4. Spisek

838 25 0
                                    

~ Spisek ~

4. Często wyjeżdżaliśmy z Piotrem zwiedzając różne miejsca. Piotr był podróżnikiem, niespokojnym duchem! Raz spytałam się go czy nie tęskni za swoim rodzinnym miastem, ale odpowiedział mi, że Sewilla zmieniła się, a jego dom jest tam gdzie jestem ja. Ciekawe czy ja tak samo będę myślała za czterysta lat o moim ukochanym Tarnowie? Jakich zmian przyjdzie mi się doczekać na tym świecie?

>>Każda będzie dobra bylebym ją dzieliła z Piotrem.<<- pomyślałam z uczuciem.

Nasze życie układało się niczym najpiękniejsza bajka. Nie ważne, że byliśmy zawieszeni między życiem, a śmiercią. Nasza miłość dawała nam wszystko czego potrzebowaliśmy, a nasze namiętności wybuchały za każdym razem z zadziwiającą siłą. Groźba Sonii wydała się daleka i nierealna.

Pod koniec października Alicja urządzała babski wieczór. Oczywiście miała też być obecna Sonia, ale mając ją na oku wiedziała, że nie złoży Piotrowi niespodziewanej wizyty.

Za to Piotr mruczał z niezadowoleniem.

-To tylko trzy dni!- uśmiechnęłam się, zarzucając mu ręce na ramiona.- Obiecuję nigdzie się nie włóczyć i tylko raz opić!

Uśmiechnął się, chociaż jego uśmiech wypadł trochę krzywo. Jego piękne oczy już patrzyły na mnie z tęsknotą.

-Mogę?- zapytałam przymilnie, stając na palcach i próbując ustami dosięgnąć jego brody.

-Kiedyś doprowadzisz mnie do szaleństwa kobieto!- westchnął unosząc mnie w górę.- Jak tylko dojedziesz masz zadzwonić, że dotarłaś bezpiecznie.

-Tak jest, panie kapitanie!- szepnęłam, całując go.

-Już jestem przed Krakowem.- powiedziałam spokojnie. Był niemożliwy!- Zatrzymałam się żeby zatankować.

Rozmowa z Piotrem przez telefon, wyglądała jak przesłuchanie.

-Wiem, że jest już późno,- uśmiechnęłam się.- ale gdybyś nie zaciągnął mnie do łóżka, wyjechałabym wcześniej! Jak będę u Ali, zadzwonię. Kocham cię. Pa.

Ta jego troskliwość była porażająca. Co mogło mi się stać? To ja tu byłam najgroźniejszym drapieżnikiem! Byłam wampirem!

Nagle auto gwałtownie podskoczyło na jezdni. Zwolniłam nieco, by nie wpaść w poślizg. Cholera! Złapałam gumę!

Wysiadłam z wozu.

-No jasne, że kapeć!- warknęłam ze złością! Nie było rady, trzeba się wziąć za zmianę koła!

Gdy otwierałam bagażnik, poczułam jak włoski na karku jeżą mi się. Ostrożnie rozglądnęłam się na boki. Coś się tu nie zgadzało! Każdym nerwem czułam, że zbliża się do mnie coś groźnego. Pociągnęłam nosem...Tak! Zbliżały się wampiry! Ale dlaczego czułam zagrożenie?

Pomału wyprostowałam się. Było ich trzech. Powoli zbliżali się, okrążając mnie. Po ich minach widziałam, że nie szli mi z pomocą... a auto które z piskiem zatrzymało się koło nas, wzbudziło we mnie strach.

-Bądź grzeczną dziewczynką- warknął jeden z nich.- i wsiadaj do wozu!

-Czego ode mnie chcecie?- rzuciłam, zniżając głos.

-Przejedziemy się...

Nie miałam szans. Ostrożnie cofając się w stronę auta, zerwałam ze szyi rubinową różę. Bardzo bałam się, że coś zauważą, ale udało mi się ją upuścić. Wiedziałam, że Piotr poruszy niebo i ziemię, aby mnie odnaleźć. Między domem Ali, a stacją benzynową jest pięć kilometrów. Piotr przeczesze tą drogę co do milimetra, byłam tego pewna!

Obietnica 4.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz