^^^^

738 112 59
                                    

- Rozumiem - rzekł wolno Sugawara i mimo, że było to jedyne słowo, które opuściło jego wargi, wyrażało mnóstwo uczuć. W tym momencie Daichi odczuł tak ogromną ulgę, że mógłby się literalnie rozpłakać. Nie wiedział czemu jasnowłosy mężczyzna tak na niego działał.
Sam Koushi posłał mu lekki, acz szczery, uśmiech, ale nie powiedział już nic więcej. Zresztą obaj nie sądzili, że słowa były im szczególnie potrzebne.
Jedynie biedny Mitsuo nie rozumiał, co się właśnie zdarzyło i czemu nagle otacza ich tak pocieszna aura. Dalej znajdując się na ramionach pana Sawamury, ułożył brodę na czubku jego głowy i wypatrzył się w ciągnąca się przed nimi drogę. Tak chciał pozostać już na zawsze. Ze szczęśliwym tatą i tym niedawno poznanym mężczyzną, który przynosił im tyle radości samą swoją obecnością.

^^^

Sugawara powracając do swoich codziennych obowiązków z cudownego świata fantazji, jaki sobie wykreował dzięki nowo poznanemu mężczyźnie, wcale nie czuł żalu. Być może dlatego, że ten właśnie mężczyzna znalazł sobie miejsce także w jego, nieraz drażniącej, rzeczywistości. Nie wypełniał jej, ale zawsze gdzieś można było go zobaczyć na horyzoncie.

Odwiedzał Sugę w pracy i pytał o Mitsuo, przebieg dnia, a także zupelnie niepotrzebne i trywialne sprawy. Jednego z tych miłych dla obu spotkań Koushi postanowił przejąć inicjatywę. Do tej pory zachowywał się dość nieśmiało ze wzgledu na niepewność uczuć, nie tylko swoich, ale także Daichiego. W domu jednak Mitsuo nieustannie nagabywał go na temat miłego policjanta. Koniecznie chciał się z nim widzieć i wypytać o zwyczaje tajemniczych morskich stworzeń, prawdziwych lub też nie. W takim wypadku Sygawara "nie miał wyboru", nawet jeśli w rzeczywistosci użył tą rzecz zwyczajnie jako sprytną wymówkę na zbliżenie się do Sawamury. Bo musiał przyznać - widział siebie z nim jako parę. Widział ich przyszłość. Nie chcial robić sobie wielkich nadziei, ale zbyt piękne były te ciche marzenia zmęczonego samotnego człowieka.

I tak znaleźli się w skromnym i, trzeba przyznać, niezadbanym domku Sugawary. Daichi jednak nie przejął się tym ani trochę. Od razu zrobił sobie miejsce na kanapie, odsuwając w tym celu stosik ubrań (prawdopodobnie brudnych). W tamtym momencie Koushi jedyne czego pragnął, to zapaść się pod ziemię, ale zdecydował zrobić najpierw coś do jedzenia. Jak ma umierać, to z pełnym brzuchem.
Mitsuo niezwykle cieszył się z niezapowiedzianej wizyty pana Sawamury. Rzucił się na niego z werwą, a potem pokazał mu wszystkie swoje figurki żółwi, jakie nazbieral przez te marne 5 lat swojego życia. Niektóre wylosował w automatach, inne dostał w ramach prezentu. Był z nich dumny jak z niczego innego. W końcu jego tata nie zarabiał zbyt wiele, ale on starał się nie narzekać. Przecież miał swoje żółwie, czogóż chcieć więcej?

- Są świetne - przyznał Sawamura i obaj z pięciolatkiem się uśmiechnęli. Potem rozpoczęła się zabawa, gdzie żółwie prowadziły swoje codzienne życie między poduszkami na kanapie i pod stołem. Mitsuo rzadko miał okazję z kimś się pobawić, więc bardzo doceniał te krótkie, cudowne, chwile. Nie powiedziałby oczywiście, że pan policjant zastępuje mu tatę, ale w istocie po trochu tak było.

- Onigiri - rzekł Suga, stawiając na niskim stoliku talerz z przekąską.
 
- Dziękujemy! - odpowiedzieli zgodnie pozostali i zabrali się do jedzenia. Rzecz jasna żółwie również nie pozostały głodne, obaj o to zadbali.

Sugawarze było głupio. Czuł wstyd i gdzieś tam wewnętrznie chciało mu się płakać. Przesadna reakcja, ale przecież posiadał delikatną i wrażliwą duszę. Ciężko mu było patrzeć na własnego syna tak dobrze bawiącego się z niemal obcym człowiekiem.

I pokazywanie Daichiemu wszystkich brudów swojego życia, tak skrzętnie zwykle ukrywanych... Nie miał na to siły. Był beznadziejnym ojcem i jak się okazuje także człowiekiem. Nie radził sobie w życiu, to oczywiste. I mimo, że próbował ogarnąć wszystko samemu, zwyczajnie nie był w stanie. W tym momencie jego duma okropnie cierpiała, nawet jeśli Daichi nie rzucał nieprzyjemnych komentarzy i w ogóle nie był negatywnie nastawiony. Właściwie to wręcz przeciwnie, zdawał się skory do pomocy. Suga zaś niekoniecznie chciał tą pomoc przyjąć. Ale jak tu też ją odtrącić? Tak szczerą i bezinteresowną.

- Chyba się na chwilę położę - oznajmił, nie potrafiąc dłużej ukrywać swych uczuć. Jeszcze moment i by się rozkleił na środku pokoju, tuż przed oczami tej dwójki cudownych ludzi. Nie chciał by go takiego widzieli. - przepraszam - dodał jeszcze lekko drżącym głosem i znikał w sypialni, nie zamykając za sobą drzwi. Po prostu rzucił się na swoje skrzypiące łóżko i wbił paznokcie w poduszkę. Na szczęście jego frustracja nie trwała dlugo, bo już po chwili, zbyt zmęczony tym okropnym swiatem, pogrążył się w błogiej, przyjemnej nicości.
 
^^^

- On ciągle śpi - rzucił nadąsany Mitsuo. Założył rączki na piersi i spojrzał ponuro na starszego.

- Nie miej mu za złe - powiedział niegłośno Sawamura - bardzo dużo dla ciebie robi.

- Niby co? - brzmiał coraz bardziej pretensjonalnie. Kochał swojego tatę, ale irytowała go jego wieczna nieobecność i to, że nigdy nie miał dla niego czasu. Nie to co pan policjant.

- Pracuje, zajmuje się domem - w tym momencie rozejrzal się niepewnie  po zabałaganionym salonie, ale kontynuował - gotuje, płaci rachunki, kupuje ci rzeczy... Ma mnóstwo spraw na głowie, wiesz? Dba o ciebie bardziej niż myślisz.

- Hmm - podrapał się po głowie z namysłem - ale nadal nie mam się z kim bawić - poskarżył się bardziej smutno, niż ze złością.

- Spokojnie. Od teraz macie mnie - rzekł wyniośle, ale Mitsuo nie wyglądał jakby rozumiał te słowa. - Pomogę wam trochę. I myślę, że nawet twój tata w końcu znajdzie dla ciebie więcej czasu. - wyjaśnił.

- Serio?? - ożywił się młody - nie wierzę!! Jesteś super. Możesz być moim drugim tatą? - rzucił sie na niego z uśmiechem.

Daichi zmieszał się na te słowa i zaśmiał nerwowo. Sugawara oczywiście spał i ich nie słyszał, ale czuł jak serce mu przyspiesza na samą myśl o byciu ojcem Mitsuo, a jednocześnie partnerem Sugi.

- Nic nie obiecuję. Twój tatuś musiałby się zgodzić - odparł okrężną drogą. Nie zamierzał w tym momencie wchodzić w szczegóły. - A teraz może trochę tu ogarniemy? Tata na pewno się ucieszy.

- Dobra- zgodził się pięciolatek i zabrali się za sprzątanie.

Po skończonej pracy zgodnie uznali, że należy im się chwila odpoczynku.

- No, to gdzie masz pokój? - spytał Sawamura.

- Nie mam. Śpię z tatą - odparł - mamy duże łóżko.

Mężczyzna wydał z siebie ciche "och" , przypominając sobie o ciężkiej sytuacji finansowej tej rodziny. Przecież to oczywiste, że nie mogli sobie pozwolić na wiele.

- Możemy tam iść, no chodź - powiedział maluch, chwytając starszego za rękę, a nastepnie pociągnął go do pomieszczenia.

Ściany omalowane dawno temu, zdążyły już wyblaknąć. Okno zostało zasłonięte, co sprawiało, że w pokoju panował półmrok. W lewym rogu stało szerokie łóżko, a na nim spoczywała drobna z pozoru postać skulona w kłębek, jakby pragnęła się skurczyć i zniknąć z tego świata.

Sawamura poczuł bardzo silną potrzebę położenia się obok Koushiego, przutulenia go i zapewnienia, że on tu dla niego jest. I że będzie dobrze. I że Mitsuo go kocha, nieważne jak rzadko ma dla niego czas. Raczej nie dodałby nic o jego osobistych uczuciach, choć chciałby. Chciałby móc oznajmić, że tak - kocha Sugawarę Koushiego. Ale to nie takie proste. Ze względu na siebie, a także na Sugę. Za mało czasu minęło, by mógł być czegokolwiek pewnym.
Lecz zdecydowaniem zamierzał się dowiedzieć.

Carry on | DaiSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz