po czym cmoknął w policzek. Nie zdążyłam zareagować, a on znowu zniknął w środku domu. Zostawił mnie samą i zdezorientowaną…. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Taste life | Henry Danger |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz