Rozdział I

102 7 0
                                    

-Wiesz jak dojść? - spytała troskliwie.

-Tak, wszystko mi wytłumaczył- odpowiedziałam, po czym zniknęłam za drzwiami wejściowymi. 

                                                                                     ***

Po chwili już czekałam na metro. Ludzi z minuty na minutę mnożyło się co raz więcej. Dusiłam się w tym tłumie. Zrobiłam krok w przód, a ogromna fala wiatru porwała mi włosy, które postanowiły nie współgrać z właścicielką. Wyciągnęłam jedną słuchawkę z ucha i wsiadłam.

Stojąc, przypatrywałam się ludzią obok. Każdy człowiek z pozoru inny, lecz wszyscy mieli ten sam niespełniony wzrok. Z moich rozmyśleń wyrwały mnie otwierające się drzwi, do środka weszły kolejne tłumy osób. Wzięłam głęboki oddech i włożyłam drugą słuchawkę do ucha.

Partia tłumu, która dopiero co weszła, wyglądała tak jak ja i to dosłownie. Ludzie z mojej nowej szkoły, w zywyczajnych mundurkach w zwyczajnej Atlancie. Nic specjalnego.

Nie zwracają na mnie uwagi, prawidłowo.

Po kilkunastu minutach, metro i cały ten dojazd miałam już za sobą. Zostało mi tylko wejście do szkoły. Weszłam odważnie, a fala przeróżnych dźwięków zaatakowała mnie niemal niezwłocznie.

Tutaj jest tych 'osób wyglądających jak ja' mnóstwo, jednak każdy chce zwrócić na siebie uwage. Po prawej jedna ma za dużo tapety, a ta druga zdecydowanie za mało. Ten ma koszule która nigdy nie była prasowana, lecz ten kolejny ma zbyt wiele wyprasowane.

Chyba ta 'normalność' mnie najbardziej wyróżnia.

Idąc dalej, ludzie zaczęli przechodzić na boki korytarza, jak na ostrzał. Poczułam spojrzenia spoczywające na mnie, jako jedyna stałan na środku. Obróciłam się pomału, a nagle te jasne od licznego rozjaśniania blond włosy podrażniły mi oczy.

-Stoisz mi na drodze- stwierdziła z uśmiechem.

-Możesz mnie ominąć, w czym problem? - nie zrozumiałam jej przekazu.

-Problem jest w tym, że środkiem korytarza idę tylko ja-

-Wybacz, ale z tego co zauważyłam nosimy to samo w tej szkole, więc chodzenie środkiem korytarza jest dozwolone dla wszystkich- Obróciłam się na pięcie z pokerową miną i podążyłam dalej przed siebie w poszukiwaniu sekretariatu.

                                                                                 ***

Próbując rozgryść rozkład sal w tej szkole, zrobiło mi się zdecydowanie za gorąco. Zdjęłam granatowy sweterek przez głowę i obwiązałam na pasie, a rękawy koszuli podwinęłam do łokci. 

Gdy już miej więcej ogarniałam gdzie mam iść, to następną lekcje miałam w sali za rogiem. Tuż przy nim zdeżyłam się z jakąś osobą. Oboje odskoczyliśmy na bok, a cała moja zawartość butelki wylala się na mnie. 

- Przepraszam, nie widziałem cię- od razu zaczął przepraszać. 

-Spokojnie, to ja powinnam uważać- wycierałam mokrą część mojej koszuli ręką.

-Masz, wytrzyj się tym- podał mi swoją koszulke, rozpoznaje że to na w-f, a ja korzystając z okazji spojrzałam na jego twarz. Wyglądał.. pozytywnie i był nawet przystojny. Ale najbardziej przykuły moją uwagę, jego burza ciemnych loków.  

-Tym?- wzięłam do ręki i powąchałam. -Prane, okej.- zaczęłam się wycierać. Chłopak się zaśmiał cicho, a nawet na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 

-Wypiore i przyniose Ci jutro- powiedziałam, gdy już miej więcej wyglądałam normalnie. 

-Nie musisz, ale jeśli nalegasz- znowu się uśmiechnął, od niego jest to zaraźliwe. - Tak w ogóle to Adam jestem, ale mów mi lepiej Adam- podał mi rękę.

-Coś ci nie wyszło- i tak się zaśmiałam podając mu ręke - Zoe, mów mi Zoe-

-No to Zoe, jak ci się podoba w nowej szkole?- spytał.

- Skąd wiesz że jestem nowa? -

-Znam tu wszystkich, a ty jesteś tu nową twarzą, no więc..-

- Rozumiem, na razie jest w porządku- Najwidoczniej chciał coś powiedzieć ale dzwonek na lekcje go wyprzedził. 

- No to do zobaczenia, Zoe- oddalił się przodem do mnie.

- Na razie- uśmiechnęłam się lekko. Po czym udałam się do sali.

                                                                                                                                                 -HH. 

The Other Side | PLWhere stories live. Discover now